Rozdział 9 - Nawet jeśli to twój ostatni oddech, musisz walczyć.

311 13 1
                                    

Miłego czytania ❤️❤️

#cyrografwatt
#cyrografwattpad


SAGE


Korytarz hangaru spowijała wilgoć i zapach rdzy. Metaliczne ciepło unoszącej się w powietrzu krwi wypełniało nozdrza, a ja czułam, jak adrenalina powoli zastępuje rozsądek. Moje serce przyspieszało rytm, choć nie ze strachu – ze złości. Krew była świeża, jeszcze nie zdążyła zastygnąć, co znaczyło, że to wydarzyło się przed chwilą. Spojrzałam na ciało zwisające bezwładnie z sufitu. Jeden z moich najlepszych ludzi. Fabio. Znaliśmy się od lat. Teraz jego głowa zwisała pod nienaturalnym kątem, oczy miał wydłubane, a twarz zmasakrowaną.


– Kurwa... – wyszeptałam, próbując opanować narastający gniew.


Nie mogłam pozwolić sobie na emocje, ale ten widok sprawił, że zimna wściekłość zaczęła się we mnie kotłować. Fabio był nie tylko jednym z moich najlepszych ludzi, ale też mojego ojca. A teraz wisiał tutaj jak pierdolone trofeum. Ciało było odarte z resztek godności, a ja jedynie mogłam patrzeć, jak kropla po kropli, krew spływała po wystających z jego klatki piersiowej żebrach.


Phoenix stał za mną. Milczący jak zawsze, obserwował mnie. Ledwo widziałam jego oczy przez kask, który miał na głowie. Jego obecność powinna mnie zmusić do schowania kontroli, ale w tej chwili czułam coś innego, odwrotnego. Moje zmysły były wyostrzone, każdy ruch, każdy dźwięk wydawał się podejrzany. Rozdzieliliśmy się na chwilę. Zanim wrócił, znalazłam Fabio martwego.


Coś mi tu nie pasowało. Odwróciłam się gwałtownie, wpatrując się w niego z podejrzliwością. Milczenie Phoenix’a często działało na moją korzyść. Do tej pory był lojalny, oddany, nigdy mnie nie zdradził, ani nie dawał mi powodów do zwątpienia. A jednak w tej chwili coś we mnie pękło. Przeszłam przez ten krótki, dzielący nas dystans, chwyciłam go za kołnierz skórzanej kurtki i przycisnęłam do ściany. W jego oczach pojawiła się lekka dezorientacja, ale nie opór. Zawsze był spokojny. Nawet teraz.


– Odwołany wyścig. Dziwne wiadomości. Rozdzialamy się, a nim się zjawiasz, Fabio nie żyje. – moje słowa były chłodne, niemal wyplute. Zaciskałam palce na jego kurtce tak mocno, że kłykcie mi zbielały. – Nie wydaje mi się, że to zwykły przypadek.


Phoenix nie zareagował. Patrzył na mnie swoimi szarymi oczami, bez wyrazu, jakby czekał na moją decyzję. Wiedziałam, że nie odpowie. Był niemy. Nigdy się nie bronił. I może to właśnie sprawiło, że wydawał się najmniej podejrzany, za każdym piepszonym razem. Złapałam za pasek jego kasku, który miał na głowie, i sprawnym ruchem go rozpiełam. Z nie małą siłą strąciłam go z głowy chłopaka. Dźwięk, gdy uderzył o betonową podłogę, odbił się echem w pustej przestrzeni, a nieprzyjemny dźwięk rysowania zewnętrznej powłoki przyprawił mnie o nieprzyjemny dreszcz.


Włosy opadły mu na czoło, a nasze oczy znów się spotkały. Pod spodem, jak zwykle miał czarną maskę zasłaniającą dolną część jego twarzy. Nawet nie byłam zaskoczona tym widokiem.


– Myślisz, że dam się oszukać? – wycedziłam, wciąż ściskając jego kurtkę.


Jedną ręką wyjęłam ostrze z kabury na udzie i przyłożyłam je do jego tętnicy szyjnej. Ostrze delikatnie się poruszało w rytm jego pulsu, a cisza stała się jeszcze cięższa niż wcześniej. Byłam gotowa zarżnąć go tu i teraz, jeśli jego rekacja będzie chodź trochę podejrzana. Jednak nic się nie wydarzyło.


Cyrograf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz