GABRIEL
Projekt Desmonda nie wymagał dokończenia, musiałem zrobić go niemal od początku. Zawierał sporo błędów, nielogicznych rozwiązań i Desmond prawie w ogóle nie dostosował się do koncepcji klienta, a właściwie jego żony, bo to miało być jej centrum odnowy biologicznej. Siedziałem nad nim do czwartej nad ranem, by mieć, co przedstawić klientowi, a gdy Desmond wróci po prostu go zabiję. Nie broniłem brata, ale to nie do końca była jego wina. On nie nadawał się na architekta i jakoś specjalnie tego nie ukrywał. To ojciec od naszych najmłodszych lat przygotowywał nas, byśmy kiedyś przejęli po nim stery. Miliony razy nam powtarzał, jak to bardzo w nas wierzy, jakie pokłada w nas nadzieje. Naszą edukację kierował na takie tory, że obaj wylądowaliśmy na studiach architektonicznych. Tyle, że ja to naprawdę lubiłem i interesowałem się architekturą, budownictwem, a Desmond wcale. Niestety nie miał perspektyw na inną pracę, a już tym bardziej taką, w której tyle, by zarabiał, więc został w naszej firmie. Miałem już dość odwalania roboty za niego, jednak Reynolds był jednym z najważniejszych naszych klientów i nie mogliśmy sobie pozwolić na jakiekolwiek wpadki.
Rano, gdy się obudziłem byłem tak skonany, że nie wiedziałem, jak się nazywam. Wziąłem prysznic, wypiłem kawę i pojechałem do firmy, ignorując wszystkie połączenia od Amandy. Nie miałem ochoty na kolejną kłótnię z nią, zwłaszcza przed prezentacją.
– Gabrielu! – Zatrzymałem się, gdy usłyszałem, że sekretarka mnie woła.
– Co się stało, Mirando?
– Pan Reynolds już czeka w sali konferencyjnej – szepnęła.
– Cholera, czemu nie dałaś mi wcześniej znać?
– Próbowałam się dodzwonić, ale ciągle miałeś zajęte.
– Kurwa, Amanda... – burknąłem.
– Panna Hawthorne również tutaj dzwoniła.
– W razie czego cały dzień mam dzisiaj spotkania.
– Dobrze, przekażę.
– Czy mój ojciec już jest?
– Dzwoniłam do niego i będzie za dziesięć minut.
– Dobra, idę do Reynoldsa. – Pokręciłem głową. – Właściwie, dlaczego przyjechał wcześniej?
– Desmond przełożył godzinę spotkania.
– Desmond?
Ja go naprawdę zamorduję. No idiota jeden!
– Mirando, jak mój brat raczy się dziś pojawić, przyślij go do mnie.
– Oczywiście – przytaknęła, a ja po chwili udałem się na spotkanie z klientem.
Na szczęście wszystko przebiegło sprawnie. Reynoldsowi spodobały się moje rozwiązania i propozycje, ale musiał jeszcze przedstawić projekt żonie, która dziś nie mogła dotrzeć na spotkanie, bo wyjechała w delegację. W czasie spotkania dotarł ojciec, a Desmond pewnie odsypiał po imprezach.
– Domyślam się, że nie jest to projekt Desmonda – powiedział ojciec, gdy byliśmy już sami.
– Naniosłem kilka poprawek. – Mimo wszystko nie chciałem wkopywać brata, a będzie mi wisiał przysługę. Może kiedyś mi się to przyda.
– Wiem, że Desmond wolałby bawić się w muzyka, ale ta firma to wasza przyszłość.
– Wiedziałeś, że architektura nigdy go nie interesowała.
– Widzisz Gabrielu, to właśnie, dlatego ciebie widzę na kierowniczym stanowisku – dodał, wstając z fotela i podchodząc do okna. – Wiele zbudowaliśmy w tym mieście i jeszcze tyle przed nami. Jesteś jeszcze młody, ale wierzę w ciebie i twoje umiejętności.
CZYTASZ
The Love We Left Behind
РомантикаGabriel McKnight, to młody, bogaty przedsiębiorca, który wspólnie z ojcem i bratem prowadzi rodzinną firmę. Choć jego życie wydaje się idealnie zaplanowane, mężczyzna czuje, że czegoś mu brakuje. Jego związek z Amandą jest pustą formalnością, bez pr...