5. Keepers

8 1 0
                                    

Pov. Melody
- Że jak?! - dopytał Diego mając nadzieję, że się przesłyszał
- To co słyszałeś. Nie wychylajcie się, zajmę się tym - dodał czarnowłosy siedzący obok mnie
- Oszalałeś?! - krzyknęłam na niego
- Owszem - powiedział i się teleportował
- Five! - wychyliłam się zza naszej "barykady" kiedy kula przeleciała obok mnie.
Zebrałam w sobie siły i wyciągnęłam ręce do przodu odpychając wszystkie pociski w taki sposób aby wycelowaly w ziemię i wyszłam pomóc Five
- Melody! - wołali za mną Diego i Lila, ale nie zamierzałam wracać
No to do dzieła!
Żadna kula ani wycelowana w moją stronę broń się była mi straszna, każdą z nich niszczyłam przed sobą razem z tym kto we mnie celował. Radziłam sobie do czasu kiedy poczułam przeszywający ból w prawej łydce. No i tak sie kończy heroizm Melody. Upadłam na ziemię, a przed sobą zobaczyłam wysokiego mężczyznę w długim płaszczu celującego we mnie, a później niebieską smugę, która uchroniła mnie przed strzałem.

Pov. Five
Strzelałem we wszystkie strony dając z siebie wszystko i teleportując się ile mogę chroniąc się przed strzałami. Nie jest to cała armia, tylko około 30 z nich. Srażnicy bo tak się nazywają powoli tracili na siłach, ale byli też tacy co nawet na chwilę nie robili sobie przerwy od strzałów. Z daleka słyszałem krzyki, to chyba Diego i Lila, ale moment! Dlaczego wołają Melody?
Wtedy zobaczyłem dziewczynę biegnącą w moją stronę z jedną ręką wyciągnięta w bok, zatrzymywała się na chwilę likwidując zagrożenie po czym z powrotem zrywała się do biegu. Obserwowałem ją ze zdumieniem dopóki z osłupienia nie wyrwał mnie mężczyzna w płaszczu wybiegający z prawej strony na pole bitwy, który strzelił w stronę Melody po czym dziewczyna upadła na ziemię. Nie myśląc ani chwili dłużej przeteleportowałem się przed nią oddając strzał. Strażnik upadł na ziemię i takim oto sposobem ostatni z nich został poskromiony
- Jesteś cała? -  zapytałem obracając się do tyłu gdzie siedziała blondynka
- Chyba...tak - odpowiedziała drżącym głosem
Podałem jej rękę na co niepewnie ją chwyciła i z nie małym trudem wstała
- Ała - dodała cicho
- Co jest?
- Chyba jednak nie jestem cała - dodała patrząc na swoją łydkę
Zrobiłem to samo i zauważyłem sporą czerwoną plamę
- Nie dobrze. Dasz radę dojść do hotelu?
- Nie wiem, spróbuję no i...dziękuję. Uratowałeś mi życie
- Przecież miałem was chronić. No i się z tego wywiązałem - powiedziałem z powagą, a Melody uśmiechnęła się do mnie
Ze sklepu wyszło całe rodzeństwo Hargreeves patrząc na to pobojowisko i naszą dwójkę. Klaus od razu do nas podbiegł
- O Jezu jak dobrze, że żyjecie. Już miałem was wywoływać mocą - powiedział na co się zaśmialiśmy
- Na szczęście jak widzisz, nie ma takiej potrzeby - powiedziała blondwłosa
- To co idziemy na komisariat czy wystraczą te bronie? - zapytała Allison wskazując Diego i Luthera z naszymi zdobyczami
Myślałem przez chwilę
- Ja bym poszedł, może przydadzą nam się granaty. Tylko nie wiem czy Melody jest na siłach - spojrzałem na nią, ledwo trzyma się na nogach. Znam ten ból po postrzale
- Ja...dam radę, spokojnie - powiedziała nieco wątpliwie
- Nie jesteśmy w stanie Ci uwierzyć, siadaj i odpocznij, kilku z nas pójdzie, a reszta z tobą zostanie albo pójdziecie do hotelu - powiedział Ben
Spojrzałem na niego, a później na resztę
- Diego, Lila, Allison, Luther i Viktor - wywołałem - idźcie, weźcie wszystko co będą kazali Lila i Diego. Ben i Klaus, złapcie się mnie, teleportujecie się do hotelu ze mną i Melody
- Dobra, chodźcie - powiedziała Lila
- Uważajcie na siebie - krzyknęła Melody patrząc ze szczególnością na Lilę. Chyba się zaprzyjaźniły
- Mamy Viktora, nie bój się o nas - zaśmiała się Allison
- Jasne, ja jestem tajną bronią - powiedział mój brat
Pomachaliśmy im po czym teleportowałem nas do hotelu, a bardziej do mojego pokoju. Zaprowadziłem Melody żeby usiadła na łóżku, a tymczasem poszedłem szukać apteczki
Zdjąłem marynarkę i podwinąłem rękawy od koszuli
- Rolę się odwróciły - powiedziałem ubierając lateksowe rękawiczki
- Dokładnie to samo miałam powiedzieć
- Jak będę robić coś nie tak to mi powiedz
- Jasne, ale wydaje mi się, że się znasz, w końcu wspominałeś, że miałeś gorsze rany
- To prawda
Skończyłem opatrywać ranę i zawiązałem bandaż
- Gotowe, nie za ciasno?
- Nie, jest dobrze, dziękuję i dziękuję jeszcze raz za uratowanie mi życia - spojrzała mi w oczy
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie jak w obrazek kiedy do mojego pokoju wparowal Klaus i Ben z pojemnikami z jedzeniem
- Głodni? Oooo, przeszkodziliśmy wam z czymś? - zapytał i poruszał brwiami
- Ale ty jesteś głupi - westchnąłem biorąc od niego niego dwa pojemniki
- Smacznego rodzinko - powiedział Klaus nabierając makaron na widelec
- Smacznego - odpowiedziała Melody i uśmiechnęła się do mnie dyskretnie co od razu odwzajemniłem
- Ej, to jest dobre - powiedziałem zajadając spaghetti z hotelowej restauracji
- Mówiłem, że z ciebie jest dobry kucharz Benerino - zaśmiał się Klaus
- Ty to robiłeś? - zapytała Melody wytrzeszczając oczy
- No tak, w końcu...tylko my tu jesteśmy no nie? - powiedział z uśmiechem
- Jakbyśmy tu mieli zostać już na zawsze, to będziesz nam gotował
- Ej nie mów tak, uda nam się wrócić napewno - powiedziałem - ale Ben to mógłby nam gotować - dodałem po chwili ze śmiechem
- Cieszę się, że smakuje
Po zjedzonym obiedzie posprzątaliśmy i zajęliśmy się rozmowami, opowiedziałem też dla Melody o apartamencie biały bawół i o Reginaldzie, o wszystkich liniach czasu i o tym, że sporo namieszaliśmy. Kiedy wreszcie wrócili pozostali z naszymi broniami
- Tu macie strzelby ze sklepu, naładowane. Pistolety też już naładowane. Znaleźliśmy 6 granatów, karabin maszynowy i miotacz ognia. Znaleźliśmy też krótkofalówki - powiedziała Lila prezentując nam bronie i rozdając każdemu po jednej broni i krótkofalówce. Jako, że strzelby były tylko 3 dostałem ją ja, Melody i Diego, Luther będzie korzystał z miotacza ognia, a Allison z karabinu maszynowego, reszta ma tylko pistolety.
- No to ładnie. Dobra robota, muszę przyznać
- Dzięki Five, Melody jak tam z tobą? Wszystko okej? - zapytała Lila
- Tak, jest dobrze - powiedziała znowu wymieniając ze mną porozumiewawcze spojrzenie.
Zaczęło się już ściemniać wszyscy poszli do swoich pokoi. Tylko ja i Melody zostaliśmy u mnie. Usiadłem obok dziewczyny na łóżku i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, patrzyliśmy na siebie z uśmiechami.
- Five? - powiedziała wreszcie Melody
- Tak?
- Naprawdę nie wiem co by się stało gdyby nie ty i twoja reakcja. Ja bym już...
- Nie musisz kończyć - przerwałem jej - wiem co czujesz, wiem też, że myślałaś, że to koniec. Wiedz jedno, że zrobiłbym wszystko żeby nas ratować i póki ja jestem możesz czuć się bezpiecznie - spojrzałem jej w oczy, a Melody niespodziewanie mnie przytuliła. Byłem zdziwiony tym ruchem z jej strony, ale równocześnie zrobiło mi się miło i nawet nie wiedziałem jak bardzo tego potrzebowałem. Oddałem uścisk, trwaliśmy tak dłuższą chwilę aż w końcu się od siebie odkleiliśmy i dziewczyna ruszyła do drzwi
- Dobranoc Five - uśmiechnęła się będąc już przy wyjściu
- Dobranoc - odpowiedziałem i zgasiłem światło
Mieliśmy trochę ciężki dzień

Oto już 5 rozdział, w którym nasi bohaterowie po raz pierwszy zmierzyli się z niebezpieczeństwem
Mam nadzieję, że się podoba 😊
Do następnego
Pa 😘

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 9 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Doomsday | The Umbrella Academy | Five Hargreeves Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz