~~ Pov. Conner ~~
Jestem klonem, cóż jest to niepodważalny fakt, Klon Superman'a i Lex'a Luthor'a, idealne połączenie siły fizycznej i genialnego umysłu, broń doskonała.
Tylko szkoda, że nikt nie widzi, że pod niezniszczalną skórą i warstwami planów biznesowych LexCorp jest też zwykły nastolatek, Conner Luthor, a nie Superboy. Każdy czegoś ode mnie chce, tata Lex to kompletnie olewa wszelkie próby kontaktu, zamiast spędzać ze mną czas, to co miesiąc wysyła mi chorendalne sumy pieniędzy, aby zrekompensować... cokolwiek wpisze w tytuł przelewu. Naprawdę mam już tyle zer na koncie, że do końca życia mógłbym mieszkać w 5-gwiazdkowych hotelach.
Drugi tata, Clark chce z kolei abym całkowicie zerwał kontakty z Lex'em. Nie podoba mi się to i za każdym razem odmawiam. Może tata kiedyś był zły, ale zapłacił za swoje czyny i teraz jest dobry. Poza tym... to mój tata, kocham go. Nie chcę musieć pomiędzy nimi wybierać, na samą myśl o tym robi mi się niedobrze.
Niestety Clark za każdym razem na to naciska, co zawsze powoduje kłótnie i awantury, nienawidzę tego.
To jest cholernie frustrujące, jestem dosłowną kopią moich rodziców, mieszanką ich DNA, więc dlaczego nie mogę dogadać się z chociaż jednym z nich. To strasznie niesprawiedliwe, przez to wszystko nie mogę spać w nocy, a te uczucia rozrywają mnie od środka.
Przez cały ten emocjonalny sajgon i nerwy mam tendencję do całkowicie idiotycznego zachowania. Wiem, że moje żarty są okropnie żałosne, ludzie wokół myślą, że nie traktuję ich poważnie. To jest jeden z powodów dla którego prawie żaden nastoletni bohater mnie nie lubi.
Nie jest to moja nadinterpretacja, tylko to co o mnie mówią, gdy myślą, że ich nie słyszę. Tak jakby zapomnieli o moim supersłuchu, albo po prostu ich to nie obchodzi. Szczerze ta druga opcja jest dużo bardziej dołująca.
To całkiem przykre, ale chyba zdążyłem już się do tego przyzwyczaić. W końcu nigdy nie miałem przyjaciół, więc nawet nie wiem jak to jest.
Tylko nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą, że jestem głupi. Przecież Lex jest moim tatą, a Cadmus włożył mi do głowy całą wiedzę tego świata.
Niby wiem, że nie jestem lubiany, ale to nadal boli. Cały czas staram się zmienić ten stan rzecz. Tylko po prostu mi to nie wychodzi.
Czuję się przez to kompletnie sfrustrowany.
Dzisiaj był jeden z takich dni, byłem na misji pod przykrywką. Jednym uchem słuchałem miękkich instrukcji Tim'a, jednej z niewielu neutralnych osób, a w drugim wirowały mi drwiny i obelgi z mojej osoby. Naprawdę ciężko było mi to znieść, ale dałem radę, misja przebiegła bez komplikacji.
Wróciłem do Mount Justice, szybko zameldowałem się Tim'owi i czym prędzej stamtąd uciekłem.
Dotarłem do swojego pustego, cichego apartamentu. W tym momencie wszelkie moje bariery samokontroli pękły, a po policzkach spłynęły strugi łez.
Ze złością zdarłem z siebie swój superbohaterski strój i cisnąłem nim przez całe mieszkanie. Zaraz za kostiumem poleciały glany i skórzana kurtka.
- Kurwa... - jęknąłem bezsilnie i uniosłem się kilkanaście centymetrów nad podłogą.
Przetarłem oczy, próbując pozbyć się łez, ale ciągle napływały nowe. Zrezygnowany wleciałem do łóżka, otuliłem się kołdrą i pozwoliłem sobie pogrążyć się w rozpaczy.
- Co się dzieje? - jęknąłem, czując pulsujący ból w skroniach. - Dlaczego nigdzie nie mogę się odnaleźć? - wyszeptałem, czując jak w moim żołądku się kotłuje.
Niestety w tym momencie mój supersłuch postanowił się włączyć.
- Nie rozumiem po co nam Superboy, to tylko niemyśląca kupa mięśni. W dodatku strasznie mnie wkurwia.
- Racja.
Już po pierwszych słowach wiedziałem czyje to słowa, Wondergirl, Beast Boy, Blue Beetle. Cholerni tytani...
Poczułem, że zacząłem hiperwentylować, już nawet nie próbowałem ocierać łez. Owinąłem się ciaśniej kołdrą, naciągnąłem ją na głowę, a z mojego gardła wydarł się krzyk pełen bólu i rozpaczy.
Mam dość tego dupnego życia, nie powinienem żyć. Jestem błędem, pomyłką, cholerną usterką systemu.
Powinienem zniknąć.
Jak najszybciej.
***
Mam nadzieję, że początek się wam spodobał.
Jeżeli ktokolwiek będzie miał jakieś pytania, to śmiało piszcie, postaram się odpowiedzieć na wszystkie komentarze.
Następny rozdział postaram się wrzucić jak najszybciej.
<3
CZYTASZ
Tim and Kon against the world
FanfictionGłówny ship to Tim Drake-Wayne / Conner Kent-Luthor (Kon-El), ale w tle będą pojawiać się też inne (birdflash, jayroy, jondami). *** Kon znajduje się w bardzo mrocznym momencie swojego życia, jego przyjaciele wydają się być fałszywi, o rodzicach szk...