2. Bardzo zła wiadomość

2.1K 193 17
                                    

Lila

Nie sądziłam, że pierwszy dzień szkoły okaże się taki ekscytujący. Prawdopodobnie w dużej mierze stał za tym Benjamin Reynolds, którego poznałam zaledwie tydzień temu u nas w domu.

Zaskoczył mnie, kiedy zaczął się ze mną bawić, bo nie dość, że nie brzydziły go lalki, to jeszcze wplątał je w zabawę z samochodami. To było fajne i wiedziałam, że będę chciała spędzać z tym chłopcem więcej czasu.

Był też dla mnie miły i nie dokuczał mi tak, jak robili to czasami chłopcy na placu zabaw. No i powiedział, że jestem ładna. Cały tydzień o tym rozmyślałam i byłam ciekawa, jak będzie zachowywał się przy innych dzieciach.

W dzień rozpoczęcia roku wstałam odpowiednio wcześniej, żebym mogła na spokojnie się do niego przygotować. Umyłam zęby i założyłam fioletową sukienkę, którą mama naszykowała mi poprzedniego wieczoru. Fioletowy zdecydowanie był moim ulubionym kolorem.

Chwyciłam szczotkę i dwie gumki z kokardkami, które chyba spodobały się Benowi (co prawda nic nie powiedział na ich temat, ale widziałam, jak kilka razy się im przeglądał) i ruszyłam na dół.

– Mamo, zrobisz mi warkocze? – krzyknęłam jeszcze ze schodów, ale nie dostałam odpowiedzi.

Kiedy weszłam do kuchni, natknęłam się tylko na Corey'a. Mój starszy brat miał rozpoczęcie roku dopiero w poniedziałek, więc siedział przy wyspie kuchennej i jadł płatki zupełnie nieogarnięty.

– Gdzie mama? – spytałam.

– Pojechała po bułki do sklepu – odpowiedział blondyn, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu, który trzymał w jednym ręku.

Rozejrzałam się z zakłopotaniem wokół. Taty też nie było, a rodzice nigdy nie wychodzili z domu bez pożegnania z nami. I tak jak nieobecność mamy wyjaśniała przejażdżka do sklepu, tak taty wciąż mnie zastanawiała.

– A tata? – dopytałam. Czułam dziwny niepokój.

– Miał jakiś ważny telefon, rozmawia na zewnątrz – wzruszył ramionami.

Wydało mi się to trochę dziwne, bo było bardzo wcześnie jak na rozmowy służbowe, ale uzyskałam wyjaśnienia i przeszłam do zrobienia sobie śniadania.

Szłam do pierwszej klasy, więc musiałam być już samodzielna, dlatego bez pytania o pomoc starszego brata, podstawiłam kuchenne schodki i wyjęłam z górnej szafki miskę. Zachwiałam się lekko przy schodzeniu, ale poczułam, jak duża dłoń owija się wokół mojego chudego ramienia i skutecznie mnie przytrzymuje.

– No przecież bym ci zdjął – powiedział z rozbawieniem w głosie mój brat.

– Chcę być samodzielna – wyjaśniłam mu.

– Nie tak dawno pytałaś się o znaczenie tego słowa – parsknął, kręcąc głową i wrócił na swoje miejsce.

Wsypałam do miski płatki i zalałam mlekiem, uważając przy tym, żeby się nie ubrudzić. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, a do środka gwałtownie wpadł tata. Poderwaliśmy się z bratem w tej samej chwili i zdezorientowani spojrzeliśmy na ojca.

Stał w przejściu między salonem a kuchnią i przeskakiwał wzrokiem między mną, a Corey'em. Czułam, że coś było nie tak i upewniło mnie w tym łzy w oczach taty. Arlo Smith nigdy nie płakał.

Chwilę staliśmy bezruchu, aż w końcu tata opadł na kolanach. Podbiegłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Kątem oka widziałam, że brat przykucnął obok.

– Co się stało? – spytał przerażony.

– Mama miała wypadek. Wjechał w nią pijany kierowca i jest właśnie w drodze do szpitala w Calgary.

melting heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz