~miasto znwou było zniszczone~

78 7 17
                                    

Perspektywa Lloyda.

- Ej wstawaj. - Cole stał nade mną i rękami szturchał moje ramiona.

- Hm?- jęknąłem.

- Trening. - mruknął ciszej. - Za jakieś 30 minut widzimy się na dziedzińcu. - dodał i wyszedł.

Teraz Cole przejął rolę budzenia mnie. Każdy w tym domu wiedział, że budziki nigdy na mnie nie działają dlatego Kai pewnego razu postanowił obudzić mnie osobiście, potem stało się to tradycją.

Wszedłem pod prysznic i zmoczyłem lekko swoje ciało. Namoczyłem włosy i stałem tak nie długą chwilę. Potem ubrałem się w czarne dresy i szarą koszulkę.

- Księżniczka wstała. - uśmiechnął się blado Jay. Teraz do mnie dotarło, iż nigdy nie widziałem go w gorszym stanie niż teraz. Nya daje mu ostro w kość. Stał się jej opiekunem 24/7.

- Też idziesz na trening?- spytałem nalewając do kubka świeżej wody.

- Następnym razem. - rzucił i poszedł w stronę pokoju. No tak, za każdym razem tak mówił. Codziennie był następny raz.

Nie myśląc dłużej nałożyłem na głowę słuchawki i udałem się na dziedziniec. Zastałem tam Cole'a bijącego się z robotem jakiego zrobiła Pixal. Ostatnio byliśmy zwolennikami treningów samemu. Usiadłem obok na zmieni i zacząłem się rozciągać przy lecącej muzyce. Lekko przymknąłem oczy i cicho westchnąłem.

- Mówię do ciebie. - Czarny ninja ściągnął słuchawki z mojej głowy i pomachał mi ręką przed twarzą. - Słyszysz mnie?

- Powtórzysz?- zmusiłem się na lekki uśmiech lecz wyszedł mi bardziej grymas.

- Mówię, że ktoś musi pojechać do Skylor. Ja mam patrol więc zostajesz ty. Dasz radę? - zapytał i przykucnął przy mnie.

- Coś z nią nie tak?- ożywiłem się.

- Nie obiera od kilku dni. Miałem zrobić to sam ale dużo rzeczy wysypało mi się na głowie także... ogarniesz to?

- Jasne. - odchrząknąłem i ustałem na nogach. - Pójdę teraz. - Wstałem i poszedłem ubrać bluzę po czym wytworzyłem smoka i poleciałam do Ninjago.

Miasto było zniszczone.

Słyszałem od innych, że tak naprawdę po tylu bitwach powinienem się już przyzwyczaić, natomiast wątpię że kiedykolwiek to się stanie. Za każdym razem ten widok mnie przeraża. Pożary, gruzy i ludzie na ulicy bez domów kiedy patrzą na mnie tym błagalnym wzorkiem ale ja nic nie mogę zrobić. Bo tak naprawdę to ja to spowodowałem. Broniłem miasto zdecydowanie niewystarczająco.

Wylądowałem przed szarym i dostać starym blokiem, to tutaj mieszkała Skylor. Nie pewnie otworzyłem klatkę schodową a do mojego nosa doszedł smród. Zmarszczyłem czoło i ruszyłem schodami do góry aż w końcu doszedłem do mieszkania 25.

Wyjąłem z kieszonki kluczyki, które niegdyś od niej dostałem gdybym jej szukał. No cóż, w końcu się przydały.

- Jest tu ktoś?- spytałem otwierając skrzypiące drzwi. - Skylor?- ponowiłem pytanie lecz dalej panowała tu błoga cisza.

Postawiłem kilka kroków w przód i rozejrzałem się po salonie. Było pusto. Potem do łazienki, kuchni a na końcu sypialni.

- Kurwa. - szepnąłem cicho w stresie, jednak nagle przypomniałem sobie o garderobie. Momentalnie się tam znalazłem i zobaczyłem rudowłosą dziewczynę śpiącą na ziemi.

- Skylor. - wybłuszyłem oczy i przykucnąłem przy mistrzyni żywiołu. Zacząłem energiczne szturchać ją ręką lecz ta nie reagowała. Może wcale nie spała?

Po chwili wzrokiem zauważyłem paczkę papierosów, kilka butelek wina i piw a do tego dwa woreczki z białym proszkiem, jeden pusty jeden pełny.

Chyba jakieś jaja.

- Nie mów, że to wzięłaś Sky. - zacząłem panikować i wziąłem dziewczynę na ręce po czym wybiegłem z mieszkania i poleciałem prosto do klasztoru.

***

- Ej spokojnie. - podszedł do mnie Cole i spojrzał się na mnie przekręcając głowę w bok.

- Wiedziałem, że nie powinna zostawiać sama. - Burknąłem kładąc łokcie na kolanach i chowając głowę w rękach.

- Nie obwiniaj się...

- Powiedź mi jak możesz być taki spokojny co? Nic cię nie obchodzi. Zachowujesz się jak byś za nim nie tęsknił. Jakby wcale nic dla ciebie nie znaczył!- podniosłem głos. - Ona też jest dla ciebie nikim? Nie obchodzi cię jej życie? Mógłbyś chociaż udać, że na czymkolwiek ci zależy. - syknąłem i poszedłem w stronę pokoju trzaskając drzwiami. Rzuciłem się na łóżko i walnąłem z całej siły w poduszkę. Miałem dość. Wyjąłem pospiesznie z kieszeni woreczek, ten który zajebałem Skylor. Nie myśląc zbytnio wciągnąłem zawartość i otworzyłem okno na oścież aby mieć świeży przewiew. Po chwili obraz zaczął mi się rozmazywać i straciłem jakąkolwiek koncentrację. Położyłem się na łóżko i niemalże odrazu zasnąłem.

______________________________

Hejka! Wiem, że nie jest to rozdział idealny jednak szkoła dosyć wpływa na moje pisane. Dajcie mi się wczuć i rozkręcić 🖤

A, i miłego dnia. Mam nadzieję, że jakoś się trzymacie.

Następny rozdział w środę. Gwiazdkujcie i komentujcie!

Urok nocy // Ninjago mistrzowie spinjitzu - 2 tom Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz