VII

58 2 7
                                    

Następnego dnia, zaraz po przebudzeniu, udałam się do komnaty, w której spała Betty, aby sprawdzić, czy na pewno obudziła się do szkoły.

Widziałam, że nastolatka wciąż była przybita po wczorajszej kłótni z rodziną, co mnie wcale nie dziwiło. Postanowiłam rozwiać czarne chmury znad jej głową, więc głośno włączyłam muzykę.

- Co ty robisz? – Zapytała, marszcząc brwi.

- Manifestuje robala w jabłku twojego ojca. – Odpowiedziałam z uśmiechem, zaczynając się wygłupiać i tańczyć.

Dziewczyna patrzyła na mnie, jakbym oszalała, ale po chwili zauważyłam, jak jej usta zaczynają drgać w lekkim uśmiechu.

- Serio? – Zapytała, choć w jej głosie dało się wyczuć nutę rozbawienia.

- Tak, serio! – Krzyknęłam, kręcąc biodrami i wykonując kilka śmiesznych ruchów. ‐ Jak ci się podoba mój taniec?

W końcu uśmiech na jej twarzy stał się szerszy, a jej smutek zdawał się choć na chwilę zniknąć.

- Masz talent. – Powiedziała, już nie próbując ukryć uśmiechu. - Ale powinnaś zmanifestować coś na Harry'ego. – Zaśmiała się, a ja uśmiechnęłam się do niej szyderczo.

- Dzięki! – Odparłam, ciesząc się, że udało mi się choć trochę poprawić jej nastrój. - Do twojego brata przyjdzie coś gorszego niż robal. – Dodałam, zacierając prześmiewczo ręce jak złol.

Dziewczyna zaśmiała się z mojej wypowiedzi, a następnie uśmiechnęła się życzliwie. Jej smutek zaczął się rozpraszać, a w jej oczach pojawił się blask.

- Dzięki, naprawdę potrzebowałam tego. – Powiedziała, patrząc na mnie z wdzięcznością.

- Nie ma sprawy. – Odpowiedziałam z uśmiechem. ‐ A teraz zapraszam na śniadanie. Chcę zobaczyć tę buźkę szczęśliwą, a nie smutną.

- Zgoda. – Zaśmiała się Betty, powoli wstając z łóżka.

- To świetnie! – Powiedziałam, prowadząc ją do jadalni.

Gdy jadłyśmy śniadanie, żywo rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Atmosfera w jadalni była o wiele bardziej wesoła, a uśmiech piratki stawał się coraz szerszy.

- Pamiętasz ten moment z wczoraj, kiedy prawie wywróciłam się na tej śliskiej podłodze? – Zapytała Betty, śmiejąc się głośno.

- Tak, a twoja mina była bezcenna! – Odpowiedziałam, również wybuchając śmiechem. - Betty, mam coś dla ciebie. – Dodałam po chwili ciszy, widząc, jak dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.

- Co znów wymyśliłaś? – Zapytała, patrząc na mnie podejrzliwie, gdy podałam jej kopertę.

- Myślę, że ci się spodoba. –  Powiedziałam z uśmiechem.

Z ciekawością obserwowałam jej reakcję, gdy otworzyła kopertę i wyjęła z niej karnet do jednego z najlepszych klubów szermierczych w Auradonie.

- Ojciec mnie zabije. – Stwierdziła, zakrywając usta dłonią i dalej patrząc na karnet z szerokimi oczami.

- Więc zacznij jak najszybciej, żebyś miała jak się bronić. – Zaśmiałam się.
- Nie pozwolę, żebyś nie miała głosu w tym, co chcesz robić. Biorę całą odpowiedzialność za ciebie. Jak ktoś będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia, wyślij go prosto do mnie.

- Dzięki, naprawdę nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie. – Betty uśmiechnęła się nieśmiało, a jej oczy zajaśniały z wdzięcznością.

- Nie ma sprawy. Zawsze możesz na mnie liczyć. – Odpowiedziałam, ściskając jej rękę.

Zatoka Spadających Gwiazd II - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz