(Pov:Chifuyu Matsuno💛)
Rano obudziłam się całkiem wyspany, czemu nie dowierzałem. Kot leżał koło mnie, jego błyszczące oczka wpatrywały się we mnie. Z jednej strony naprawdę się cieszyłem, że zwierzak poświęca mi tyle uwagi i jest tak bardzo do mnie przywiązany, ale z drugiej strony mając świadomość, że jest to kot Bajiego zrobiło mi się naprawdę smutno, wiedząc że nadal muszę czekać by móc go zobaczyć i czule przytulić. Szczerze mówiąc jakaś cząstka niego była przy mnie kiedy nie mógł być tutaj w całości - jego kot.
Pierwsze co zrobiłem po przebudzeniu to wpatrywałem się głupio w sufit. Spojrzałam odruchowo na telefon, ale żadnego odzewu z jakiejkolwiek strony. Westchnąłem cicho i wywlokłem się spod gorącej kołdry albo przynajmniej tak mi się wydawało bo obudziłam się zlany potem. No tak, pomimo tego, że wczoraj wyszorowałem się za wszystkie czasy po całkiem długo trwającym dołku to zamiast przebrać się w piżamę po prostu zasnąłem w nowych dresach i bluzie więc co się dziwić, teraz trzeba będzie wszystko wyprać i ponownie się wykąpać.
Wszystko byłoby lepiej gdybym się tak grubo nie ubrał.
Pamiętam że wczoraj było mi bardzo zimno, a dzisiaj wszystko sie ustabilizowało, to pewnie przez uspokojenie się moich emocji. Usiadłem na brzegu łóżka, a Peke J. wykorzystał okazję i wskoczył na moje kolana, pogłaskałem go, czując jego czarne i ciepłe futro pod palcami, a on znacząco zamruczał. Myślałem nad tym jak to biedaczysko wytrzymywało ze mną przez te parę ostatnich dni, bo wiadomo, że jemu również było ciężko.
Właściciel i zwierzę to jedność, jednak to nie ja nim byłem.. chwilowo próbowałem przejąć tą rolę.
Wziąłem ostrożnie kota na ręce i podszedłem na bosaka do okna aby je otworzyć. Na dworze pomimo połowy listopada było całkiem ciepło albo przynajmniej mi tak się wydawało. Od zawsze było tak, że jeśli komuś było gorąco to mi było zimno i na odwrót. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, było tak w wielu sprawach, na przykład jeśli komuś się chciało spać to mi nie, jeśli ktoś był głodny to ja wręcz przeciwnie, jeśli komuś się coś podobało to mi nie, i takie różne tego typu rzeczy. Byłem definitywnie inny.
Nawet z Bajim się znacznie różniliśmy. Byliśmy jak dwa bieguny, on był północą, ja południem, on był nocą, a ja dniem, on księżycem a ja słońcem. Wydawał się być zimny a ja byłem jego przeciwieństwem, on był tym, przy którym można się było zadłużyć, zatracić w jego pięknych dzikich oczach. Moja słabością stały się jego ostre, wampirze zęby, wręcz pragnąłem ich. Ja byłem małą gwiazdą, która tam samo jak ona oświetla codziennie nocne, ciemne niebo, tak ja byłem tym małym światełkiem dla Bajiego. On był tym pięknym i idealnym wręcz pociągającym facetem, a ja całkowicie przeciętnym blondynem z oczami w kolorze oceanu, który stał przy jego boku i obdarzał go nieujawniona miłością.
Baji pewnego razu powiedział mi, że bardzo kocha moje oczy, mógłby patrzeć w nie godzinami oraz między innymi to, że widzi w nich swoje odbicie co za tym idzie często przesuwał się do mnie naprawdę blisko.
Sam już niewiem czy kochał patrzeć na siebie czy na mnie.
Nokk<3
Moje plany nie wyszły ale zaczęła się szkoła więc jest trochę kiepsko z czasem. Nie mam tutaj zamiaru się usprawiedliwiać bo i tak tego nikt nie czyta, w większości piszę to dla siebie żeby były jakiekolwiek ślad po mnie jak już mi na tym świecie nie będzie.
Jeśli ktokolwiek to czyta to niech się trzyma w swoim życiu *tuli* ❤️🩹❤️🩹❤️🩹😁
CZYTASZ
Nie umieraj, proszę... /🖤Bajifuyu💛
Fanfiction"Stał się cud" ⁉️ TA KSIĄŻKA JEST PISANA NA RÓWNI Z INNYMI KSIĄŻKAMI WIĘC STARAM SIĘ POZIOM TEJ KSIĄŻKI UTRZYMAĆ NA TAK BARDZIEJ BEZPOŚREDNI I NA LEKKO POEZYJNY⁉️ 🩵Walka Toman vs Valhalla właśnie dobiegła końca i zdarzył się najgorszy właściwy scen...