12. Boston

297 16 8
                                    

Na drugi dzień, szykowałam się w pośpiechu, próbując zebrać wszystko, co potrzebne na wyjazd. Mój plecak leżał na łóżku, a ja wrzucałam do niego ostatnie rzeczy, które mogłyby mi się przydać. Głowa wciąż była pełna myśli o wczorajszej imprezie, ale starałam się na tym nie skupiać. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie – zawody i ten cholerny autokar, który zaraz miał odjechać.

Lily miała mnie odebrać, byśmy pojechały razem na parking za szkołą, gdzie czekał już autokar z resztą drużyny. Sprawdziłam jeszcze raz godzinę – była punktualna, jak zawsze. Odetchnęłam, kiedy usłyszałam dźwięk silnika za oknem. Chwilę później zobaczyłam, jak podjeżdża jej samochód.

Zebrałam swoje rzeczy i szybko wyszłam na zewnątrz. Lily uśmiechnęła się szeroko zza kierownicy, machając mi energicznie.

— Gotowa na największą przygodę w tym roku? — zawołała z entuzjazmem, kiedy tylko wsiadłam do samochodu.

— O ile nie zasnę w autokarze, to tak! — odpowiedziałam, siadając obok niej i rzucając torbę na tylne siedzenie.

Lily zaśmiała się, włączyła muzykę, a my ruszyłyśmy w stronę Crestwood High. Na parkingu było już kilka samochodów, a reszta drużyny powoli się zbierała. Autokar stał gotowy do odjazdu, a kierowca rozmawiał z trenerem, sprawdzając listę obecności.

— No to czas na nas — powiedziała Lily, zatrzymując się i gasząc silnik. — Zaczyna się.

Wzięłam głęboki oddech, patrząc na znajome twarze, które zbierały się wokół autokaru. Wiedziałam, że to będzie intensywny wyjazd, ale w głowie miałam wciąż myśli o tym, co działo się poprzedniego wieczoru.

Kiedy podeszłyśmy do autokaru, Ryan nagle pojawił się z boku i objął Lily w pasie. Zaskoczona na początku, szybko roześmiała się, przyciągając go bliżej siebie.

— Hej! — powiedziała, uśmiechając się do niego szeroko, a potem spojrzała na mnie, jakby coś sobie przypomniała. — Cami, wiem, że miałyśmy siedzieć razem, ale... po ostatniej imprezie chcę spędzać jak najwięcej czasu z Ryanem.

Spojrzałam na nich, jak wymieniali uśmiechy i spojrzenia, które mówiły więcej niż słowa. Czułam ukłucie zazdrości, ale jednocześnie nie mogłam nie uśmiechnąć się w odpowiedzi.

— Oczywiście! Nie martw się o mnie, dam sobie radę — odpowiedziałam, śmiejąc się lekko, choć wewnątrz czułam delikatny niepokój.

Lily była moją najlepszą przyjaciółką i zrozumiałam, że coś ważnego zaczęło się między nią a Ryanem. Nie mogłam jej tego odbierać.

Weszłam do autokaru, szukając wolnego miejsca. Ludzie już siedzieli parami, zajmując się rozmowami, a ja szybko zdałam sobie sprawę, że wybór miejsca będzie bardziej skomplikowany, niż się spodziewałam. Przeszłam kilka kroków w głąb autokaru i wtedy go zobaczyłam. Nathan siedział sam, patrząc przez okno, jakby był zupełnie nieobecny.

Zatrzymałam się na chwilę, zastanawiając się, czy powinnam usiąść obok niego. W głowie wciąż miałam jego słowa z poprzedniej nocy: „Jeśli ktoś ma cię pocałować, to będę to ja... i zrobię to lepiej."

To była okazja, żeby może spróbować porozmawiać o tym, co się między nami działo. Chociaż czułam lekkie napięcie, zdecydowałam się podejść bliżej.

— Hej, Nathan... to miejsce wolne? — zapytałam cicho, wskazując na siedzenie obok niego.

Nathan spojrzał na mnie, a w jego oczach przez chwilę błysnęło coś, czego nie mogłam do końca odczytać – może zaskoczenie, a może coś więcej.

Unforgettable Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz