Rozdział 2

831 33 8
                                    

Przetarłem oczy, a przede mną znajdowała się ona, wciąż miała zamknięte oczy. Czego innego mógłbym się, spodziewać?. Rozejrzałem się do okola wszyscy wciąż tu byli. Mia spała na kolanach u Liama. Kate i Dylan opierali się delikatnie o swoje ramiona. Oliver siedział z drugiej strony oparty o łóżko. Każdy z nich, a tak naprawdę każdy z nas mógł dzisiejszej nocy trochę odpocząć nie pamiętam kiedy ostatni raz przespałem całą noc. Ale przespanie jej było cholernie przyjemne. Z roztargnienia wyciągnęło mnie ciche pukanie do drzwi.

- Nie było was całą noc — usłyszałem cichy szept Lukasa.

Po czym wyszedł za drzwi, pokazując mi kawę. Delikatnie wciąż odpalały, podniosłem się z siedzenia, ruszając w jego stronę. Usiedliśmy korytarzu, na którym wciąż panowała cisza.

- Nie mogłem spać.

- Dlaczego? — zapytałem.

- Dużo myślałem,  nie odwiedzam jej, bo też czuję się winny. To wszystko, co się wydarzyło, myślałem, że mnie to nie obchodzi, ale prawda jest inna. Wszyscy byliście tu dziś dla niej, a ja?

- Lukas nie obwiniaj się.

- Wszyscy to mówicie sobie nawzajem, a każdy i tak czuje się winny. Gdybym nie pozwolił ci wyjechać to wszystko...

- Skończ.

Nastała nagła cisza. Gwałtownie wstałem z krzesła nie, wytrzymując już swoich myśli w głowie.

- To nie wy powinniście się obwiniać. Tylko ja jestem temu winny. To ja pojawiłem się w jej świecie, sprawiając, że wszystko się u niej zmieniło. To ja pokazałem jej nasz świat i choć wiedziałem, że może być zagrożona i tak ją do tego dopuściłem, dopuściłem ją do siebie, do nas.

Czułem, że za bardzo na niego naskoczyłem. Powoli usiadłem na krzesło, chwytając za swoją kawę.

- Kayden — powiedział.

- Proszę nie praw mi morałów, że to nie prawda. Ona może zginąć przeze mnie. — powiedziałem cicho.

Cisza zajęła cały korytarz.

- Kurwa.

- Chciałbym po prostu, aby to się nigdy nie stało. Nie mam nawet już siły o tym rozmawiać. To mnie wyniszcza.

Wstałem z krzesła, ruszając w stronę toalety. Odkręciłem kran, przemywając zimną wodą swoją twarz. Spojrzałem w lustro, mając ochotę w nie przypierdolić. Patrząc na siebie, zauważyłem ciemno podkrążone oczy. Wyglądałem źle, a nawet bardzo źle. Pierwsza moja myśl, jaka pojawiła się w mojej głowa to, że na to zasłużyłem. Nigdy nie byłem zbytnio  dobrym człowiekiem, krzywdziłem innych, podwyższając własne ego, a ona w porównaniu do mnie jest aniołem, więc  dlaczego to właśnie stało się jej. Dlaczego nie mogło się to stać dla diabła, jakim jestem. Ktoś inny wchodząc w moje myśli, mógłby pomyśleć, że myślę totalnie głupio, ale ja wiem, że mam rację. Patrząc na siebie, widziałem obrzydzenie samym sobą. Zamieniłem oczy, biorąc głęboki wdech i ruszyłem do pokoju Rose. Chciałem pobyć tam, chociaż jeszcze przez dłuższą chwilę. Na korytarzu panował chaos, a lekarze biegali w różne strony.

- Rose — szepnęłam, pod nosem biegnąc.

- Kayden ona — powiedział, Oliver nie dokańczając.

Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy była jedna z najczarniejszych. Padłem na kolana chowając twarz w ręce. Moje oczy automatycznie napełniły się łzami.

- Kayden ona się obudziła.

Podniosłem głowę do góry nie wierząc w to co słyszę. Gwałtownie wstałem, przepychając się przez wszystkich ludzi wokół.

I would die for your lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz