Rozdział VII

102 13 1
                                    


1 marca, 2005

— Imię i nazwisko.

— Babbity Rabbitty.

— Współpracuj, Snape.

— O, widzisz? Jednak wiesz jak się nazywam.

— Imię i nazwisko, proszę.

— Nie pamiętam.

Auror pociera twarz, a pióro robi kleksa na pergaminie, gdy dociska je za mocno.

— Proszę, Snape, wyślemy to do ministerstwa.

— Och, mogłeś tak od razu. Podpiszesz z uściskami i całusami?

Auror patrzy na niego.

— W porządku — prycha, odkładając pióro do kałamarza i wypełniając formularz. — Severus Tobiasz Snape, urodzony dziewiątego stycznia 1960...

— Nic mi nie dzwoni — mówi Severus, patrząc na swoje paznokcie.

— Utrzymywałeś, że jesteś niewinny, tak?

— Owszem.

Auror potrząsa głową.

— Dalej obstajesz przy tej odpowiedzi?

— Właściwie to siedzę.

— Snape! — warczy auror, uderzając dłonią w stół tak mocno, że przewraca kałamarz. Bierze głęboki wdech, podnosi go (tusz jest wszędzie), po czym znowu sięga poi pióro. — Dlaczego Potter cię odwiedza?

— Że co proszę?

— Nie przejawiał zainteresowania twoją osobą latami, co się zmieniło?

— O to, aurorze, będziesz musiał zapytać Pottera.

— Powiedziałbyś, że program resocjalizacyjny Azkabanu uczynił cię lepszym człowiekiem?

Znowu to pytanie. Dlaczego?

— Drastycznie — przeciąga Severus.

—Wypełniłeś wniosek o wcześniejsze...

— Nie.

Auror odwraca pergamin.

— Owszem, wypełniłeś. A Sędzia weźmie to pod uwagę tylko jeśli twoja... sytuacja uległa istotnej zmianie od czasu wydania wyroku. Więc pytam ponownie. Czy program resocjalizacyjny Azkabanu uczynił cię lepszym człowiekiem?

Severus zaciska usta.

— Nie.

12 marca, 2005

— Severusie, cześć.

— Chcę, żebyś nigdy więcej mnie nie odwiedzał — mówi natychmiast Severus.

— Co? Dlaczego?

— Przysporzyło mi problemów, zostałem przesłuchany. Moja reputacja jest już wystarczająco nadszarpnięta, byłbym wdzięczny, gdybyś mi tego nie utrudniał.

Potter wydaje się kruchy i mały pośród podmuchach wiatru; jego grzywka jest odsunięta do tyłu, a szmaragdowe oczy wpatrują się prosto w duszę Severusa. Grzebie w kieszeni i w milczeniu podchodzi do Severusa. Severus już wcześniej widział ten miły, blady uśmiech; kiedyś należał do innej twarzy (otaczały ją rude włosy zamiast kruczoczarnych) i nagle zostaje wciągnięty we wspomnienie — wspomnienie o niej.

Potter kładzie paczkę papierosów na dłoni Severusa, a ten przez chwilę jest zdumiony. To ta sama marka co poprzednio, ale pudełko jest niebieskie zamiast żółtego.

Ab IntraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz