Mój sen zakłóciły głośne grzmoty i huk obijających się o szyby ogromnych kropli deszczu. Niechętnie podniosłem się z ziemi otrzepując spodnie i po sprawdzeniu godziny ruszyłem w stronę wyjścia. Zdałem sobie sprawę jak głupim pomysłem było zaśnięcie na brudnym parkiecie tanecznym i po rozprostowaniu kości wręcz pędem udałem się do domu. Tam zastałem jedynie pustkę na co tylko prychnąłem pod nosem. Rzuciłem dokumentami o blat kuchenny i wziąłem szybki prysznic, który miał mi pomóc w pokonaniu jeszcze kilku godzin lekcyjnych w jakże dobrze mi znanym i kochanym budynku liceum. Wyjąłem z szafy pierwszą, lepszą koszulkę i po przejechaniu po niej wzrokiem uznałem, że jeszcze nadaje się do ubrania. Nasunąłem na siebie czarne spodnie i trampki, a czerwoną czuprynę przeczesałem kilkakrotnie rękoma by chodź trochę przypominała włosy. Nijak mi to pomogło, gdyż od razu po wyjściu deszcz nasilił się co jedynie zaowocowało tym, że na dziedziniec szkoły wbiegłem cały mokry. Sprawdziłem godzinę i plan zajęć po czym skierowałem siędo szafki. Zostawiłem w środku kilka niepotrzebnych zeszytów i zatrzasnąłem drzwiczkami momentalnie się obracając kiedy poczułem czyiś wzrok na sobie.
-Wyglądasz jak ostatnie nieszczęście.
Usłyszałem ciche parsknięcie przyjaciela i tylko posłałem mu morderczy wzrok obracając się napięcie w przeciwną stronę korytarza.
-Gdzie cię wywiało stary?- dogonił mnie obracając jednocześnie za ramię
-Powiedzmy, że miałem ciężką noc.-westchnąłem przypominając sobie od razu każdy szczegół ostatniego wydarzenia. Wyminąłem przyjaciela i słysząc głośny dzwonek na lekcje wpadłem na matematykę wraz z Hemmingsem i oboje jak zaklęci zajęliśmy swoje miejsca. Próbując skupić swoją uwagę na profesorce wyjąłem zeszyty i zacząłem notować każde jej słowo (przynajmniej próbowałem). Na nic nie zdało mi się uważne wpatrywanie się w liczby, kiedy w mojej głowie widniał jeden obraz. Tańcząca dziewczyna. Przez nią, ani na chwile nie mogłem zdobyć całkowitej koncentracji na zadaniu. Chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się kto to może być i jakim prawem przebywa na prywatnym terenie moich rodziców. Czemu nie wybrała innego miejsca, tylko akurat tą szkołę? Nie miałem ochoty bawić się w szpiega i czyhać na każdym kroku by dowiedzieć kto to jest, ale innego wyjścia nie miałem. Moim pierwszym planem było zwyczajne, ponowne odwiedzenie sali tanecznej, co jak najbardziej mi odpowiadało. Kiedy tylko usłyszałem dzwonek mozolnym krokiem spakowałem się i opuściłem klasę.
-Skylar z drugiego rocznika robidzisiaj imprezę!-usłyszałem donośny krzyk przyjaciela, na który aż się skrzywiłem
-Co ty nie powiesz.-mruknąłem odwracając się w stronę chłopaka.
-Idziesz ze mną!-zaśmiał się pchając mnie w stronę stołówki
-Mam inne plany.-dodałem siadając przy naszym stoliku
-To którą chcesz przelecieć?-dodał jak gdyby nigdy nic drapiąc się po policzku
-Hemmings nie każdy ma taki pociąg seksualny jak ty.-zaśmiałem się widząc oburzoną minę towarzysza i wróciłem do jedzenia.-W każdym razie, mam plany i tyle.-dodałem przeżuwając ostatki frytek
-Sztywniak!-usłyszałem tylko krzyk chłopaka, aby po chwili dzwonek na lekcje zagłuszył naszą rozmowę
*JESSIES' POV*
Przetarłam powoli oczy i podniosłam się na łokciach kiedy po pokoju rozniósł się dźwięk telefonu. Wstałam powoli i mozolnym krokiem ruszyłam w stronę półki by po chwili odebrać połączenie. Dopiero po dłuższym czasie dotarło do mnie, że zaspałam na pierwszy dzień szkoły. Brawo Jessie. Słysząc poirytowanie Daniela oraz jego monolog jak to bardzo nieodpowiedzialna jestem, po cichu odłożyłam słuchawkę i zajęłam się swoimi sprawami. Pierwszym krokiem było porządne śniadanie i mocna kawa, która miała mi pomóc w obudzeniu organizmu. W międzyczasie dostałam kilka kolejnych telefonów od przyjaciela z propozycją imprezy. To naprawdę zaskakujące jak jedna osoba może zmienić swoje nastawienie w ciągu piętnastu minut. Po porannej rutynie zadzwoniłam do uniwersytetu by powiadomić dziekana o swojej nieobecność. Tłumacząc się chorobą zawsze zyskuje uznanie wśród ludzi, więc korzystam z tego. Usprawiedliwiona grypą z uśmiechem wpadłam na kanapę włączając telewizor by do wieczora monotonnie wpatrywać się w monitor. Kiedy na zegarku wybiła osiemnasta przebrałam się w coś bardziej odpowiedniego i wraz z głośnym odzewem samochodu, wyszłam z mieszkania podążając wraz z przyjaciółmi na imprezę. Nie ukrywam, że każda tego typu zabawa była dla mnie idealną rozrywką, a darmowy alkohol tylko utwierdzał mnie w przekonaniu by częściej wychodzić z domu. Jak zawsze w takich miejscach bywa, głośna muzyka rozchodziła się po całym osiedlu, a tłum pijanych ludzi nie próżnował. Po przejściu przez próg zostałam otoczona masą nastolatków, co powiem szczerze nie było miłym uczuciem. Widok kręcących się obok facetów i skąpo ubranych dziewczyn przyprawiała mnie o mdłości, ale cóż przyszłam się tu rozluźnić, a nie przejmować życiem prywatnym innych osób. Pociągnęłam Jamesa i Daniela za sobą w stronę barku i już po chwili piliśmy po trzecim drinku. W ten sposób moja głowa zaczęła odpoczywać, a ja sama porwałam się do tańca wśród reszty ludzi. Zmęczona kolejną dawką wygibasów wycofałam się z tłumu i usiadłam na skraju kanapy. Widząc w oddali dobrze bawiących się chłopaków uznałam, że nie będę im przeszkadzać tylko sama znajdę sobie towarzysza. I tu się zaczynał problem. Co drugi chłopak stał pod ścianą i obściskiwał kilka dziewczyn na raz. Jedynie blondyn, który stał nieopodal mnie co chwila posyłał mi spojrzenie mówiące 'tak, dzisiaj będziesz moja'. Widząc jak chłopak odbija się od ściany i wolnym krokiem podąża w moją stronę wstałam szybko i przedzierając się przez tłum wyszłam z domu. Stanęłam na środku chodnika i po rozejrzeniu się kilka razy wokół siebie ruszyłam przed siebie. Mijając kilka przecznic do mojej głowy wpadł pomysł odwiedzenia szkoły tanecznej. Pomijając fakt, że taniec pod wpływem alkoholu nie był dobrym rozwiązaniem, już po piętnastu minutach drogi moje nogi zawędrowały na samą górę budynku. Tam ściągnęłam trampki i nasunęłam kaptur na głowę, by po chwili włączyć cicho muzykę i stanąć naprzeciwko lustra. Przymknęłam oczy i dałam się ponieść w rytm muzyki, dopóki nie usłyszałam cichego szelestu zza drzwi. Widząc jak czarna postać wychyla się poza próg uznałam, że nie przerywając tańca będę obserwować jego poczynanie. Po kilku obrotach wróciłam do pozy startowej i obracając wzrok zauważyłam jak w pewnym momencie postać znika. Zrzuciłam kaptur z głowy i podążyłam szybkim krokiem za usłyszanym tupotem ciężkich butów. Wybiegłam na zewnątrz i rozejrzałam się kilka razy, a kiedy po prawej stronie zobaczyłam idącego chłopaka pobiegłam w jego stronę szarpiąc go za ramię by się zatrzymał.
-Jestem aż tak brzydka, że uciekasz przede mną?-wypaliłam od razu nie zwracając uwagi na zakłopotaną minę chłopaka, który jak było widać nie spodziewał się spotkania twarzą w twarz akurat ze mną.
Cześć robaczki! Zważając na to, że złapałyśmy chwile wytchnienia oto krótki rozdział specjalnie dla was. Przepraszamy jest beznadziejny, ale chciałyśmy żebyście mogli jeszcze coś przeczytać przed końcem lipca. Widzimy się niedługo i jeszcze raz przepraszamy! Opinie piszcie w komentarzach.
Enjoy!
Love,
NY&Fabsiak
CZYTASZ
ETERNITY II M.C
FanfictionPrzeznaczenie to pojęcie względne, które według koncepcji człowieka zostało z góry określone i sprzeciwia się własnym ideom przyszłości. Losy każdego człowieka z góry zostały zaplanowane i nikt nie może im zaprzeczyć. Niekończący się czas jaki włada...