Rozdział 3
Moja
Przeszłość
Tampa, Floryda
Evarista, 23 lata
– Zdradź mi, la mia bella piccola, jaki czar na mnie rzuciłaś, hmm? – szeptał mi do ucha, wkładając we mnie dwa palce.
Wygięłam się w łuk, mocniej wbijając plecy w twardy materac łóżka. Nie mogliśmy pozwolić sobie na nawet przyzwoity apartament, dlatego wybraliśmy jeden z najtańszych moteli przy zjeździe z autostrady, ale to nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, że jesteśmy razem, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Poza tym i tak nie powinniśmy zostawać tutaj dłużej niż na trzy noce. Musieliśmy się stale przemieszczać. Tak, aby uciec od nich jak najdalej.
– To ty mi lepiej powiedz... – odparłam przez rozchylone usta – ...jak to się stało, że dla ciebie byłam gotowa sprzeciwić się ojcu i porzucić rodzinę?
Poczułam na skórze szyi jak wargi Adamo układają się w pełen satysfakcji uśmiech.
– A to akurat nic dziwnego. Jestem obłędnie przystojny, więc z marszu się we mnie zakochałaś. – Wsunął we mnie kolejny palec.
Zdążyłam się zaśmiać, zanim Adamo ostrożnie ugryzł mnie w pierś i nie puścił, dopóki na mojej skórze nie pozostał czerwony ślad.
Krzyknęłam, targana nie tylko emocjami, ale także subtelnym bólem, którego tak pożądałam.
– Kocham cię – mruknął. – Choćbyśmy musieli ukrywać się przez całe życie, to niczego nie żałuję.
Spojrzałam mu w oczy, chwyciwszy jego twarz w dłonie. Przebiegłam wzorkiem po krzywiźnie jego nosa, szerokiej żuchwie, którą zdążył już pokryć kilkudniowy zarost.
Wiedziałam, że mówił szczerze. Był chyba jedną osobą na świecie, która nigdy mnie nie okłamała.
– A ja kocham ciebie – odpowiedziałam, po czym wpiłam się w jego ciepłe wargi.
Po chwili Adamo wstał, pozbył się spodni i przyjrzał mi się spod zmrużonych brwi.
– Wyjdziesz za mnie, prawda? – spytał, znów znajdując się obok mnie.
– Wyjdę?
Uwielbiałam się z nim droczyć. Przy nim mogłam sobie na to pozwolić. Przy nim mogłam być sobą, a on mnie za to nie karał, nie oceniał. Akceptował mnie w całości.
– O tak – stwierdził i niespodziewanie wbił się we mnie jednym pchnięciem, a ja jęknęłam i chwyciłam się jego barków, gdy mnie wypełniał.
– Poza tym... – kontynuował. – Jesteś moja. Naznaczyliśmy siebie nawzajem, pamiętasz?
Nie byłam w stanie myśleć, nie wspominając już o odpowiadaniu na pytania.
Nagle przyspieszył i mocno mnie penetrował, nie zwalniając tempa. Rozpadałam się od środka, kiedy szczypał moje sutki i zostawiał delikatne ślady ugryzień na ramionach.
W pewnym momencie obrócił mnie na brzuch i zakrył mi usta dłonią.
Wdarł się we mnie od tyłu, nie zważając na mój urywany krzyk, który pochłonęła jego ręka.
– Należysz do mnie, a ja należę do ciebie – mruknął i lekko uderzył mnie w pośladek.
Pokiwałam głową, czując, że zbliżam się do pierwszej fali orgazmu.
– La mia bellissima futura moglie – wyszeptał, wciąż się we mnie wbijając.
Pieprzył mnie mocniej niż zwykle, jakby chciał mi udowodnić prawdziwość wszystkich swoich słów.
Na sekundę ze mnie wyszedł, ale jedynie po to, aby usiąść i pociągnąć mnie na siebie. Usiadłam na nim okrakiem, dzięki czemu mogłam objąć go za szyję. Położył mi dłoń między łopatkami, wchodząc we mnie od dołu.
– Zniszczę każdą przeszkodę, która stanie nam na drodze – oświadczył, świdrując mnie wzrokiem.
– Wiem.
Zwolnił i pocałował mnie w czoło. Przebiegł po mnie dreszcz na ten przejaw niezwykłej czułości, której nie zaznałam od nikogo innego.
– Jesteś moim początkiem, środkiem i końcem, Evaristo. – Gdy wypowiadał słowa tej przysięgi nie sądziłam, że złamie je szybciej niż ja złamałam własne.
_______________________________________
La mia bellissima futura moglie (wł.) – moja piękna przyszła żona.
CZYTASZ
GRA BEZ ZASAD Hugo - W TRAKCIE
Romance𝑁𝑖𝑒 𝑟𝑜𝑧𝑝𝑜𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑗 𝑟𝑜𝑧𝑔𝑟𝑦𝑤𝑘𝑖, 𝑚𝑎 𝑣𝑖𝑝𝑒̀𝑟𝑒. 𝑁𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑦𝑠́𝑙, 𝑧̇𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑠́ 𝑧𝑑𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑑𝑜 𝑡𝑒𝑔𝑜, 𝑎𝑏𝑦 𝑧𝑒 𝑚𝑛𝑎̨ 𝑤𝑦𝑔𝑟𝑎𝑐́. Hugo Brunel wiódł życie w nieustającym mroku. Od dzieciństwa tonął...