Wizyta księgarza na rynku było wybawieniem od monotonnych dni i czytania tych samych książek o strategii wojennej, które wygrzebał z głębi półek.
Stare i zgrzybiałe książki w niczym nie równały się do tych świeżych na stoisku.
Roderik przesuwał palcem po każdej z nich, sprawdzał jakość papieru i cieszył oczy ładnymi okładkami. Jednak piękne zdobienie to nie wszystko, głównie liczyła się treść. Zwłaszcza, że większość książek, przyciągających oczy była tandetnym romansem.
Roderik prawie nie przewrócił oczami, kiedy po raz kolejny ciekawy tytuł okazał się najtańszą historyjką o księciu na białym rumaku, ratującym księżniczkę w opałach. Typowe czytadło dla znudzonych gospodyń domowych. Już miał odchodzić, gdy nagle coś pozłacanego rzuciło mu się w oczy. Ciekawość sięgnęła górę i spod małego stosika wyciągnął ilustrowany bestiariusz.
Tomik był znacznie cięższy, niż spodziewał się Roderik. Musiał porządnie oprzeć grzbiet o resztę książek, aby przypadkiem niczego nie zniszczyć. Brązowa oprawa nie prezentowała się niczym niezwykłym, ale na przodzie zostały delikatnie narysowane, złotym kolorem, sylwetka smoka i feniksa. Grzbiet przyozdobiony został zawijanymi liniami, w tym samym kolorze.
Roderik przekartkował parę stronnic, zerkając na bogate ilustracje i akapity tekstu opisujące dane stworzenie. Czymś takim nie pogardziłby żaden kolekcjoner. Zwłaszcza, że w stolicy zapłaciłby grubą sumkę, a tutaj cena była znacznie niższa. Bez chwili zawahania zapłacił księgarzowi, po czym zaczął planować dzisiejsze popołudnie, gdzie usiądzie na łożu i zachwyci się lekturą.
Zatrzymał się na uboczu, słysząc trzaskanie drzwiami i znajome głosy. Podniósł wzrok i zobaczył jak pokoju nad karczmą wychodzi Beatrycze, a za nią Dante. Dziewczyna nie miała założonego kaptura, a jej blond włosy, prawie do ramion, delikatnie falowały. Chyba Loredo im już odpuścił, skoro nawet nie próbują jakkolwiek się zakryć. Sądząc po jej zaciśniętej szczęce coś lub ktoś porządnie ją rozzłościł. Roderik dyskretnie podszedł bliżej, ale stanął plecami i udawał, że pochłonęło go czytanie ogłoszeń o wielkiej nagrodzie za schwytanie Iorwetha.
- Sheala może ukrywać jej miejsce pobytu, tak długo jak chce, ale ja i tak się dowiem, gdzie jest Filippa i wydrapie jej oczy - syknęła, zaciskając pięść.
- Więc pośpiesz się albo ktoś inny cię ubiegnie - Dante odpowiedział beztrosko. - A teraz schowaj te pazurki, bo jeszcze Sheala rzuci na ciebie urok, a ja już nie mam składników na odczarowanie takiej magii... Ach Roderik!
Vesperi odwrócił się, zachowując się tak spokojnie, jakby wcale nie podsłuchał całej rozmowy. Informacje były dosyć ciekawe, prędzej spodziewałby się, że kuzynostwo podpadło cesarzowi Nilfgaardu a nie innej czarodziejce.
- Nie spodziewałem się, że interesują cię magiczne stworzenia - zerknął na bestiariusz. - Dobry wybór, sam takie posiadam, wszystkie trzy tomy, które jako jedyne przeżyły pożar domu mojego mistrza... Ale to były stare dzieje.
Roderik czasami ledwo potrafił za nim nadążyć. Raz rozprawia o tym, co jadł na śniadanie, a potem opowiada przejmującą historię jego mistrza czy rodu. Nagle Dante zamilkł na dłuższą chwilę i odwrócił się.
- Czy to nie była twoja siostra?
Roderik natychmiast spojrzał na plac, przez który przemknęła Luiza, ubrana w ciemny płaszcz. Jak jeszcze wieczorne spacery potrafił zrozumieć, to nie pojmował dlaczego za dnia czmychnęła w stronę lasu.
- Powiedziałbym, że to schadzka z kochankiem. Jest młoda, niezamężna, na pewno ma już jakiegoś adoratora.
Roderik zacisnął palce mocniej na bestiariuszu. Nie był aż tak wścibski, aby ingerować w życie uczuciowe rodzeństwa, ale Luśka potrafiła być strasznie naiwna, jakby chciała nieść każdemu pomoc. To, prędzej czy później, źle się skończy.
CZYTASZ
Temerski Pies
FanfictionBrutus po zamachu królobójcy i śmierci osoby, którą traktował jak ojca, przysięga za wszelką cenę chronić rodzeństwo, które jako jedyne mu pozostało. Jednak sprawy się komplikują, kiedy Roderik stroni od wyjaśnień dlaczego naraził się Nilfgaardzkiem...