Przez kolejne dni Veronica nie mogła wyrzucić z głowy faceta, którego poznała na Seszelach. Jego obraz wciąż powracał w jej myślach – ciemne oczy pełne tajemniczości, lekki uśmiech, który mógłby skusić każdą kobietę, i głos, który zdawał się brzmieć w jej uszach nawet teraz, gdy minęło już trochę czasu. Próbowała skupić się na pracy, ale każda próba kończyła się fiaskiem. Dokumenty, które miała przygotować, leżały nieruszone, a maile czekały na odpowiedź, ale Veronica zamiast tego wracała myślami do wspomnień z tropikalnych wysp, do spacerów po plaży przy blasku księżyca, do rozmów, które zdawały się mieć ukryte znaczenie.
W końcu, któregoś wieczoru, przyszła do niej El, jej najlepsza przyjaciółka. El była uosobieniem energii i zdecydowania, osoba, która zawsze miała plan i nigdy się nie poddawała. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania Vi, od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
— Vi,co się z tobą dzieje? — zapytała, siadając na kanapie obok niej. — Od kilku dni jesteś jakaś nieobecna. Nie odzywasz się
Veronica westchnęła, nie mając siły, by udawać, że wszystko jest w porządku.
— Nie mogę przestać o nim myśleć, El. On... On był taki inny, taki... wyjątkowy, ale mnie zostawił tam samą. Mimo to każdego dnia wspomnienie o nim wraca i nie mogę się na niczym skupić. Kiedy już o nim zapomniałam, pojawił się znowu. A pracy mam tyle, że tonę w papierach.
El spojrzała na nią z troską i zrozumieniem. Znała Veronicę na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś takiego nie przytrafiało się jej często.
— Wiesz co, może to znak, że potrzebujesz oderwania się od tego wszystkiego. Praca, ten facet... Potrzebujesz czegoś, co pozwoli ci złapać dystans. — El nagle wstała z kanapy, a w jej oczach pojawił się błysk.
— A gdybyśmy tak... poleciały na kilka dni na Ibizę? — zapytała, chwytając laptopa leżącego na stole.
Veronica uniosła brwi, zaskoczona.
— Ibizę? Teraz? Przecież nie możemy tak po prostu...
— A dlaczego nie? — El przerwała jej, już przeglądając oferty lotów. — Zobacz, tutaj jest lot za parę godzin. Idealny. Spakujesz się w godzinę, a ja dam znać twojemu bratu, że bierzesz krótki urlop. Uwierz mi, to będzie dla ciebie zbawienne.
Veronica zawahała się. Przecież miała tyle do zrobienia. Ale z drugiej strony, może faktycznie potrzebowała zmiany otoczenia. Może kilka dni na słonecznej Ibizie pozwoliłoby jej oderwać się od natrętnych myśli i wrócić do pracy z nową energią.
— No dobra, przekonałaś mnie — powiedziała w końcu, uśmiechając się lekko. — Ale co z twoją pracą?
— Pracą? — El spojrzała na nią z figlarnym uśmiechem. — Już wszystko załatwiłam.
Przyjaciółka sięgnęła po telefon i szybko napisała wiadomość do Mike, który był jednocześnie szefem Vi.
„Hej, zabieram Veronicę na krótki urlop. Musi się trochę oderwać, inaczej jej praca nie będzie tak wydajna, jak powinna. Wrócimy w poniedziałek i obiecuję, że wszystko nadrobi!"
Wysłała wiadomość, po czym spojrzała na Veronicę z uśmiechem.
— Gotowe. A teraz idź się pakować, jutro o tej porze będziemy już piły koktajle na plaży!
Veronica uśmiechnęła się, czując, jak ciężar, który ostatnio ją przytłaczał, zaczyna się rozluźniać. Może to rzeczywiście był dobry pomysł. Czasami trzeba po prostu odpuścić, zostawić wszystko za sobą i dać się ponieść chwili. A z El u boku wiedziała, że będzie to niezapomniana przygoda.
CZYTASZ
Professional Secrecy
RomanceŻycie młodej, pięknej, niebieskookiej blondynki. Przeszłość zawitała w teraźniejszości UWAGA!! Może zawierać błędy, jest to moja pierwsza opowieść