7. Intuicja

1.7K 178 29
                                    

Lila

Rozpędzałam się, robiąc przeplatankę tyłem. Kiedy nabrałam odpowiedniej prędkości, odwróciłam się na chwilę przodem do jazdy, następnie znowu tyłem, wbiłam ząbki w taflę lodu i odbiłam się.

Spięłam mięśnie, skupiłam się na rotacji i jeszcze zanim dokończyłam drugi obrót w powietrzu, myślami podążyłam do lądowania. Ugięłam kolano w celu amortyzacji i z satysfakcją zacisnęłam pięści, kiedy bezbłędnie wykonałam podwójnego flipa.

– Yeaaah! – zaklaskała Maeve, moja instruktorka. – Następnym razem postaraj się dłużej zostać w pozycji lądowania, wiesz, o który moment mi chodzi? Kiedy zostajesz na nodze, na której wylądowałaś, a druga jest w górze – zaprezentowała.

– Dobra, powtórzymy to jeszcze raz. Pamiętaj o ściągnięciu łopatek, skumulowaniu energii i uwolnieniu jej w odpowiednim momencie.

Zrobiłam kilka okrężnych ruchów ramionami do tyłu, strząsnęłam dłońmi napięcie z ciała.

– Gotowa? To dajesz – rozkazała Maeve.

Skupiłam się na osiągnięciu odpowiedniej prędkości i jeszcze raz powtórzyłam w głowie każdą wskazówkę instruktorki. Każda faza skoku wydawała się trwać dwa razy dłużej niż w rzeczywistości, ale to było uczucie, które towarzyszyło przy dużym skupieniu. Czas wtedy zwalniał, a człowiek miał kontrolę nad każdym elementem swojego ciała.

– Brawo, Lila! Kończymy, bo zaraz przestaną ci wychodzić ze zmęczenia – zarządziła Maeve.

Podjechałam do niej i zbiłyśmy piątki.

– To było dobre. Myślisz, że niedługo dodamy ręce?

Miałam na myśli element, który utrudniał skok, ale jednocześnie nadawał efektu wizualnego.

– Młoda damo, usystematyzuj się na razie z tymi – spojrzała na mnie z góry rozbawiona, ale widziałam po iskierkach w jej oczach, że jest ze mnie dumna.

Kiedyś powiedziała mi, że przypominam jej młodszą wersję jej samej. Nie za bardzo wiedziałam, co miała przez to na myśli, ale łyżwiarstwo musiało być kiedyś bardzo dużą częścią jej życia.

– I tak najbardziej czekam na potrójne skoki – rozmarzyłam się, kiedy zjeżdżałyśmy w stronę wyjścia z lodowiska.

– To już chyba nie ze mną, kochanie. Powinnaś przejść do prawdziwego trenera, jeśli chciałabyś wziąć łyżwiarstwo na poważnie – westchnęła. Chociaż poruszała ten temat nie pierwszy raz, za każdym razem miałam ochotę uciąć go tak samo szybko.

– Ty też jesteś prawdziwym trenerem – zmrużyłam oczy.

To, że pracowała w szkółce łyżwiarskiej, nie miało wpływu na to, jak przekazywała mi wiedzę. Poza tym nieraz ćwiczyłyśmy na sali gimnastycznej, gdzie pokazywała mi obroty na ziemi. Normalnie nie robiła tego z innymi uczniami. Byłam wyjątkiem, jedyną osobą, którą trenowała na poważnie.

Zapewne nie doszłoby do tego, gdybym nie przyłapała jej na ćwiczeniach właśnie na ziemi. W naszej szkole przy lodowisku, poza siłownią, były także sale z lustrami i dużą ilością miejsca. Zajrzałam tam kiedyś przez przypadek i zobaczyłam, jak bezbłędnie ląduje potrójne skoki. Potrójne! To przecież nie było coś, co każdy był w stanie zrobić.

– Wiesz, co mam na myśli. Ja cię nie przygotuję do zawodów, nawet jeśli jeździmy prawie codziennie. Zresztą niedługo będę musiała ograniczyć mój grafik w szkółce – wyjaśniła, a ja posmutniałam.

Otworzyłam bramkę lodowiska. Kątem oka zobaczyłam coś pędzącego w naszym kierunku z dość dużą prędkością. W ostatniej chwili wyskoczyłam z powierzchni lodu, ale nie udało się to dziewczynie za mną.

melting heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz