POV Venom
Vivian i ja byliśmy w Eclipse. Ja siedziałem w mojej loży na kanapie. Rozglądając się dookoła zobaczyłem, jak Viv gada z tym całym Aaronem. Nie podobało mi się to. Natychmiast wstałem i ruszyłem w jej stronę. Gdy tam dotarłem on na siłę dobierał się do niej. Vi próbowała wyrwać ręce z jego uścisku.
-Masz pierdolone dwie sekundy na puszczenie mojej kobiety i spierdolenie z mojego klubu. Jeśli tego nie zrobisz to osobiście cię zabiję.- warknąłem.
Chłopak niemal od razu puścił Vivian i uciekł. Moja dziewczyna przytuliła się do mnie i pocałowała w policzek. Mój mały słodziak.
-Ven możemy iść już do domu?
Gdy usłyszałem jak mnie nazwała, zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Tak, kochanie. Już jedziemy.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
Złapałem ją za rękę i poprowadziłem do mojego czarnego Camaro. Posadziłem ją na miejscu pasażera, a sam usiadłem na miejscu kierowcy. Odpaliłem auto i ruszyłem do domu. Podczas drogi położyłem rękę na jej udzie. Dziewczyna spięła się na dotyk.
-Co jest?- zapytałem zmartwiony.
-Nic wszystko dobrze.- wiedziałem, że kłamie.
-Viv, wiem że kłamiesz. Jeśli nie chcesz to nie mów. Zrozumiem.
Zawahała się na moment.
-Ja... po prostu. Ktoś cały czas wysyła mi groźby.
Co kurwa?
-Jak to wysyła ci groźby?
-Normalnie, smsem.
Popierdoli mnie kiedyś z tą kobietą.
-Vivian, dobrze ci radzę, nie wkurwiaj mnie.
-A to moja wina, że jesteś głupi?
-VIVIAN DO KURWY NĘDZY! ZAMKNIJ SIĘ! CAŁY PIERDOLONY CZAS IRYTUJESZ MNIE TYM ŻE MI NIC NIE MÓWISZ. CZASEM SIĘ ZASTANAWIAM CZY DALEJ CHCE BYĆ TWOIM CHŁOPAKIEM!
POV Vivian
Podskoczyłam ze strachu. Łzy zebrały mi się w oczach. Jaiden akurat zatrzymał samochód. Bez namysłu wyskoczyłam z auta. Słyszałam za sobą krzyk mojego chłopaka. Biegłam przed siebie. Moje policzki były mokre od łez. Mi i Venomowi od kilku dni nie układało się najlepiej, bo albo on, albo ja mówiliśmy do siebie coś złośliwego.
Wbiegłam do lasu. Po paru godzinach biegu, trafiłam do parku obok mojego rodzinnego domu. Zawsze mam przy sobie klucze do niego, wrazie takiej sytuacji, jak teraz.
Chwilę później byłam już w moim domu. Upewniłam się, że drzwi są zamknięte na klucz. Okna zasłonięte. Modliłam się, by Jaiden mnie nie szukał. Chociaż, i tak wiedziałam, że zaczął mnie szukać od razu, gdy wybiegłam z samochodu. I była ogromna szansa, że zacznie szukać tutaj.
I się nie myliłam.
Nawet nie posiedziałam w domu pięciu minut,a już usłyszałam pukanie do drzwi. Pukanie. Bardziej walenie w nie.
-Vivian wiem, że tam jesteś. Wpuść mnie bo rozpierdole te drzwi!
Cofnęłam się.
-Vivian do cholery jasnej otwórz to.
Wbiegłam po schodach na górę i schowałam się w moim starym pokoju.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Potem głośne kroki wędrujące po całym domu.
Usiadłam w rogu pokoju, skupiłam się i najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. To co powiedział naprawdę mnie zraniło.
Usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju. Potem kroki zmierzające w moją stronę.
Chłopak kucnął przy mnie. Próbował przyciągnąć moje ciało do siebie. Ja jednak go odepchnęłam.
-Wyjdź z mojego domu.- wysyczałam.
On ani drgnął.
-Głuchy kurwa jesteś? Powiedziałam wyjdź z mojego domu.
-Viv, ja nie chciałem.- powiedział.
-W piździe to mam.
-Viv proszę.
-Wyjdź, zerwałam z tobą.
-Niby kiedy?
-Teraz. Won.
Patrzył na mnie. W jego oczach widziałam ból. Zraniłam go. Nie powinno, ale bolało.
-Viv pogadajmy na spokojnie.
-Dla ciebie Vivian nie Viv.
-Proszę Vivian pogadajmy.
-Japierdole. Dobra.
W jego oczach błysnęła nadzieja.
-Ale nie ma nic za darmo.- powiedziałam.
Uniósł kącik ust. Wiedział, że to od niego nauczyłam się takich rzeczy.
-Słucham uważnie.
-Najpierw pogadajmy. Potem powiem, co chcę w zamian.
Skinął głową.
-Vivian ja błagam cię o ostatnią szansę. Zrobię co tylko zechcesz. Nawet kurwa zaszczekam.
-Jaiden, ja będę musiała to przemyśleć.
POV Venom
-Jaiden, ja będę musiała to przemyśleć.- powiedziała.
Bolało mnie kurwa serce. Moja miłość życia chciała mnie zostawić. Okropnie mnie to bolało. To wszystko przez moją zazdrość i nadopiekuńczość wobec Vivian. Dla niej to musiało być trudne. Ja musiałem być trudny. Jak zwykle.
-Vivian...
-Co?
-Proszę daj mi tą szansę teraz.
Dziewczyna zawahała się na moment.
Wstrzymałem oddech.
-Ja... Tak, dam ci ostatnią szansę.
Odetchnąłem z ulgą. Podszedłem do dziewczyny, podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi. Szczęścia, które poczułem w tamtym momencie nie dało się opisać.
-Boże Vivian, nigdy więcej nie strasz mnie w ten sposób. Czy ty wiesz, jak ja się bałem gdy wybiegłaś z auta. Jak ja się kurwa czułem. Przez te pierdolone sześć godzin jeździłem i biegałem po całym Malibu. Ja nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby coś ci się stało. Kochanie, ale spójrz na mnie. Kocham cię.
Vi wtuliła się we mnie. Płakała. Tak cholernie mocno płakała. Prawie krztusiła się łzami. Moja maleńka.
-Viv proszę nie płacz.
Pocierałem jej plecy dłońmi.
-Jaiden.
-Hmm?
-Spać mi się chce.
Znowu podniosłem Vivian i zaniosłem do łóżka w jej starym pokoju. Rozebrałem ją do majtek, stanik zdjąłem, następnie zdjąłem z siebie koszulkę i założyłem na dziewczynę. Uroczo wyglądała w moich ubraniach. Położyłem się obok niej w samych bokserkach. Przyciągnąłem drobne ciało dziewczyny do siebie i oboje zasnęliśmy.