Apartament przydzielony Larze mile ją zaskoczył. Mając na uwadze wygląd budynku oraz estetykę wnętrz w częściach wspólnych, założyła, że zamieszka w marmurowym sześcianie z kryształowymi oknami, złotymi klamkami i meblami które mają wyglądać, ale niekoniecznie być funkcjonalne. Tymczasem weszła do przytulnego pomieszczenia oświetlonego naftowymi lampami, umieszczonymi na kutych w żelazie kinkietach. Ściany pokoju obłożono drewnianymi panelami w ciepłej barwie mlecznej czekolady. Surowe drewno nasączone specjalnym wyciągiem, uwydatniło strukturę wszelakich bruzd, słojów i sęków. Ich ciemny kolor pięknie współgrał z ustawioną pomiędzy dwoma okienkami czarną kozą. Mały piecyk wyposażono w miejsce na czajniczek i specjalny rozkładany stelaż do suszenia ręczników. Ciemnozielone zasłony pasowały do pikowanej narzuty i wielkich poduch z frędzlami zdobiących całkiem pokaźne dwuosobowe łoże. Lara doszła do wniosku, że każdy apartament w pensjonacie wyposażono zapewne w podobne wyro. W ten sposób pojedynczy pokój mógł pomieścić zarówno jednego, jak i dwóch gości. Po dłuższym namyśle stwierdziła, że musiały być jednak i pokoje z dwoma mniejszymi łóżkami, bo nie wyobrażała sobie sytuacji, gdzie dwóch chłopa zmuszonych dzielić to samo pomieszczenie, śpi na jednym materacu. No chyba że lubili się bardziej niż zwyczajowo było przyjęte.
Poskrobała się za uchem, nie bardzo wiedząc w co włożyć ręce. Czy rozpakować przyniesione przez brońmistrzów bagaże? O dziwo równo ustawione pod ścianą. Poszukać zawczasu miejsca na ukrycie broni? Lepszego od jej podręcznego kuferka. Czy może umyć się wpierw po podróży?
Powąchała się pod pachą. Własny zapach zadecydował za nią. W oczywistym pierwszym odruchu rozejrzała się za miednicą, zlewem, czy czymkolwiek do czego można by nalać wody, ale jedynym naczyniem w pomieszczeniu okazał się zgrabny blaszany czajniczek, służący do samodzielnego parzenia gorących napojów.
– No bez jaj – wymamrotała kładąc dłonie na biodrach.
Skonfundowana zajrzała pod łóżko, na szafę, za kozę, przeszukała zakamarki za dwoma fotelami, etażerką i odkryty ponad drzwiami pawlacz, w którym leżały jedynie dodatkowe koce, ręczniki i żelazko na rozgrzane węgle.
Usiadła w fotelu. Zapadła się w mebel głębiej niż sądziła. Na miękkim obiciu poczuła się jak na pierzynie wypchanej świeżym mchem. Powodowana nieoczekiwanym uczuciem błogości, zarzuciła głowę na oparcie i westchnęła prawie z rozkoszą. Stwierdziła, że jeśli pójdzie zapytać personel o miednicę, wezmą ja za idiotkę. Wystarczyło pierwsze wrażenie, jakie zrobiła na wszystkich przy schodach. Już ją zapamiętali. Inne okazje do zaprezentowania się publicznie w niekoniecznie dobrym świetle, miały zapewne objawić się naturalnie, prędzej czy później. Szkoda było świadomie je generować. Wróciła do myśli o nieszczęsnej blaszanej misce. Pensjonat o takim standardzie, musiał przecież zaopatrzać gości w przybory dedykowane czynnościom higienicznym. Niemożliwe, że wydają krocie na kretyński wystrój, a sępią swoim klientom misek. Myślała. Nie wydawało jej się również, żeby dla gości przydzielono wspólne łaźnie. Bogacze kapiący się na golasa w jednym pomieszczeniu? Takie coś by nie przeszło. No chyba że bogacze lubili tego typu rozrywki. Każda grupa społeczna wyróżniała się wszak jakimiś odchyleniami od normy. Rybacy na przykład, lubili szczać z łodzi do kanałów, co Lara uważała za obrzydliwe, bo z tych samych kanałów wyciągali później ryby.
Tracąc czas na bezowocne rozmyślania, wodziła wzrokiem po schludnym wnętrzu, układając głowę to na lewym, to na prawym policzku. Splotła wygodnie nogi, bo z nerwów zaczynała zapalczywie kiwać nimi góra-dół, jak szwaczka wprawiająca swoją maszynę w ruch. Jej uwagę przykuła wystająca ze ściany gałka. Element dekoracyjny, który wcześniej wzięła za ekstrawagancki wieszak. Osobliwie nisko zainstalowany ekstrawagancki wieszak. Dźwignęła się z miejsca. Pochylając się, z zaintrygowaniem podeszła do metalowego obiektu. Ostrożnie objęła go palcami w dziwnym przeświadczeniu, że oto robi z siebie kretynkę. Na szczęście nikt nie mógł jej zobaczyć, co dawało jej nikłe poczucie komfortu.
CZYTASZ
KRES
FantasyRaz na sto lat, gdy wszystkie sześć planet układu Saiva staje w szeregu, na odległej wyspie Xelior otwierają się wrota potężnego labiryntu. Wedle podań, jeden spośród czterdziestu-dziewięciu, którzy w siedmiu grupach, po siedmiu mężów wyruszą, a kto...