Gdy już wyszliśmy to skierowaliśmy się do monopolowego który znajdował się niedaleko stąd. Schowałam ręce do kieszeni i szliśmy
w ciszy ale oczywiście musiał ją przerwać.
–przypomnij mi, co lubisz?– powiedział z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
–ugh zamknij się– przewróciłam oczami.-chociaż nie powiesz że to nie prawda– powiedział drażniąco i zauważyłam z jego oczach jakąś iskrę
–pierdol się– wyszczerzyłam się jak mały bachor a on się nachylił do mojego ucha i wyszeptał
–wolałbym ciebie princesso– poczułam jak ciepło mi przelatuję przez podbrzuszenie.
Gdy dotarliśmy do monopolowego on zaczekał na zewnątrz a ja weszłam do środka.–Dzień dobry– przywitałam się promiennie z ekspedientką.
–Czeeeść, co podać? mamy tu wszystko czego potrzebujesz!– zaskoczyło mnie nastawienie ekspedientki ale pomyślałam że to tylko na zachęte
–po proszę wino z najwyższej półki– powiedziałam promiennie.
–wyglądasz ja licealistkeee... Ale to nie szkodzi, jebać zasady i baw się życiem!– rozbawił mnie jej ton
–Jestem studentką ale dziękuję– patrzyłam jak ekspedientka sięga po wino i kładzie na ladzie.–to będzie 50 dolarów– myślałam że zemdleję. Ile?!?!
–jasne, to nie problem– podarowałam jej 50 dolarów.
–Ojej, czemu masz zakrwawione opatrunki na rękach? bierzesz udział w walkach?– powiedziała zmartwiona dziewczyna
–niee, nie biję się, z nikim, skaleczyłam się po prostu– posłałam jej promienny uśmiech.
–jeżeli masz często zmiany to myśle że możemy się niedługo zobaczyć– dodałam.–Jasne że się zobaczymy! tak w ogóle, Laura jestem, a ty?– powiedziala miło.
–Marnie– podobał mi się jej entuzjazm.
–Muszę już iść bo trochę się spieszę, do zobaczenia Laura!– skierowałam się do wyjścia.-Widzę że wino z najwyższej półki tak? trochę długo ci to zajęło– powiedział z chytrym uśmieszkiem.
–ugh wypierdalaj, ale skoro mnie tu przyprowadziłeś to bądź dżentelmenem i mnie odprowadź do domu– powiedziałam trzymając wino w ręce.–Jasne że cię odprowadzę, princesso, co byłby za mnie za facet gdybym tego nie zrobił?– spojrzał się na mnie figlarnie.
Czemi to wywołało u mnie fajerwerki w brzuchu?..–skoro jesteś takim dżentelmenem to dlaczego mnie nie nosisz na rękach?–
powiedziałam sarkastycznie ale on tego nie połapał, bo straciłam kontakt z ziemią.–Ja żartowałam! puszczaj!– krzyknełam
–Marnie.– stanął i powiedział surowo.
Nie.. błagam.. nie mów nic o wadze..–coś się stało?– powiedziałam z nutą niepewności w głosie
–Zapomniałem o korepetycjach!– powiedział zażenowany.
Uf..–to masz problem, jutro to nadrobimy, a teraz idź dżentelmenie bo moja matka się nie cierpliwi– powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy, na co on prychnął
–Ile cm?– powiedziałam by nie było cicho. Uśmiechnął się kpiąco
–26cm, princesso.–
UGH CZEMU NIE POWIEDZIAŁAM
WZROSTUuderzyłam go w ramie
–mówie o wzroście idioto, ile mierzysz?––Trzebało powiedzieć od razu! 185 cm, to dobrze, czy źle princesso?–
powiedział uśmiechając się
–Nie no, git– pokazałam mu język
–wiesz że umiem sama chodzić?– powiedzialam gdy niósł mnie jak pannę młodą–Jesteś dosyć lekka jak na swój wiek i wzrost–
nie.. błagam nie..
–geny po prostu, nie potrafie przytyć–
Okłamuje samą siebie
–rozumiem, a tak btw ładna bluza-(btw- by the way- przy okazji)
spojrzałam się na niego z uniesioną
brwią na co on się zasmiał
–no tak, nie umiesz angielskiego, powiedziałem "tak w ogóle ładna bluza"– przewróciłam oczami
–nie zesraj się, to nie moja wina że nie umiem angielskiego–******
Gdy dotarliśmy, odłożył mnie na ziemię i powiedział
-Do zobaczenia, princesso, obym ci się dziś przyśnił– posłał mi czarujący uśmiech i się odwrócił i odszedł.Weszłam do domu i moja matka zasnela przy stole.
Całe szczęścieodłożyłam wino na stół i poszłam na schody w stronę mojego pokoju ale coś mnie zaniepokoiło
smród
Czułam krew
nie... tylko nie to.. nie zrobiła tego...Pobiegłam do pokoju mojej siostry.
nie.. nie mogłam jej stracić. ona ma 10 lat.Moja siostra leży
w wielkiej plamie krwi.