Szybkim krokiem przekroczyłam próg szkoły. Podbiegłam do mojej szafki i niemal natychmiast odłożyłam książki. Kiedy zamknęłam ją przed moimi oczami ukazał się Damon.
Pod jego okiem widniał fioletowy siniak, którego nie zakrywał. Rozszerzyłam oczy ku zdziwieniu i mocno zacisnęłam usta. Wystraszyłam się i rozejrzałam się dokoła, czy na korytarzu była jakaś chodząca osoba. Spojrzałam się głęboko na chłopaka, który unikał wzroku. Głowę miał spuszczoną w dół.
– Emory, chciałbym cię przeprosić za ostatnią sytuację – powiedział z chrypką w głosie. Podrapał się po brodzie i opadł się o szafkę. – To było naprawdę bardzo głupie z mojej strony. Nie wiem, co ostatnio się ze mną dzieje. Nie chcę mieć z tobą żadnych nieprzyjemności – dodał słabym głosem.
Stałam trochę zdezorientowana i cały czas miałam skrzywioną minę. Oparłam głowę i wpatrywałam się z zaciekawieniem na brązowe oczy Damona.
– Chciałbym cię zaprosić na bal – oznajmił.
Podniosłam brwi i odruchowo otworzyłam usta, nie wiedząc co odpowiedzieć. Odchrząknęłam głośno i odsunęłam się o krok.
– Naprawdę Damon to miłe z twojej strony, ale muszę jednak odmówić. Już kogoś zaprosiłam – skłamałam. – Nie pytaj kogo, bo to jest niespodzianka jeszcze – delikatnie się uśmiechnęłam.
– Kurde, a myślałam, że chociaż z tobą uda mi się zdobyć króla balu – parsknął śmiechem. – Mogłem się z tym liczyć, jesteś ładna i inteligenta, tylko głupi by nie skorzystał – wyszczerzył swoje usta w uśmiech, a ja mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
– Znajdziesz kogoś – poklepałam go po ramieniu. – Do zobaczenia, Damon.
Odeszłam od niego i skierowałam się do sali biologicznej. Zajęłam ławkę i w skupieniu rozwiązywałam przykłady zadań egzaminacyjnych.
Na długiej przerwie na śniadanie chciałam się spotkać z Madeleine. Umówiliśmy się na głównej stołówce w naszym ulubionym miejscu.
– Patrz jakie sobie paznokcie zrobiłam – wypchnęła swoje dwie dłonie, a ja obejrzałam je dokładnie. – Matthew powiedział, że bardzo mu się podobają – uśmiechnęła się i napiła się łyka kawy.
– Damon mnie zaprosił na bal – szepnęłam niespodziewanie, a dziewczyna rozszerzyła maksymalnie oczy.
– On ma naprawdę jakaś niestwierdzoną dwubiegunowość – zaczęła. – Straszy cię, grozi, atakuje, a sam koniec zaprasza na bal – warknęła.
Chwila.
– Matthew mi powiedział o tej sytuacji na parkingu – wytłumaczyła się. – Aaron bardzo dobrze zrobił i dobrze wiesz, że gdyby nie on to nie wiadomo jakby się to skończyło – odrzekła.
– Odmówiłam w rzeczy jasnej i powiedziałam, że już z kimś idę. Teraz jestem w podwójnym gównie, ponieważ bal jest za dwa tygodnie, a ja nie mam partnera – jęknęłam.
Wyjęłam z torebki moja owsiankę i termos, w której była kawa. Wzięłam jednego kęsa i się zastanawiałam chwile.
– Nawet nie wiem, czy chcę iść na bal – westchnęłam. – Mam ważniejsze sprawy. Zaraz egzaminy, a ja w głowie mam zabawę, a nie szkołę – wymamrotałam pod nosem.
– Znajdziemy ci kogoś. Świat się nie kończy tylko na szkole, a może ogarniesz kogoś poza szkoły? Kto wie? – zaproponowała. Uśmiechnęłam się jedynie i zaczęłam jeść moje śniadanie. – Za kogo się przebierasz? Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o imprezie u Matthewa.
CZYTASZ
Safe Flame
RomanceEmory Reid prowadziła uporządkowane, spokojne życie. Była wzorową uczennicą, zdobywającą najwyższe oceny w szkole i osiągającą najlepsze wyniki w każdym przedmiocie. Za jej sukcesami stali rodzice, którzy od najmłodszych lat zaszczepiali w niej ambi...