Mario Car's || Part 6

0 0 0
                                    

Hejj dawni mnie nie było ale mam wenę więc piszę!!
Mam nadzieję że ktoś czyta moją książkę, bo bardzo się nad nią staram :<
Miłego czytania rozdziału :D
(spróbuje aby chodź jeden rozdział pojawiał się w tygodniu)

__________________________________

Nawet nie wiedziałem kiedy minęło 40 minut a była już 15:50. Szybko wstałem z łóżka i ustawiłem na telefonie aplikacje mapy z adresem Aret'a. Wybiegłem z pokoju i ubrałem szybko lecz dość z lekkim problemem moje czarne conversy.
Do domu Aret'a szedłem koło 5 minut więc zdążyłem idealnie na 16. Zatrzymałem się pod drzwiami i kiedy miałem już pukać ktoś otworzył drzwi. Był to nie kto inny niż Aret.

- O hej, już jesteś. - Powiedział dość szybko i od razu po tym dość mocno mnie przytulił. Uścisk trwał koło 10 sekund, więc w trakcie niego poczułem się trochę nie komfortowo, lecz nie przejąłem się tym. To zwykły przyjacielski uścisk co nie.

- Chodź pokażę ci mój pokój. - Po tym zdaniu od razu udaliśmy się do pokoju chłopaka. Po otwarciu drzwi ukazały się jasne ściany oraz duże okno na przeciwko drzwi. Na ścianach były powywieszane plakaty zespołów których lubił i zjęcia Sama oraz jego najprawdopodobniej przyjaciół. Na środku pokoju miał duże łóżko a na ścianie na przeciwko telewizor. Koło okna stało biurko a koło drzwi mała szafa. Inaczej mówiąc pokój był bardzo przytulny.
Chłopak usiadł na łóżku, a ja kilka centymetrów od niego.
- Może chcesz pograć w Mario Car's?
- Tak! Kocham te grę. Bardzo chętnie pogram
Chłopak następnie podał mi pada od nintendo i włączył telewizor. Usiadł koło mnie i odpalił grę.
- Tylko od razu mówię, wymiatam w te grę. - powiedziałem stanowczo
- Ta jasne, i tak lepiej uważaj na mnie.
Od razu po tych słowach gra się zaczęła a my zaczęliśmy grać tak jak by zależało to od naszego życia. Chłopak zaczął mnie przeganiać więc wkroczyłem z moją tajną bronią. Szybko go wyprzedziłem i wygrałem wyścig.
- Widzisz mówiłem że jestem świetny! - powiedziałem patrząc mu w oczy z dużym uśmiechem
- Dobra masz mnie, jesteś lepszy. Ale to nie koniec kiedyś odbędzie się rewanż. - Powiedział łapiąc kontakt zwrotowy z mną.
Poczułem kujące uczucie w klatce piersiowej. Na początku myślałem że to głód lub ból brzucha, ale po czasie uświadomiłem sobie że takiego kucia jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Dalej patrzałem w jego oczy i czym dłużej patrzałem tym bardziej mnie kłuło w brzuchu. Nagle odwróciłem gwałtownym ruchem głowę, a kłucie zaprzestało.
Dalej nie wiem z kąt one się wzięło i jakim cudem tak długo patrzałem w jego oczy.
Ten nagle uderzył mnie poduszką, strasznie się wystraszyłem tego lecz po chwili mu oddałem.
- O nie teraz zaczyna się rewanż! - krzyknął
- Sam tego chcesz ale potem nie żałuj.
I od razu po wypowiedzenia tego zdania uderzyłem go poduszką. Zaczęła się bitwa na poduszki, czasem uderzaliśmy się nimi a czasem rzucaliśmy.
- Dobra stop! - krzyknął, a ja w tej samej chwili poleciałem na niego z poduszką w rękach.
Wylądowałem dokładnie nad nim. Leżeliśmy na łóżku i stykaliśmy się chyba każdą częścią ciała, prócz twarzy. Leżeliśmy w takiej pozycji kilka sekund, aż w końcu się zorientowałem że muszę wstać.
- Naprawdę przepraszam.
- Nic nie szkodzi Luca, chociaż wygrałeś bitwę - zaśmiał się

Po tej niekomfortowej chwili usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać, nawet nie zauważyłem kiedy minęły kolejne dwie godziny.
Zobaczyłem na telefonie godzinę 21 więc musiałem się już pożegnać się wrócić do domu.
- Może cię odprowadzę?
- Nie, nie chcę sprawiać problemu. Dam sobie radę mieszkam blisko - powiedziałem cicho
- Nalegam, pójdziemy razem i tak chciałem się przejść.
- W porządku - powiedziałem z uśmiechem na twarzy

Ubraliśmy nasze buty i wyszliśmy z domu Aret'a. Szliśmy milcząc, lecz nie była to niekomfortowa cisza, wręcz przeciwnie. Nagle zobaczyłem mój dom i zatrzymałem się pod nim z Aret'em.
- Tutaj mieszkam. - wskazałem za dość spory dom
- O okej, bardzo ładny dom.
- No to narazie. Do zobaczenia - już miałem wyciągać rękę, lecz ten jej nie przyjął i mnie przytulił. Uścisk był bardzo mocny, myślałem że się uduszę. Trwał on bardzo długo, aż w końcu chłopak się delikatnie odsunął i odszedł w swoją stronę. Stałem pod moim domem jeszcze z dobrą minutę bo musiałem sobie wszystko ułożyć. Uświadomiłem sobie że lubię Aret'a, ale nie lubię jak przyjaciela tylko chyba jak coś więcej. Nigdy nie czułem takich uczuć jak przy nim. Wiedziałem że coś jest na rzeczy.
Wszedłem do domu i zdjąłem buty, udałem się cicho do mojego pokoju i zamknąłem drzwi. Wziąłem piżamę z szafki i udałem się umyć. Po umyciu się i zrobieniu wieczornej toalety. Położyłem się zmęczony na łóżku z telefonem w ręcę. Stwierdziłem że może zaproszę Aret'a na noc. Może będę mógł w tedy jeszcze bardziej go poznać. Napisałem do niego na instagramie i  od razu dostałem potwierdzającą o przyjściu wiadomość. Więc jutro Aret idzie do mnie na noc. Muszę przygotować jakieś jedzenie i film albo serial, ale tym będę się jutro przejmował. Nagle zamknęły mi się oczy, a ja odpłynąłem w krainę snów.

__________________________________
805 słów

Dziś krótszy rozdział,  ale w następny przewiduje dużo dłuższy. Chcę skończyć te książkę jak najszybciej, aby zacząć pisać jakiś ff o byler lub reddie. Do zobaczenia w następnym rozdziale :>>
Dziękuje za przeczytanie :D

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

green tea || BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz