02

13 5 0
                                    

— Tak, tak, wszystko jest w porządku! — pisnęła po chwili Rie, zaraz też szybko podnosząc się z miejsca i zbierając swoje brudne naczynia, aby włożyć je do zmywarki.

— Na pewno wszystko w porządku? — nie dając za wygraną mama Rie, bo nie była zbytnio przekonana, czy córka mówiła prawdę, a Rie tylko ciężko westchnęła, bo mocno się spodziewała, że na mama tak szybko jej nie odpuści.

— Tak, wszystko jest już w porządku, a teraz, jeśli nie masz nic przeciwko będę się już zbierała do wyjścia do szkoły, dobrze? — oznajmiła po chwili twardo Rie, podczas tego, jak przysuwała odsunięte przez nią krzesło do stołu.

Ena Satō jednak nie była w stu procentach pewna, czy powinna wierzyć córce na słowo, ale w końcu machnęła na to ręką i dała wnu spokój.

Czuła, że lepiej było bardziej naciskać, bo tylko by pogorszyła pod tym względem sprawę. A tego, jak wiadomo, za bardzo nie chciała, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakim momencie jej córka obecnie była.

Chociaż gdyby nawet wiedziała, to i tak nic by to nie zmieniło, a tylko by stwierdziła, że jej córka z nerwów i przeuczenia, zaczęła być chora pod względem psychiki.

— Niech ci będzie, że ci wierzę! W takim razie, nie będę już cię zatrzymywała, bo na serio się z tego powodu spóźnisz — skwitowała po chwili mama Rie, niechętnie odpowiadając na słowa córki, a Rie jedynie westchnęła ciężko i przez chwilę miała wrażenie, że coś kątem oka widziała i na całe szczęście, że nie miała makijażu, bo wówczas by go zupełnie zrujnowała, tarciem.

— Co do...?! — pomyślała po chwili Rie, mając wrażenie, że widziała jakaś cyfry, a kiedy się się na nich skupiła, to one znikały, a kiedy jednak się na nich nie skupiała, to one powracały i odmierzały czas, ale do czego, tego w tym momencie dociec nie była w stanie.

— Chyba mi na głowę nie padło?! — dodała po chwili w myślach Rie, nie zważając uwagi na dziwną minę swojej mamy.

A to dlatego, że Rie zachowywała się tak, jakby zupełnie nie zauważyła odpowiedzi swojej mamy, która dalej czekała, aż się odezwie.
Nie wspominając o tym, że czas dalej płynął, a ona miała coraz mniej czasu, na dotarcie do szkoły, o czym, jak widać, musiała zapomnieć.

— Cholera! — pisnęła po chwili Rie, kiedy jej wzrok padł na zegar wiszący na ścianie kuchni.

Zaraz też ruszyła z przyśpieszeniem opuściła kuchnię, zabierając po drodze swoją torbę, o której mało brakowało, aby nie zapomniała.

Kiedy mama zobaczyła jej reakcję, odetchnęła z ulgą, że córka w końcu zaskoczyła i raczyła opuścić dom. Zaraz też powróciła do tego, co obecnie robiła i mogła już się o nią nie martwić.

Nie zdając sobie sprawy z tego, co niebawem miało się wydarzyć. Tak, czy inaczej, Rie dotarła do przedsionka domu, aby założyć buty, by mało brakowało, aby wyskoczyła w samych kapciach.

— Mało brakowało, abym zapomniała o parasolce! — syknęła pod nosem Rie, zaraz też sięgając po swoją parasolkę, która znajdowała się w stojaku na parasolki.

A to dlatego, że taka właśnie była prawda i na serio mało brakowało, aby ją zapomniała. Dopiero wtedy mogła na spokojnie otworzyć drzwi, aby móc opuścić dom.

Jednakże ten odlicznik czasu, który kątem oka Rie widziała, z każdą chwilą coraz bardziej doprowadzał do szału. Jednak nic na niego poradzić niestety nie mogła.

— Do czego ten odmierzacz jest, tak na marginesie... — pomyślała po chwili Rie, tuż po tym jak zamknęła za sobą drzwi i powoli otworzyła parasolkę, aby się pod nią schować.

𝕯ark 𝕿amer . 01 . ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz