Rozdział IX: Narty

146 18 5
                                    

Matty myślał że to już koniec.

Z każdą sekundą coraz bardziej opadał z sił, a Anka wcale nie chciała zelżyć swojego uścisku. Gdy już wydawało mu sie, że zaraz zemdleje do salonu wbiegł Nicola.

- Co tu się dzieję?! - krzyczał, widząc jak Anka dusi Mattiego.

Zszkowana kobieta wypuściła Gotówkę, który bezwładnie spadł na ziemię i zaczął brać gwałtowne wdechy. Jego twarz była sina, a na szyi miał ślady rąk Anki.

- O Boże... - wychrypiał Gotówka i na czworaka zaczął uciekać od Anki. - Ta wariatka mnie próbowała udusić!

W tym momencie do salonu przyleciał Szczęsny, który widząc zaistniałą sytuację wyciągnął telefon i zaczął dzwonić po policję.

- Macie szczęście że nie sięgnęłam po pistolet! - wrzeszczała Anka.

Nicola pomógł wstać Gotówce i nie mogąc powstrzymywać swojego zdenerwowania zwrócił się do Anki.

- Jak mogłaś zrobić coś mojemu ukochanemu Mattiemu?!

W następnej sekundzie podszedł do Anki i sprzedał jej soczystego liścia prosto w twarz.

- A masz!

Anka złapała się za policzek i zaczęła płakać, kiedy dotarło do niej że jej plan się nie powiódł.

Gotówka patrzył na to wszystko dumny z Nicosia.

- Oł je jedziesz z nią skarbie! To się nazywa italiano temperamento!

*

Dziesięć minut później na miejsce dotarła policja. Robercik jako pierwszy złożył zeznania, opowiadając jak przez całe trzy doby był więziony w piwnicy.

Następny był Matty, który opowiedział jak Anka szarpnęła się na jego życie.

- I yyy... Proszę tam jeszcze dopisać szanowna władzy że trzeba zaaresztować Mekambe pseudonim Bagieta - powiedział na sam koniec swoich zeznań.

Policjancik zapisał wszystko w małym notesiku, mrucząc pod nosem no, no, no.

Anka siedziała już w radiowozie. Policjancik po spisaniu zeznań wsiadł do samochodu i odjechał razem z nią.

Tymczasem Szczęsny, dogłębnie wstrząśnięty zeznaniami Robercika opisującymi jak było w piwnicy postanowił z nim porozmawiać.

- Lewciu, już wszystko dobrze. Przecież cię uratowaliśmy. Nie cieszysz się? - zapytał gdy Robercik stał do niego plecami i nie odzywał się ani słowem.

- Wy mnie uratowaliście? - Robercik w koncie odwrócił się w jego stronę i założył ręce na biodra. - Sam się uratowałem! Przez trzy cholerne dni nie zrobiliście niczego aby mnie uwolnić! A na przywitanie Gotówka przywalił mi drzwiami w łeb! - pożalił się Robercik, masując swoją głowę.

- O czym ty mówisz Gotówka na pewno nie chciał!

- Tutaj się nie rozchodzi o Gotówkę a o ciebie! Jak mogłeś mnie zdradzać z Krychowiakiem kiedy ja siedziałem w tej zasranej piwnicy?! - powiedział wreszcie Robert, a wszyscy stanęli w szoku.

Kiedy Wojtek nie odpowiadał, Robert się rozpłakał interpretując to jako potwierdzenie swoich obaw.

Widząc to, Gotówka postanowił wkroczyć do akcji.

- Oł maj gad frendy wy musicie mnie wysłuchać! - powiedział, a Szczęsny skierował na niego spojrzenie.

- A co ty możesz na ten temat wiedzieć?

- Bo to wszystko ukartowała Anka z Krychowiakiem! Widziałem ich w parku razem jak kombinejszują. Ta zdrada to kłamstwo, w które chcieli aby Robercik uwierzył! - wytłumaczył, a Szczęsny otworzył szeroko usta.

- Wiedziałeś o czymś takim i nawet mi nie powiedziałeś?!

Robercik zmrużył oczy patrząc na ich dwójkę.

- Niech będzie że wam wierzę...

Szczęsny uśmiechnął się zadowolony, ale w głowie miał jeszcze jedno pytanie, które nie dawało mu spokoju.

- Robert... Czy ty jesteś w ciąży?

Gotówka pisnął na to pytanie, a Nicola skarcił go spojrzeniem.

- T-tak... - odpowiedział nerwowo Robercik.

Szczęsny słysząc odpowiedź ucieszył się i przytulił Robercika.

- Będziemy wujkami! Słyszysz Nicola?! Wujkami! - krzyczał szczęśliwy Gotówka.

- Maj frend trzeba to jakoś uczcić! Pojedźmy gdzieś wszyscy razem! - zaproponował Matty.

- W góry! - powiedział Nicola.

Tym sposobem na następny dzień cała piątka razem z Ronaldinem, który siedział Gotówce na kolanach jechała w Tatry. Kierowcą był Robercik, któremu Szczęsny zrobił zdjęcie, a później Robercik wstawił na Instagrama z opisem: Z debilami i Wojtusiem w aucie.

Po kilku godzinach dotarli na miejsce. Gotówka jako pierwsze chciał iść na narty. Nie wiedzieli, że Bagieta zdążył ich wyprzedzić.

Mekambe wziął jedną z par nart i celowo ją uszkodził. Pech chciał, że akurat tą parę wziął ze sobą Wojtek.

Gotówka jeździł już na stoku razem z Nicosiem, ale już po pierwszym wypadku stwierdził, że narty są very hard.

Robercik obserwował jak jeździ Wojtuś do momentu kiedy nagle narta Szczęsnego się rozdupcyła. Szczęsny zaczął spadać ze stoku, robiąc kilka razy fikołka aż w końcu wylądował na samym dole.

- O Boże Wojtek! - krzyknął Robercik i zaczął biec w stronę swojego męża.

Pierwszy przy Szczęsnym był Gotówka, który przyjechał na nartach.

- Oł noł on chyba dednął! - powiedział roztrzęsiony Matty.

- Wojtek obudź się błagam! - krzyczał Robert, próbując ocucić nieprzytomnego Wojtka.

Szczęsny jednak ani drgnął.

Rodzina Piłkarskich Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz