Rozdział 7

32 8 0
                                    

Siedząc w limuzynie, Sam nie mogła przestać myśleć o profesorze Morganie. Każda sekunda spędzona obok niego podsycała uczucie niepokoju i ekscytacji, które zaczynało się w jej żołądku i powoli rozprzestrzeniało po całym ciele. Wiedziała, że powinna skupić się na balu charytatywnym, na przygotowaniach i występach, ale jego obecność była zbyt przytłaczająca.

Profesor Morgan — Victor — był jak zimny, niedostępny posąg. Wydawał się nieprzystępny, kontrolujący każdy swój ruch. Czuła, jakby go znała, a jednocześnie wiedziała, że trzymał przed nią mury, których nie mogła przebić. Ale ta tajemnica, ta intensywność w jego oczach... wszystko to sprawiało, że nie mogła przestać o nim myśleć.

Kiedy zobaczyła go na schodach przed budynkiem kampusu, jej serce zabiło mocniej. Wyglądał obłędnie w tym garniturze. Czuła się dziwnie nieswojo, widząc, jak jego wzrok zatrzymuje się na niej, ale jednocześnie podobała jej się ta uwaga. 

Czy to w porządku, że tak na mnie patrzy? – pomyślała, zastanawiając się, czy inni uczniowie też to zauważyli. Próbowała zachować spokój, ale czuła jego spojrzenie jak palący dotyk na swojej skórze.

Przywitała się z nim cicho, starając się ukryć swoje zakłopotanie. W momencie, gdy stanęła w grupie innych uczniów, poczuła ulgę, jakby mogła na chwilę uciec od jego intensywnego wzroku. Rozmowa z pozostałymi studentami pomogła jej odzyskać równowagę, choć myśli o profesorze wciąż krążyły w jej głowie.

Jednak, gdy wsiedli do limuzyny, wszystko wróciło z pełną siłą.

 Jak to możliwe, że muszę usiąść właśnie obok niego? – myślała, próbując nie okazywać, jak bardzo ją to denerwuje. Wiedziała, że to tylko miejsce, że to przypadek, ale czuła, jak napięcie w jej ciele rośnie. Była tak blisko niego, że czuła jego zapach – lekki, świeży, z nutą czegoś męskiego, co przyprawiało ją o zawroty głowy.

Chciała wyglądać na swobodną, na opanowaną, więc spojrzała na niego z zaczepnym uśmiechem, jakby chciała zrzucić to napięcie. Ale jego twarz pozostała niewzruszona, jak zawsze. 

Dlaczego on musi być taki nieczytelny? – zastanawiała się, wpatrując się w jego profil.

I wtedy to poczuła. Najpierw delikatnie, jakby przypadkowo, ale potem... nie, to nie było przypadkowe. Jego dłoń spoczęła na jej udzie pod płaszczem. Ciepło jego skóry wypełniło przestrzeń między nimi, a Sam zamarła.

Sam poczuła, jak jej serce na moment przestało bić. Profesor Morgan, z pozornie niewzruszoną twarzą, dotykał jej uda, a ona nie wiedziała, co o tym myśleć. Czy to było celowe? Czy tylko jej się wydawało? Przecież nie mógł tego zrobić świadomie. Ale jego dłoń była tam, nieporuszona, pewna siebie, a ona nie mogła udawać, że tego nie czuje.

Starała się nie reagować. Zastygła, oddychając płytko, próbując zrozumieć, co właściwie się dzieje. 

Czy on testuje moją reakcję? – pomyślała, czując, jak jej ciało zareagowało instynktownie, mieszanką przerażenia i ekscytacji. Ciepło dłoni profesora przeszywało jej skórę, wzmacniając to dziwne napięcie, które istniało między nimi od samego początku. Zamiast strachu, jakiego się spodziewała, poczuła coś innego – niechciane, ale nieodparte poczucie podniecenia.

Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić bijące serce. Spojrzała na niego kątem oka. Jego twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji – z tym samym kamiennym wyrazem, jakby nic się nie działo. Ale w jego oczach, które tylko na chwilę zwróciły się ku niej, widziała coś więcej. 

Triumf. Był zadowolony z jej reakcji.

Sam poczuła, jak jej twarz zaczyna się czerwienić. Przecież była dorosła, wiedziała, że to, co się dzieje, nie jest normalne. 

Little sam. Telling Lies #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz