ARCHER POV:
-o mój boże- wydyszałem gdy Marnie zaczęła mi robić loda -jesteś wspaniała- wplątałem palce w jej włosy pomagając jej -nie przestawaj błagam- wyjęczałem poruszając biodrami w stronę jej ust.
Zaczęła się dławić i uśmiechnąłem się kpiąco
-tak trzymaj princesso- zacząłem się wyginać z przyjemności - będziesz zła jeśli dojdę?- wydyszałem.
pokazała kciuka w góre i się zaśmiałem gorzko -twój problem-
doszedłem.
odsuneła się od mojego kutasa i oparliśmy się o ściane i oboje dyszeliśmy. Pociągnąłem ją na swoje kolana i w nią wszedłem na co ona jękneła. Zacząłem poruszać biodrami w jej stronę a ona wbijała paznokcie w moje plecy.
Nie.. to się nie działo.. ktoś wszedł do szantiMARNIE POV:
Odwróciłam się i to była Maddy, całe szczęście że to była ona a nie nikt inny chociaż.. wolałabym by nikt nie wchodził. Od razu sie zarumieniła i szybko wyszła z szatni. Wyszłam z ciebie i wstałam ubierając majtki i dresy, Archer zrobił to samo.
Wyszłam z szatni podchodząc do Maddy na co ona -wiedziałam że wasze spojrzenia na lekcji to nie było nic! między wami coś jestttt, ale okej, wiesz co?! mój crush mnie zaprosił na randkee- powiedziała zadowolona Maddy. -nie mogłaś do mnie napisać? tylko musiałaś mnie szukać po całej szkole, naprawdę zero prywatnośći- powiedziałam a ona zachichotała -trzebało się nie ruchać w szkolnej szatni- przewróciłam na ten komentarz oczami.********
Wróciłam do domu i matka była pijana, westchnełam i poszłam do pokoju zapłakanej Arii -wychodzimy gdzieś?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy -nie przejmuj się mamą, ma gorszy czas w życiu- nie mogłam patrzeć jak moja siostra cierpi i ją przytuliłam "Ej Aria nie płacz, płacz ci w niczym nie pomoże, chodzź pójdźmy się przejść, ochłoniesz.-
mówiłam przekonująco do siostry a ona pociągneła nosem i wstała. -a gdzie pójdziemy?- spytała. -na lody?- zaproponowałam. -ale ty stawiasz- przewróciłam oczami na słowa Arii. -No co? ty zapraszasz, ty stawiasz- powiedziała z uśmiechem na twarzy a ja się zaśmiałam. -niech ci będzie smrodzie.- poczochrałam jej włosy i wstałam. Poszłyśmy do wyjścia i usłyszałam za nami głos.
No i zajebiście.
-gdzie idziecie? pozwoliłam wam wyjść?- powiedziala stanowczo Valentina Sinclair opierając się o ściame w stanie fa tal nym.-nie sądze byś miala prawo głosu w takim stanie, poza tym nigdy nie miałaś problemu gdy wychodziłyśmy więc.. w czym problem?- powiedziałam krzyżując ręce.
-Aria do pokoju, muszę porozmawiać z twoją siostrą- już wiedzialam o co chodzi. błagam tylko nie to..
Aria nie protestowała i poszła po schodach do swojego pokoju i gdy Valentina usłyszała trzask drzwi powiedziała. -Marnie, do salonu.- a ja miałam ochotę zapaść sie pod ziemie ale.. poszłam.
gdy dotarlyśmy do salonu ona sięgneła po kieliszek i uderzyła nim o stół -podejdź tu- mówiła surowym głosem. Zatrzepotałam rzęsami.
Ona chciała mi zrobić krzywdę. Chociaż.. nie pierwszy raz.
Podeszłam do niej i sięgneła po moją dłoń. Wbiła w nią szkło. Zaciskałam zęby by nie krzyczeć, by Aria nie wiedziała co się dzieję. Czemu nie uciekłam? miałabym przewagę, ona jest po alkoholu
-Tak cię będę traktować gdy będziesz kłamać i zachowywać się jak rozpieszczona gówniara.- powiedziała bez poczucia winy w głosie. -i idź do sklepu kupić mi wino- skrzywiłam się -nie sprzedadzą mi- powiedziałam sięgając tylko po mokre chusteczki bo nie zostawiła mi w dłoniach szkła. -Nie obchodzi mnie to. Nie wrócisz do domu z pustymi rękami- pokiwałam głową na znak zgody.
Gdy wyszłam z domu popędziłam do jakiegoś sklepu i poprosiłam o wino.
Nie sprzedali.
poszłam do drugiego sklepu.
Nie sprzedali.
Nie chciało mi się już latać po sklepach to pojechałam do pewnego domu.
Archer'a Forbes.
Zapukałam do drzwi i gdy otworzył uśmiechnął się kpiąco -stęskniłaś się czy się zgubilas?- schylił się do mojego poziomu.
-Potrzebuję pomocy.. bo.. Moja mama mnie poprosiła bym kupiła jej wino bo zaprosiła do siebie jakieś koleżaneczki a nie chcą mi sprzedać, przeleję ci blika-
Jesteś niezłą kłamczuchą marnie
-a co jeżeli ci nie kupię, bo ci nie wierzę?- powiedział przeciągając palcem po mojej żuchwie.
-Proszeeeeę- specjalnie przedłużyłam na co on się zaśmiał.
-która jest godzina?- godzina? naprawdę? Siegnęłam po telefon.
-18:20- powiedziałam na co uśmiechnął się szyderczo -nie zapomniałaś że za 15 minut mamy korepetycje?- O kurwa. No tak. -Błagaaam odrazu wrócę, przysięgam, matka mnie zajebie bo powiedziałam że kupię.- zrobiłam oczy szczeniaka.
-To na mnie nie działa princesso- powiedział bawiąc się moją dolną wargą.
-Ciekawe co by powiedzieli inni gdyby, się dowiedzieli że masz romans z uczennicą- powiedziałam uśmiechając się. -szantażujesz mnie?- powiedział z nutą kpiny w głosie
-nie, po prostu się zastanawiam co by powiedzieli uczniowie i nauczyciele gdyby się dowiedzieli że masz romans z uczennicą- mówiłam posyłając mu kpiącego buziaka w powietrzu.
-Co prawda nie masz 21 lat, tylko kończysz niedługo 18 ale to nie liceum ani podstawówka, nic mi nie zrobią- powiedział z wyższością.
-no proszę, mama mnie Z A B I J Ę-
chciałam odciągnąć jego rękę z mojej twarzy ale on przytrzymał mój nadgarstek przez bluzę- Co to kurwa jest?- obracał moją dłonią -Biłaś się z kimś? nie wiem, ktoś ci coś zrobił?- powiedział a w jego głosie można było usłyszeć nutę zmartwienia.
-Spadł mi talerz i się skaleczyłam, to nic takiego- Jebana kłamczucha
-wejdź- nie dał mi protestować tylko pociągnął mnie do środka i zamknął drzwi. Zaprowadził mnie do łazienki i sięgnął po apteczkę. Archer Forbes mi właśnie opatruję rany. -nie trzeba naprawdę- powiedziałam a on prychnął -Nie? okej, czyli chcesz wszystko farbować krwią? nie rozśmieszaj mnie- mówił nie odrywakąc wzroku od moich dłoni.
Gdy skończył powiedział -idź do monopolowego, nie sprawdzają tam dowodu- i dodał śmiejąc się -tylko się nie nachlej- przewróciłam oczami -nie wiem gdzie to jest, mieszkam tu tydzień, pójdź ze mną- uśmiechnął się szyderczo -za buziaka w policzek pójdę- prychnęłam ale nie protestowałam. gdy juź miałam złożyc całusa w policzek, przesunął głowe i pocałowaliśmy się w usta.
Może nie pierwszy raz.
i napewno nie ostatni.
Złapał mnie za włosy i talie a ja objęłam ramionami jego kark