jesteś

25 3 4
                                    


Myślę o tym duchu bez przerwy. Na dodatek zaczął on chodzić wszędzie za mną, co skutecznie utrudniało mi skupienie się.

~

Graliśmy w piłkę nożną na wf.

Moja drużyna zaczęła przegrywać, więc wziąłem sprawy w swoje ręce.

Gdziekolwiek leciała piłka, tam byłem i ja. Zabierałem ją innym z przed nosa.

W pewnym momencie, zacząłem szybko biec do bramki przeciwników, wymijając wszystkich sprawnie.

-Fang, podaj! -krzyknął Buster. Stał tuż przy bramce przeciwników i obserwował mój każdy ruch w jak największym skupieniu.

Lecz ja po prostu go olałem. Wszystkim zajmę się sam.

Podążałem do celu z nagłym przypływem energii. Skupiłem się tylko na tym aż tak, że wpadałem na ludzi i kopnąłem Shelly w kostkę. Ale udało mi się, strzeliłem.

-Udało się! -krzyknąłem uradowany. Spojrzałem na moją drużynę. Nie podzielali mojego entuzjazmu, wręcz przeciwnie. Patrzyli na mnie krzywymi spojrzeniami.

-To jest gra zespołowa. -syknęła Mandy, krzyżując ramiona. Jej słowa były pełne jadu, ale starałem się zanadto tym nie przejąć. Przecież dzięki mnie wygramy.

Po chwili popatrzyłem też w kierunku Shelly, która dyskretnie rozmasowywała swoją kostkę. Wzruszyłem ramionami, ale wewnątrz poczułem lekkie ukłucie wyrzutów sumienia.

Graliśmy dalej. Powtórzyłem akcję, ale w pewnym momecie, tuż przy samej bramce straciłem kontrolę nad piłką i poleciała gdzieś w bok.

Ulżyło mi, gdy zobaczyłem, że stoi tam Edgar.

-Edgar, podaj! -krzyknąłem zirytowany, wymachując ramionami.

Wtedy każdy znieruchomiał i zapasła grobowa cisza.

-Edgar? -zza moich pleców wyłoniła się Maisie, i dotknęła mojego ramienia. -Fang chyba powinieneś odpocząć...

Złapała mnie za rękę i odciągnęła na bok. Gra toczyła się dalej, a my siedzieliśmy na ławce.

Oddychałem ciężko i trzęsłem się. Patrzyłem na Edgara, stojącego na obronie, który posłał mi posępne spojrzenie.

Chwię potem Maisie zabrała głos:

-Musimy porozmawiać. -złapała moje obie ręce. Jej ton głsou był poważny. W sumie zawsze taki był, ale teraz wyczułem w nim jakby... Zaniepokojenie?

-Ostatnio zachowujesz się bardzo dziwnie. -przez cały czas patrzyła na mnie. -O co chodzi z tym Edgarem? Przecież on... yy no... Nie ma go już z nami.

Patrzyłem na nią. Obraz lekko mi się rozmazywał.

-A właśnie, że jest! - zacisnąłem pięści. -On jest między nami tyle, że pod postacią ducha i on p-potrzebuje pomocy. Mojej. - powiedziałem. Każde wypowiedziane słowo sprawiało mi trudność, na co Maisie tylko patrzyła z rosnącym niepokojem.

Dotknęła mojego czoła. Wypuściła cicho powietrze.

-Gorące. -powiedziała wolno.

-N-nic nie rozumiesz! -zacząłem tłumaczyć pospiesznie, wymachując rękami. Na co ona patrzyła na mnie, ale teraz nie była aż tak poważna.

W pewnym momencie totalnie zabrakło mi siły, żeby kontynuować i osunąłem się na ławce, zamykając oczy. Czułem pulsujący ból głowy i czoło parzyło mnie w miejscu, gdzie mnie dotknęła, lecz nie tylko.

-Hm? Fang? -słyszałem jej słowa tak, jakby stała gdzieś daleko. Nic do mnie nie docierało. Poczułem silne zawroty głowy i tak, jakbym odpływał.

-Edgar. -szepnąłem tylko, gdy moje ciało opadło bezwładnie na ławkę.

ghost | FANG X EDGAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz