8. Rzeżucha

1.5K 173 72
                                    

Ben

Leżałem na łóżku z telefonem w ręku i słuchawkami w uszach. Wysłałem do Lili wiadomość i z niecierpliwością czekałem na odpowiedź. Kiedy zamiast niej rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk przychodzącej rozmowy wideo na FaceTime, od razu wcisnąłem zielony przycisk.

– Cześć, Ben – na ekranie mojego telefonu pojawiła się uśmiechnięta buzia Lili.

Zawsze cieszyłem się na jej widok. Tym razem jednak jedyne, co zdołałem z siebie wydusić, to zmarnowane westchnienie.

– Nie wyglądasz na zadowolonego – parsknęła śmiechem wyraźnie rozbawiona.

– Mama była w szkole – wytłumaczyłem jej.

– Oho, i co jej powiedzieli? – spytała szczerze zaintrygowana.

– Pani Crow nazwała mnie bajerancikiem.

– I co na to twoja mama? – dopytywała dziewczynka.

– Że genów nie oszukam – wywróciłem oczami.

– Czyli nie była zła? – bardziej spytała niż stwierdziła.

– Nie, dopóki nie usłyszała o moich ocenach z matematyki – znowu westchnąłem. Zasłoniłem dłonią oczy, ale zaraz rozchyliłem palce i bacznie obserwowałem reakcję przyjaciółki. Patrzyła na mnie z politowaniem.

– Ben, one są tragiczne...

– Nie pomagasz – zbeształem ją. – Chyba będę miał korepetycje. Moja mama rozmawiała z twoją. Podobno Corey ostatnio się na jakieś zapisał.

– A wiesz, że tak? – rozpromieniła się. – Z Maeve! Moją trenerką. I chyba nieźle im idą, bo ostatnio aż mu klaskała – pokiwała głową z aprobatą.

Porozmawialiśmy chwilę o szkole, o zbliżających się moich urodzinach i planach na najbliższy tydzień. Wymieniliśmy się nazwami zespołów i obraliśmy sobie za cel poszerzenie naszych repertuarów muzycznych.

Corey również stworzył Lili playlistę i z ulgą stwierdziłem, że nasze gusta okazały się podobne. Teraz, kiedy spędzaliśmy razem czas, mogliśmy dodatkowo słuchać muzyki albo przemycać słuchawki w ostatniej ławce, co oczywiście nie przekładało się zbyt pozytywnie na moje oceny, ale na poszerzenie horyzontów muzycznych jak najbardziej.

Słuchawka w uchu podczas lekcji okazała się jednak zbyt ryzykownym pomysłem, aby namówić na niego inne koleżanki. To właśnie dlatego Lila była najlepsza – przystawała na każdy mój pomysł i często sama miała jeszcze głupsze. Przynajmniej się nie nudziliśmy.

Zresztą, z koleżankami rozmowy o muzyce prowadziłem na przerwach. Tak jak chłopakom bardzo imponował mój formujący się gust muzyczny, niestety na innych dziewczynkach nie robił wrażenia.

Byłem załamany, a ktoś musiał ponieść tego konsekwencje. Po tym, jak Naya nazwała mnie w szkole łobuzem, wróciłem do domu i z niecierpliwością wyczekiwałem Fane'a. Ledwo wszedł do domu, a ja już dopadłem go w salonie z wyrzutami.

– Fane, zawaliłeś sprawę! – wytknąłem mu.

– Z czym? – westchnął.

– Puściłem koleżance parę piosenek z playlisty i powiedziała, że jej się nie podobają – oburzyłem się.

– Co to za koleżanka? – uniósł pytająco brew.

– Naya Ashby.

– A Lili się podobają?

– Eee, no, w sumie chyba tak – wzruszyłem ramionami.

– No to czego ty chcesz więcej? – spytał, a ja nie do końca wiedziałem, co miał na myśli.

melting heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz