Kiedy drzwi frontowe się otworzyły, pierwsze co zobaczyłam, to niska blondynka w eleganckim garniturze. Elise, nowa żona ojca Nathana, wyglądała idealnie, jak jedna z żon Hollywood. Jej uśmiech był nienaganny. Pomiędzy nią a Nathanem wyraźnie było czuć napięcie, choć żadne z nich nie powiedziało ani słowa.
— Nathan, Camille — powiedziała, otwierając szerzej drzwi, gestem zapraszając nas do środka. — Czekaliśmy na was. Jak dobrze was widzieć
— Elise — odpowiedział Nathan krótko, skinął głową, ale jego głos był szorstki.
Dom Agreste'ów był ogromny, z jasnymi wnętrzami, gdzie dominowały biele, szarości i delikatne odcienie beżu. Duże okna wpuszczały mnóstwo naturalnego światła, co nadawało przestrzeni wrażenie surowości. Mimo bogato zdobionych sztukaterii i eleganckich mebli, czułam chłód, jakby coś, co dawniej sprawiało, że ten dom tętnił życiem, teraz zniknęło bezpowrotnie.
Przeszliśmy przez szeroki korytarz wyłożony marmurową podłogą, która odbijała echo naszych kroków, aż dotarliśmy do salonu. Był imponujący, z wysokimi oknami, które wychodziły na ogród, i masywnymi kanapami pokrytymi miękkimi poduszkami. Na jednej z nich siedział Philip, ojciec Nathana, z telefonem w ręku.
Kiedy nas zobaczył, szybko zakończył rozmowę i wstał, żeby nas przywitać.
— Camille! — zawołał z entuzjazmem, jakby próbując zatuszować napięcie, które niewątpliwie czułam w powietrzu. — Jak miło cię widzieć po tylu latach! Jak się masz? Cieszę się, że wpadłaś na obiad.
— Dzień dobry, panie Agreste — odpowiedziałam uprzejmie, choć czułam się trochę nieswojo. — To miło wrócić tutaj po tylu latach.
Philip wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam — elegancki, charyzmatyczny, zawsze w centrum uwagi. Poklepał Nathana po plecach i skierował się razem z nami w stronę jadalni.
Elise, która do tej pory siedziała cicho, przyglądała się nam z dystansu. Jej uśmiech zniknął, a twarz stała się sztywna.
— Camille, napijesz się czegoś? — zapytał Philip, próbując odwrócić uwagę od tej niezręczności.
— Może trochę wody? — odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.
Zaraz potem usiedliśmy przy stole, a ja wpatrywałam się w eleganckie, porcelanowe naczynia i kryształowe kieliszki, które idealnie komponowały się z białym obrusem. Mimo że wszystko wyglądało perfekcyjnie, atmosfera była napięta, jakby każde słowo ważyło więcej, niż powinno.
— Piękna zastawa — powiedziałam oglądając porcelanową filiżankę.
— Prosto z Chin. Prezent na 6 rocznicę. — Elise się uśmiechnęła.
Macocha Nathana usiadła na jednym końcu stołu, Philip naprzeciwko niej, a Nathan naprzeciwko mnie.
Rozmowa zaczęła się od uprzejmości. Philip pytał o moje plany po powrocie z Londynu, o szkołę, a nawet o cheerleading, ale też o moją rodzinę.
— U mamy dobrze, została w Londynie, ma nowego chłopaka, Adama i chyba się lubią. Z tatą nie mam kontaktu. — wzruszyłam ramionami. Od ich rozwodu minęło tyle czasu, że przestało mnie to obchodzić.
Prawda była taka, że dziadkowie zawsze dawali mi więcej miłości i wsparcia, niż kiedykolwiek dostałam od rodziców. Przy nich nigdy nie czułam się samotna czy opuszczona. Ich dom był pełen ciepła, śmiechu, a każda rozmowa dawała mi poczucie, że jestem ważna. Nawet gdy byłam młodsza, zawsze czułam, że to z dziadkami mam lepszy kontakt.
Rodzice... cóż, od dawna przestałam liczyć na nich. Rozwód tylko potwierdził to, co zawsze czułam – że to dziadkowie byli moimi prawdziwymi opiekunami. Mama zawsze była skupiona na sobie, a tata... jego brak kontaktu nie bolał już od dawna. Po prostu się z tym pogodziłam.
CZYTASZ
Unforgettable
RomantikPo pięciu latach spędzonych w Londynie, Camille wraca do Stanów, by skończyć szkołę w miejscu, które kiedyś nazywała domem. Stare przyjaźnie, nowe tajemnice i uczucia, które były do niezapomnienia. Czy Camille odnajdzie się w świecie, który zmienił...