* Rose*
Nie rozumiałam, dlaczego moi rodzice są tacy pośpieszni. Ból głowy sprawiał, że nie miałam nawet siły przekręcić się w łóżku na drugą stronę.
- Musimy już jechać Fredrik, oni tu są.
Nie rozumiałam, co mówi moja mama, kto tu jest?
- Dzień dobry Rose. Długo dziś spałaś, mam dla ciebie tabletki zapewne boli cię głowa.
Pokiwałam głową, na znak, że tak jest. Głowa bolała mnie tak naprawdę codziennie. Powoli przyzwyczajałam się, że tak po prostu jest. Codziennie dostawałam te same leki, które miały sprawić, że wszystko powinno ustać. Lekarze mówią, że i tak jestem w dobrym stanie.
- Rose wstawaj powoli, jedziemy.
- Gdzie? — Wymamrotałam bezsilnie.
- Dowiesz się na miejscu — odpowiedziała szybko, spławiają moje pytanie.
Powoli podniosłam się z łóżka, chwytając za tabletki, które pielęgniarka zostawiła obok mojego łóżka. Dziesięć tabletek dziennie było już tak naprawdę normalnością. Przesypałam wszystkie tabletki do buzi, zapijając je szklanką wody.
- Rose pamiętaj cała szklanka wody — powiedziała, pielęgniarka, gdy zauważyła, że nie jej nie dopiłam. — Bo tabletki nie będą miały jak się rozpuścić — powiedziałyśmy razem w tym samym czasie.
- Idę się umyć — rzuciłam bezuczuciowo.
- Potrzebujesz pomocy? Nie wiem czy jesteś już w stanie sama.
- Jestem — odparłam pewnie.
Nienawidziłam prysznica w szpitalu, to było chyba najgorsze, co czekało mnie codziennie rano. Miałam już tego naprawdę dość, te łazienki nie miały nawet zasad bhp. Weszłam do środka ze skręconą miną na twarzy. Weszłam do kabiny zaczynając ściągać z siebie ubrania. Pryszniców było z dziesięć, każdy miał jedynie zasłonę, która dzieliła nas od innych osób. Tak zwane brak prywatności. Puściłam wodę, która gwałtownie spadła na moją głowę, szybko się wzdrygnęłam czując chłód otaczający moje ciało. Woda też nie była zbytnio ciepła, gdy idziesz się umyć po tysiącach ludzi. Naprawdę pragnęłam tylko o tym, aby umyć się u siebie w domu w mojej ukochanej wannie.
- Rose pośpiesz się — krzyknęła moja mama.
Przynajmniej tak każdy mi mówi. Gdy budzisz się i ktoś ci mówi to twoja mama, a to twój tata nie jest to zbyt przyjemne, gdy nie pamiętasz z nimi tak naprawdę ani chwili. Ci ludzie są dla mnie dokładnie obcy. Miewałam już, jak to nazywają delikatne olśnienia i przypominałam sobie, niektóre wspomnienia. Ale w każdym z nich ludzie mają zamazana twarz. Dziwne uczucie jest żyć i nie znać nawet siebie. Kim byłam i jakie żarty lubiłam? Kogo lubiłam? Może i kogo kochałam? Kto był moim przyjacielem? Kto mi pomagał? Moi rodzice ciągle siedząc u mnie w szpitalu. Jeśli nikt mnie nie odwiedza to znaczy, że nikogo nie miałam, albo nie byłam dla kogoś wystarczająco ważna. Czasem widziałam, jak jacyś ludzie kręcili się koło moich drzwi, ale tak naprawdę nic z tego nie pamiętam. Ciągle jestem faszerowana jakimiś lekami, które nie do końca mam wrażenie, że są dla mnie dobre.
- Rose proszę cię, musimy już jechać! — Znów usłyszałam krzyk tej kobiety.
Przekręciłam oczami, chwytając za ręcznik. Wystarałam się całe moje mokre ciało, po czym narzuciłam na siebie najwygodniejsze ubrania, jakie miałam. Spojrzałam na siebie w lustrze czując się tak samo jak codziennie. Twarz taka obca, a jednak znajoma. Przez to, że tak naprawdę nie pamiętam swojego życia z przed wypadku czuję się nawet obco w swoim ciele. Pragnę sobie wszystko przypomnieć, a moja pani doktor naprawdę bardzo mi pomaga, ale postępy są, jakie są.
CZYTASZ
I would die for your look
RomansaII CZĘŚĆ DYLOGI Paczka znajomych z Woodland stała się dla Rosi bliższa niż rodzina. Przez to, że nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół bardziej ich doceniała. Każdy miał wady i ona dobrze o tym wiedziała. Kayden pokazał Rosi inne życie, które się...