Dziś miałam stanąć przed sądem w sprawie dotyczącej przestępstw Lucasa. Całą noc nie mogłam spać, dręczył mnie lęk na myśl o spotkaniu z nim twarzą w twarz. Nie chciałam widzieć tego człowieka, ale wiedziałam, że nie mam wyboru, musiałam się z tym zmierzyć. Dodatkowo na sprawie miało zabraknąć Harry'ego, jedynego świadka, który mógłby wszystko wyjaśnić. Moi przyjaciele, jak zawsze, byli gotowi mnie wspierać i obiecali, że będą ze mną na sali sądowej.
- Wszystko będzie dobrze. – Oznajmiła Jane z pokrzepiającym uśmiechem, łapiąc mnie za ramię w geście próby poprawienia mi humoru.
- Wygrasz tę sprawę, nie martw się. – Dodał Carlos, stojąc obok swojej narzeczonej.
- Dziękuję za wasze wsparcie, ale ja naprawdę nie chcę go widzieć. Czuję, że jak zobaczę tego wariata, to zamknę się w sobie i nic nie powiem. – Odpowiedziałam z rękami skrzyżowanymi na piersi, patrząc wszędzie, tylko nie na nich.
Zaczęłam się rozglądać, patrząc na dużą liczbę osób stojących przed budynkiem. Miałam wrażenie, że ci ludzie zachowują się, jakby przyszli na jakiś spektakl.
- Sprawa powinna być za zamkniętymi drzwiami. – Stwierdziła po chwili Uma, patrząc zirytowana w miejsce, gdzie skierowałam wzrok. - Ale z drugiej strony ich rozumiem, tutaj takie rzeczy nigdy się nie zdarzały. – Dodała po chwili, a ja spojrzałam na nią.
- Nigdy? A jak uprowadziliśmy Bena? – Zapytał Gil, drapiąc się po głowie. - Ale to akurat było całkiem śmieszne. – Dodał po chwili, a ja spojrzałam na niego z krzywym uśmiechem.
- To nie to samo. – Stwierdziła Jane, patrząc na godzinę, jakby chciała, żeby wszystko było już za nami.
Po kilku minutach zostaliśmy zaproszeni do środka i każdy zajął swoje miejsce. Czułam, jak moje śniadanie chce się wydostać, a w brzuchu miałam istny rollercoaster. Serce waliło mi jak młot, a dłonie lekko się trzęsły, gdy usiadłam na swoim miejscu. W głowie miałam mętlik; to był moment, którego się obawiałam, ale nie było odwrotu. Starałam się skupić na oddechu i opanować nerwy, choć z każdą chwilą czułam, że to coraz trudniejsze.
~°~
Sprawa trwała już od jakiegoś czasu, a atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Wysoki sąd zauważył moje rozkojarzenie i zdenerwowanie, dlatego postanowił ogłosić przerwę. Byłam wdzięczna za chwilę wytchnienia, bo czułam, że emocje biorą nade mną górę. Lucas, którego kiedyś uważałam za przyjaciela, teraz siedział po drugiej stronie sali sądowej, a jego intensywny wzrok nie opuszczał mnie ani na chwilę. Jego spojrzenie było ciężkie, niemal oskarżycielskie, jakby chciał przekazać mi coś, czego słowa nie mogły wyrazić. Czułam, jak dławi mnie gniew i żal, przypominając sobie, jak wiele nas kiedyś łączyło, a teraz staliśmy naprzeciwko siebie jako wrogowie.
Praktycznie wybieglam z budynku nie wiedząc co że sobą zrobić a jednej osoby która potrafiła mnie uspokoić nie było. Nie mialam ochoty z nikim rozmawiać jedyne co chciałam to uciec. Ostatni raz tak mną trzęsło gdy bylam przetrzymywana.
Praktycznie wybiegłam z budynku, czując, jak moje serce bije w szaleńczym rytmie. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, a jedyna osoba, która potrafiła mnie uspokoić, była daleko stąd. Bez Harry'ego czułam się kompletnie zagubiona, jakbym była skazana na samotną walkę z własnymi lękami.
Każdy krok wydawał się ciężki, a myśli kotłowały się w mojej głowie, nie dając mi chwili wytchnienia. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać ani słuchać pocieszeń — jedyne, czego pragnęłam, to uciec jak najdalej stąd, jakby dystans mógł oddzielić mnie od tego, co czułam. Trzęsłam się, przypominając sobie ostatni raz, gdy strach tak bardzo mnie sparaliżował — kiedy byłam przetrzymywana, bezsilna i przerażona. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą, a ja nie mogłam sobie z tym poradzić.
- Nie palę. – Oznajmiłam sucho, spoglądając na paczkę papierosów, która nagle pojawiła się przed moją twarzą.
- Więcej dla mnie. – Odpowiedział głos, który rozpoznałam od razu. Odwróciłam głowę i z niedowierzaniem spojrzałam na Fitza, który uśmiechał się do mnie głupkowato. - Nie patrz tak na mnie, to Eliza się uparła. – Zaśmiał się, unosząc ręce w geście obronnym.
- Wytłumacz mi, jak to jest, że zawsze, kiedy mam ochotę umrzeć, kręci się obok mnie ktoś z Krainy Czarów? – Zapytałam, przecierając twarz dłońmi i opierając się o barierkę.
- Teraz nie wiem, czy mam się obrazić, czy olać, ale rozumiem, że się denerwujesz. – Stwierdził, wzruszając ramionami.
- Co cię do mnie sprowadza? – Zapytałam, próbując wyrównać oddech.
- Zapytać, jak leżą kapelusze. – Stwierdził rudowłosy, przewracając oczami.
- Serio? To nie jest dobry moment. – Oznajmiłam, dusząc się od emocji i czując, że mam atak paniki.
- Żartuję, wiem, że leżą zajebiście. – Odpowiedział, a jego mina zdradzała, że gdyby miał długie włosy, zarzuciłby nimi. - Chciałem zobaczyć, jak się czujesz. – Dodał po chwili, spoglądając na mnie.
- Wyglądam jak osoba, która chce być teraz sama. – Odpowiedziałam z trudem, a on od razu zrozumiał. Pokrzepiająco złapał mnie za ramię, po czym odszedł, zostawiając mnie samą z moimi myślami.
~°~
Właśnie wracałam do domu z rodzicami po wygranej sprawie. Emocje wciąż nie opadły, a ja czułam się fatalnie. W głowie kotłowały się myśli, a serce biło miarowo, ale ciężko, jakby ważyło tonę. Chciałam jedynie zamknąć się w swoim pokoju, położyć obok Bajera i zasnąć, choć na chwilę zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło. Każdy krok wydawał mi się zbyt ciężki, a świat na zewnątrz za głośny. Wszystko, czego teraz pragnęłam, to spokój i odrobina ciszy, z dala od spojrzeń i współczujących słów bądź gratulacji.
Gdy dotarłam do swojej komnaty, pierwsze, co zrobiłam, to pospiesznie wyłączyłam telefon, chcąc odciąć się od świata zewnętrznego. Podniosłam Bajera na ręce, czując ciepło jego małego ciała, i położyłam się z nim na łóżku, wyczerpana do granic możliwości. Piesek wtulił się we mnie, a ja zamknęłam oczy, próbując choć na moment oderwać się od wszystkiego. Każdy mięsień w moim ciele wołał o odpoczynek, a w głowie kołatała się jedynie myśl, żeby przetrwać resztę tego piekielnego dnia.
Czułam się, jakbym była całkowicie wypłukana z emocji, jakby każda cząstka energii została ze mnie wyssana. Leżąc tam z pieskiem, miałam tylko jedną nadzieję: że to wszystko to tylko film, w którym gram, a nie moje prawdziwe życie. Że za chwilę ktoś zawoła "cięcie!", ja zejdę z planu i wszystko to, co teraz przeżywam, po prostu przestanie istnieć. Ale rzeczywistość nie dawała mi takiej ucieczki, a ja musiałam stawić jej czoła.
~°~
Hej kochani!
Przepraszam za tak małą ilość rozdziałów, ale od poniedziałku jestem na szkoleniach i po prostu nie mam siły ich pisać. Mam nadzieję, że to się unormuje za jakiś czas.
Zapraszam was również na mojego Instagrama – może zrobię tam jakąś grupę, żeby informować was na bieżąco, co i jak!
gadzia_matka__
Miłego dnia/wieczoru!💗
CZYTASZ
Zatoka Spadających Gwiazd II - Harry Hook
FanfictionW drugiej części książki "Zatoka Spadających Gwiazd - Harry Hook", historia wkracza w nowy, emocjonujący etap. Harry wyrusza w podróż z ojcem, Kapitanem Hookiem, co wprowadza go w świat pełen wyzwań, których wcześniej nie znał. Tymczasem Diana odkry...