7 Rozdział

645 27 3
                                    

Poczułam delikatny zamęt w brzuchu po przeczytaniu wiadomości. Czułam strach wiedząc, że to się wydarzy. Nie wiedziałam czy jestem na to gotowa i czy to wszystkiego nie zniszczy. Ale chciałam wiedzieć, chciałam wiedzieć jak doszło do wypadku, wiedzieć co nas łączyło, mnie i Kaydena jak i całą grupę tych ludzi. Wiedzieć jak się poznaliśmy i jacy dla siebie byliśmy. Chciałam wszystko zrozumieć, dlaczego moi rodzice nie chcą abym się z nimi trzymała. Dlaczego nie chce mi powiedzieć jak doszło do wypadku? Chciałam po prostu znać prawdę. Jak moja matka może myśleć, że poznanie prawdy nie pomoże mi w powrocie wspomnień? Zamknęłam oczy mając ogromna ochotę krzyczeć, lecz nie mogłam tego wykonać bo obudzenie rodziców mogło skończyć się duża katastrofa. Mój telefon zawibrował a ja biorąc wdech i wydech go odpaliłam.

Kayden: Przyjadę.

Wzięłam gwałtownie wdech po przeczytaniu tej wiadomości. Nie byłam gotowa potrzebowałam chwili, oddechu.

Rose: Nie, sama przyjdę.

Potrzebuje się przewietrzyć zebrać myśli.

Kayden: To niebezpieczne o takich godzinach!

Rose: Nie jestem małą dziewczynką.

Kayden: Dla mnie jesteś.

Moje serce nagle zakuło, poczułam jakbym miała motyle w brzuchu. To uczucie było, miłe?

Nie do końca umiałam wyjaśnić to co teraz czułam, ale to zdecydowanie nie było normalne. Czy możliwe jest aby moje serce wciąż go pamięta? Wybiłam sobie szybko tą myśl z głowy przecież to było nierealne.

Rose: Podaj adres.

Po tej wiadomości pojawiło mi się połączenie na telefonie. Nie mogłam go teraz odebrać nie byłam w stanie. To było tak wiele. Szybko kliknęłam czerwoną ikonkę.

Rose: Nie dam rady...

To było tak okropnie przerażające. Tak strasznie się bałam. Co jeśli to wszystko co usłyszę nie będzie takie jak myśle, że ci ludzie naprawdę nie są dla mnie? Co jeśli mnie ranili?

Kayden: Dasz radę Rosi. Znam cię i wiem, że dasz radę.

Kayden: Wyślę ci swoją lokalizację, będę czekać.

Dlaczego on wydaje się taki opiekuńczy? Miałam taką wielką dziurę w głowie, którą nie potrafiłam jakkolwiek załatać.

Rose: Przyjdę.

Odrzuciłam telefon na kant łóżka powoli z niego wstając. Chwyciłam za bluzę, która znajdowała się w mojej torbie, podeszłam do okna delikatnie je uchylając. Wzięłam wdech i wydech przygotowując się do tego co właśnie chce zrobić. Może to było głupie i niebezpieczne ale byłam świadoma, że tego potrzebuje. Przez roztargnienie zapomniałam zabrać telefonu, więc szybko się po niego wróciłam. Podeszłam do okna bez zastanowienia wychodząc na zewnątrz.

- Jestem gotowa — szepnęłam.

Przymknęłam za sobą okno, powoli zmierzając już w dół. Postawiłam nogę na ostatni schodek niechlujnie ją ustawiając przez co upadłam na ziemię. Moja głowa delikatnie uderzyła w trawę, nagle poszukam się jak w filmie, a wspomnienie wypadku stało się jakieś realniejsze.

- Gdzie jest pomoc? - krzyczał chłopak ze zdjęcia.

W tle słyszałam krzyki ludzi.

- Wypuść — krzyczałam do chłopaka prawie nie mogąc zaciągnąć się powietrzem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I would die for your lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz