Rozdział 4.

60 4 0
                                    

Poniedziałkowy wieczór był najgorszy. Straciłam chęci do życia. Siedziałam pół dnia nad książkami. Pomimo to, że posiadałam ogromną wiedzę, dalej czułam się mało inteligenta.

Piłam kawę w ogromnych ilościach, aby tylko nie zasnąć. Oczy mi się same zamykały. Czułam ciężkość na twarzy po całym dniu.

Łapały mnie wyrzuty sumienia po imprezowym weekendzie. Unikałam wzroku rodziców i szybko kończyłam nasze konwersacje. Bałam się, że palnę co nie tak i będą wiedzieć całą prawdę.

Złapałam się za głowę i potarłam drastycznie skronie. Tego dnia głowa pulsowała mi niemiłosiernie. Westchnęłam, gdy zobaczyłam, że wybiła równo północ. Z ciężkością zamknęłam podręcznik i zeszyt. Zgasiłam lampkę od biurka. Ułożyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić media społecznościowe. Całe ciało odmówiło mi posłuszeństwa i poszłam spać, a raczej zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć.

Zastanawiało mnie, czy wpadnę jeszcze kiedyś na Aarona Mitchella. Cały weekend myślałam o nim. Przezwyciężał mój umysł za każdym razem, gdy chciałam o nim zapomnieć. Analizowałam jego zachowanie, a kiedy zamykałam oczy widziałam jego ciemnobrązowe tęczówki. Jego tatuaże, jego postura ciała i przede wszystkim te mroczne spojrzenie od którego nie potrafiłam się oderwać.

iPhone, który leżał na półce wydał z siebie wibrację. Sięgnęłam po telefon i spojrzałam się na wiadomość, która pochodziła od dobrze mi znanego numeru telefonu. Pieprzony Damon Henderson.

"Zdaje mi się, że mam pewne zdjęcie, które mogłoby zainteresować twoją mamuśkę. Nie wiem, czy byłaby zadowolona z weekendu dobrej córeczki. Jutro 8 na parkingu pod szkołą, jeśli się nie pojawisz wyślę jej osobiście jak stacza się wzorowa Emory Reid."

Pomrugałam kilka razy gapiąc się w ekran. Czytałam treść wiadomości kilkanaście razy. Że stresu spociły mi się ręce, a oddech stał się nieumiarkowany.

Nie wiedziałam czy potraktować to jako groźbę, czy jako ostrzeżenie. Chciałam to olać, lecz bałam się. Moja matka była raczej dosyć ostra, a ja wolałabym uniknąć kłótni roku. Wiedziałam, że Damon chce mnie zastraszyć. Zawsze taki był, ale jeśli miał dowody to nie mogłam tego zlekceważyć.

I tej nocy bardzo mało spałam. Budziłam się równo co godzinę cała zalana potem. Przez co się nie wyspałam i ciężko mi się wstawało.

Gdy wybiła godzina szósta wstałam na równe nogi i wzięłam szybki prysznic, ponieważ cała czułam się brudna. Na szybkiego się pomalowałam i ułożyłam włosy w niechlujnego koka. Jak zwykle postawiłam na wygodę, ponieważ ubrałam się w szary komplet dresowy z firmy nike. Ojciec czekał w kuchni z moją ulubioną kawą i croissantem. I odwiózł mnie do szkoły.

Dzień jak codzień.

Tego dnia niestety było inaczej, bo cały ranek było mi niedobrze. Usiadłam na ławce obok parkingu i wpatrywałam się w jeden punkt.

Zauważyłam jak Damon wraz z jego śmiesznymi kolegami z drużyny koszykarskiej wysiadają z samochodu. Henderson powiedział im coś na ucho, a oni odeszli.

Chłopak o blond włosach kierował się w moja stronę. Jego luźny styl chodu delikatnie mnie rozbawił. Nie był na twarzy niczym przejęty. Żuł gumę w buzi i usiadł obok mnie nawet się nie witając.

– Czego chcesz? – zapytałam niewzruszona.

On się roześmiał żałośnie i westchnął. Kątem oka czułam jak na mnie patrzy.

– Teraz grasz według moich zasad – odrzekł stanowczo.

– Nie rozśmieszaj mnie. Masz zdjęcia jak co? Jestem na domówce i gadam z ludźmi? Mało przekonujące – wzruszyłam ramionami.

Safe FlameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz