Perspektywa Sae
Atmosferę można było ciąć nożem.
To nasze pierwsze spotkanie od meczu po przeciwnych stronach, kiedy jako wschodzący talent japońskiej piłki nożnej wyróżniłem Isagiego, nie jego. W dodatku dowiedziałem się, że ten jeden tekst pogrzebał ich związek. To mógłbym skwitować krótkim "no życie" i się nie przejąć. Skoro ich związek rozpadł się przez taką głupotę, nie wzniósł się na solidnych fundamentach. Mimo to, Isagi siedzi na ławce przed pokojem, obserwuje sytuację spuchniętymi oczami przez oszklone drzwi. Miałem wrażenie, że liczy na mnie, bym ukoił jego zmartwienia i ból Rina. Żebym go rozgrzeszył. Szczerze mówiąc, nie widziałem powodu ku temu, bo Isagi, mimo swojej famy, nie robił niczego, co powinno oczekiwać wybaczenia. Opowiedział mi historię ich rozstania i powrotu z takim przejęciem, jakby dopuścił się zdrady lub czegoś gorszego. Teraz czuwa nad Rinem jak anioł stróż wykrwawiając się prosto z serca, bo brakowało milimetrów, żeby jego podopieczny wyślizgnął mu się z palców. Może początkowo ta relacja nie stała na niczym trwałym, ale teraz.. ramionami owinął się wokół mojego brata tak mocno, że nic nie stanie na ich drodze. Mógł równie dobrze go zostawić, a nie dość, że przyjechał z nim, siedział i powiadomił mnie o tym.
Rin ma ogromne szczęście, że Isagi Yoichi go nie odpuścił.
Usiadłem na krześle obok łóżka. On nawet nie chciał na mnie spojrzeć. Ciekawe o czym myślał. Czy w jego sercu dominowała niechęć do mnie? Patrząc na mnie wracał do chwili, w której chciał popełnić samobójstwo?
O czym myślisz, Rin?
Cisza rozwlekała się w nieskończoność. Nawet nie słyszałem dyskusji lekarzy z oddali, dźwięków filmów, które oglądali inni pacjenci za cienkimi ścianami, czy pikania maszyn lekarskich. W tamtej chwili zostaliśmy tylko my dwaj. Odizolowani od świata. Czasem milczenie bywa przyjemne, ale ten epitet jest ostatnim, który pasowałby do tego, co mamy teraz.
- Jak się czujesz? - wydusiłem z siebie w końcu, ale jego głowa nadal patrzyła w drugą stronę. Tylko burknął coś pod nosem. No jasne.. - Co lekarz mówił?
Dopiero teraz na mnie spojrzał. Zbolałym, zmęczonym wzrokiem. Z bliska wyglądał jeszcze smutniej, a siniak na twarzy był jeszcze bardziej intensywny.
- Isagi ci wszystko wyśpiewał - mruknął niezadowolony. Miał żal do Isagiego, że wszystko mi powiedział?
- Lepiej, by mi, niż rodzicom. Dostaliby szału.
- Wiedzą?
Pokręciłem głową.
- Kazałem Isagiemu podać mnie jako prawnego opiekuna, byleby się z nimi nie kontaktowali, ale wiesz, że kiedyś się dowiedzą - zauważyłem kradnąc mu butelkę wody stojącą na stoliku.
CZYTASZ
Roses covering your face (ryusae)
Fanfic! TRIGGER WARNING ! W treści będą poruszane tematy samobójstwa oraz sceny erotyczne. Jeśli coś innego miałoby się pojawić, dopiszę. Jeżeli borykasz się z problemami suicydalnymi, czy pokrewnymi, zadbaj o swoje zdrowie psychiczne i zasięgnij pomocy p...