~~ Pov. Tim ~~
Dzisiejsza misja poszła zaskakująco gładko. Albo dlatego, że dokładnie to zaplanowałem, albo powodem było to, że Conner gdy działa solo to jest niesamowicie opanowany i skuteczny.
Muszę przyznać, że miło się z nim pracuje, na pewno lepiej niż z innymi tytanami.
Trzeba było prześwietlić jedną podejrzaną, mieliśmy farta, bo akurat szukała partnera w klubie. Więc moja drużyna wytypowała Kona, bo jako jedyny umiał gładko flirtować.
Czy jakikolwiek inny był ich powód.
Oczywiście spytałem Conner'a czy mu to odpowiada, widziałem błysk smutku w jego oczach, ale chłopak natychmiast powiedział, że wszystko dobrze i może iść.
Dałem mu więc soczewki przesyłające obraz, jego oczy były w nich jeszcze bardziej niebieskie.
Takie ładne...
Oczywiście zanim go wypuściłem to wyświetliłem mu w soczewkach akta sprawy. Podczas gdy Kon w skupieniu je czytał, siedząc na kanapie, ja przycupnąłem na oparciu i delikatnie odgarniając jego puszyste, kręcone włosy zamontowałem mu między kolczykami mini podsłuch.
Wiem, że Kon mnie słyszał, musiał, ale nawet się nie wzdrygnął, gdy smugałem palcami płatek jego ucha.
Jedyne co otrzymałem w odpowiedzi to delikatny uśmiech i zapewnienie, że Conner da z siebie wszystko.
Jest taki miły.
Chociaż słysząc flirt Kon'a i to czym bajerował tą laskę, to coraz bardziej zaczynam podejrzewać, że to nie chęć podrywu, a bardziej jakiś bardzo niezdrowy mechanizm radzenia sobie. Jeśli tak, to jest to cholernie alarmujące i trzeba o tym porozmawiać.
Po misji Conner błyskawicznie mi się zameldował, oddał soczewki i uciekł. Dopiero później dotarło do mnie, że nie zdążyłem zdjąć mu podsłuchu. Nieważne, zrobię to jutro.
Bardziej martwię się tym, dlaczego Kon był tak roztrzęsiony, mam nadzieję, że jutro będzie z nim lepiej.
* * *
Po dokończeniu raportu dla B, spakowałem swój sprzęt i z torbą na ramieniu wróciłem do mieszkania, do Gotham. Odkąd Bruce kupił mi to lokum na osiemnastkę, to żyje mi się zdecydowanie wygodniej, bez próbujących mnie zabić Jay'a i Dami'ego.
Zrobiłem sobie swoją popołudniową kawę i usiadłem przy kuchennej wyspie z laptopem na blacie. Leniwie klikałem, sprawdzając najnowsze raporty z misji Wing'a i Dami'ego.
Uniosłem brwi, widząc wzmiankę o prawie morderstwie, widzę, że Dickie jest subtelny w słowach, musiała być niezła rzeź.
Po kilku minutach wszedłem w apkę do śledzenia podsłuchów, aby pobrać pliki dźwiękowe do dokumentacji. Szybko zorientowałem się, że jeden z nich, ten Conner'a nadal jest aktywny.
Przypomniało mi się jak zespół wyśmiewał się z Kon'a, gdy ten bajerował dla nas jedną z przywódczyń tej pseudomafii. To cholernie smutne, mam nadzieję, że SB niczego nie usłyszał.
Naprawdę boli, gdy widzę jak wszyscy na około traktują chłopaka, zwłaszcza gdy on stara się być taki miły.
Jego teksty są może troszkę żenujące, ale też przeurocze. No i Conner zawsze wszystkich wpiera, tylko po cichu.
Zawsze kupuje mi mój ulubiony izotonik i zostawia go dla mnie w lodówce, czasem razem trenujemy i jest całkiem w porządku.
Robi to wszystko bez słowa i nigdy nie oczekuje niczego w zamian. Zresztą nie tylko dla mnie, innych też wspiera. Zawsze upewnia się, że wystarczy dla Bart'a speedsterowych batoników. Sprawdza regularnie czy nie brakuje ulubionej, truskawkowej odżywki Starfire pod prysznicem. Co jakiś czas na konsoli w tajemniczy sposób pojawiają się nowe gry dla Cyborga i Beast Boy'a.
Podsumowując Conner Luthor jest całkiem miłym i troskliwym człowiekiem, jeśli tylko ktoś będzie chciał to dostrzec.
Niestety nikt tego nie zauważył, no może prócz mnie, moich braci i taty. Cóż w naszej rodzinie stalkowanie kolegów to już praktycznie tradycja.
Spojrzałem na świecącą ikonkę podsłuchu Kon'a, cholernie mnie korci. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale pokusa jest zbyt wielka.
Zaburczałem, siorbiąc kawę i po krótkiej chwili namysłu kliknąłem, uruchamiając podsłuch.
Cóż na początku myślałem, że Kon może ogląda jakiś serial, komedię romantyczną, czy cholera wie co.
Jednak szybko się zorientowałem, że to nie krzyki i płacz z serialu.
To Kon płakał.
Wył z rozpaczy, w jego głosie słychać było taki ból i rozpacz, że aż coś mnie w środku skręciło.
Serce mi się łamie, gdy słyszę jęki rozpaczy Conner'a. Nie jestem w stanie tego dłużej słychać, nie zniosę takiej ilości bólu w głosie chłopka. Bez namysłu wyłączyłem urządzenie, w moim mieszkaniu zaległa głucha cisza.
Zastanawiałem się nad dalszymi działaniami tylko kilka sekund. Jadę do Metropolis, w tym kurwa momencie.
Szybko chwyciłem moją, szarą bluzę, leżącą na krześle obok, wcisnąłem okulary przeciwsłoneczne na nos i wysunąłem trampki na stopy. Zgarnąłem telefon, klucze i wybiegłem z domu, całe szczęście, że Zetatube jest blisko. Muszę jak najszybciej upewnić się, że z Kon'em wszystko w porządku.
Wziąłem głęboki oddech, stając przed drzwiami do penthouse'a Conner'a. Wyrobiłem się w 10 minut, co szczerzę mówiąc jest imponującym wynikiem, w końcu między Metropolis, a Gotham są kilometry odległości.
Poprawiłem okulary przeciwsłoneczne i zapukałem w drzwi. Nie musiałem czekać długo, dosłownie kilka sekund później Kon mi otworzył.
***
Pierwszy rozdział, mam nadzieję, że dobrze oddaje charaktery postaci.Chętnie odpowiem na wszystkie pytania.
Bats paranoja™
Do następnego ;)
CZYTASZ
Tim and Kon against the world
FanficGłówny ship to Tim Drake-Wayne / Conner Kent-Luthor (Kon-El), ale w tle będą pojawiać się też inne (birdflash, jayroy, jondami). *** Kon znajduje się w bardzo mrocznym momencie swojego życia, jego przyjaciele wydają się być fałszywi, o rodzicach szk...