Rozdział 3

157 38 9
                                    

I kolejny rozdział na zachętę 🩷 Miłego czytania 😘 😘

***

CHLOE

– Przystojniak do ciebie. – Głos Hannah wyrwał mnie z rozmyślań.

Uśmiechnęłam się lekko, ale musiałam przyznać, że bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Gabriela siedzącego przy barze. Był tu jeszcze kilka razy sam, dzięki czemu mieliśmy okazję więcej pogadać i lepiej się poznać, ale przez ostatnie dwa tygodnie nie przychodził. Powoli traciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wpadnie, a nie miałam z nim żadnego kontaktu. Zauważyłam, że teraz nie był w najlepszym humorze, ale na mój widok ciepło się uśmiechnął.

– Dawno cię nie było – odezwałam się i sięgnęłam po szklankę, by nalać mu jego ulubione whisky.

– Byłem tak zawalony robotą, że nawet nie wiedziałem, jak się nazywam. A i w ogóle jakoś wszystko się pieprzy – westchnął nieco bezradnie.

– Co się dzieje, Gabriel?

Mężczyzna potarł dłonią czoło, po czym wychylił szklankę i ją opróżnił.

– Kolejny ciężki dzień – odparł, jednak czułam, że gryzło go coś jeszcze.

Nalałam mu kolejną porcję trunku.

– Mam wrażenie, że nie mówisz tylko o pracy.

– Masz rację. Pokłóciłem się z Amandą. Znowu – dodał z przekąsem.

– Jesteś pewien, że dalej chcesz tkwić w tym związku?

– Gdyby to było takie proste, Chloe. – Spojrzał na mnie, a jego szmaragdowe tęczówki wyrażały smutek i ból. – Ja i Amanda... Szkoda gadać. – Machnął ręką i wstał.

– Gabriel, zaczekaj! – zatrzymałam mężczyznę, nie chciałam go wypuszczać w takim stanie.

– Przeszkadzam ci tylko w pracy.

– Daj spokój, dziś mamy naprawdę luźno, a menadżer będzie za godzinę.

– Miałaś kiedyś tak, że musiałaś coś zrobić, nawet jeśli tego nie chciałaś?

– Muszę pracować – zaśmiałam się.

– Nie lubisz tej pracy?

– To nie tak. – Wzięłam ściereczkę i przy okazji wycierałam blat. – Mam sporo nauki i przez pracę robię sobie coraz większe zaległości, ale wiedziałam, na co się piszę, więc muszę dawać radę.

– To może poszukaj czegoś innego?

– Nie mam wielkiego wyboru. Tu pasuje mi praca na nocnych zmianach, choć często chodzę niewyspana.

– Długo tak nie pociągniesz. Może mógłbym ci jakoś pomóc?

O nie, tylko nie to.

– Gabriel, nie mówię ci o tym, byś się nade mną litował. Jest ciężko, ale daję radę.

– Mógłbym ci opłacić czesne.

Zdenerwowałam się.

– Przestań, bo się obrażę, a naprawdę cię lubię.

– Moja rodzina wspomaga kilka fundacji, domy dziecka, schroniska, sponsoruje stypendia, dlatego pomyślałem, że mógłbym tak ci pomóc.

– Dziękuję ci, ale innym na pewno te pieniądze bardziej się przydadzą. Jak widzisz jestem sprawna, mogę pracować, więc i kasę zorganizuję.

– Dobra dziewczyna z ciebie – powiedział, patrząc na mnie z zamyśleniem. – Jak kiedyś przejmę firmę po ojcu, zatrudnię cię jako projektantkę.

The Love We Left BehindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz