SAMUEL
Trzęsąca się dziewczyna skuliła się na sofie, chowając twarz pomiędzy kolanami. Jej łzy spadały na policzki raz za razem, które wycierała zewnętrzną stroną dłoni.
Wbiła palce pomiędzy włosy, jakby chciała zadać sobie ból.
Zacisnąłem mocno zęby, bo nienawidziłem widoku płaczącej kobiety.
Ewidentnie przyczyniłem się do tego. Zauważyłem, że kumulowało się w niej sporo emocji, którym potrzebowała dać upust.
Gęsta cisza obijała się o moje uszy i słyszałem tylko jej szlochanie i pociąganie nosem.
Stałem obok sofy i się jej przypatrywałem, niezbyt wiedząc co uczynić w takiej sytuacji.
Pomocy nie chciała.
Rozmawiać również.
Nie pozwalała mi się dotknąć, a mi nie trzeba powtarzać kilka razy. Jeżeli nie chce, to nie naciskam.
Posiadała prawo wyboru, jak każda obecna tu kobieta.
Jedynie czego nie mogła ode mnie oczekiwać to wolności. W tym był problem, ale klamka już zapadła i nie mogłem zrezygnować z tego co od kilku lat planowałem, bo płakała. Przejdzie jej. Jak nie dziś, jak nie za tydzień, jak nie za rok, to może za kilka lat.
Początki bywały trudne i minie trochę czasu jak przywyknie. Potrzebowała po prostu czasu.
– Wyjdź – wyszlochała, wskazując palcem na kuchnię, a kiedy nie posłuchałem, dopowiedziała:– nie rozumiesz słowa wyjdź? Może zrozumiesz wypierdalaj? – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Była na mnie wkurwiona i mnie nienawidziła.
Nigdy nie spotkałem na swojej drodze aż tak wybuchowego temperamentu. Przeklinała zbyt często. Wyzywała mnie na każdym kroku. I oczywiście za grama nie miała do mnie szacunku, co oczywiście niezbyt mi odpowiadało, ponieważ nie lubiłem, gdy ktoś był taki wobec mnie.
Głęboko westchnąłem i po raz pierwszy od x czasu poczułem zmęczenie.
– Zawołam Emme. Opatrzy ci ranę...
– Nie udawaj że jest Ci przykro – odparła, gdy się uspokoiła – Pierwszego dnia nie żałowałeś, kiedy spadłam ze schodów, ani wtedy gdy umieściłeś mnie w piwnicy, gdzie był syf, wilgoć i myszy, ani gdy chodziłam pod prysznic, a twoi popieprzeni kumple mnie podglądali i żartowali sobie ze mnie. Myślisz, że to było fajne? Nie było! – kiedy znowu mi o tym przypomniała, ponownie skręciło mnie w środku ze złości. Nie mówiłem jej, ale gdy pierwszy raz mi o tym wspomniała, odrazu ich do siebie zwołałem, następnie z nimi rozliczyłem, ale nie będę się nad tym rozdrabniał. Załatwiłem to tak, że nigdy więcej nie przyjdzie im do głowy podglądać kobiety czy je wykorzystywać – nie oszukuj. Nie nabiorę się na tą pożal cię boże dobroć. Czy ty mnie masz za idiotkę? Myślisz, że nie wiem, co robisz? Po prostu oszukujesz. Naprawdę już z tym skończ. Najlepiej będzie jeżeli w ogóle dasz mi spokój i nie będziesz się do mnie odzywać – bez emocji patrzyłem jej w oczy i w ciszy analizowałem każde wypowiedziane przez nią słowo – i nie patrz mi w oczy, nie lubię gdy to robisz. I czemu się nie odzywasz? – bo przed chwilą mówiłaś bym tego nie robił, przeszło mi przez myśl. Była czasami niezdecydowana – czemu do kurwy nędzy jesteś taki spokojny, miły i czemu na mnie nie krzyczysz? Wyzywaj mnie i krzycz.
Zmarszczyłem zdekoncentrowany brwi. Co za dyrdymały ona pierdoliła?
– Jesteś zmęczona. Powinnaś odpocząć – odparłem obojętnie, jak to miałem w zwyczaju.

CZYTASZ
Zemsta Diabła | Trzecia część serii Diabeł |
RomanceSamuel mści się na młodszym bracie. Pozbawił go stabilności i pochwycił ludzi na różnych szczeblach władzy. Pewnego dnia porwał jego ukochaną i sfingował jej śmierć. Uwielbia płeć piękną, aczkolwiek tylko blondynki. Posiada aż trzydzieści sześć dzi...