9

16 1 0
                                    

*Pov: trzecia osoba*

Minęły dwa tygodnie od rozmowy Natashy ze Stevem. Wdowa całkowicie się załamała. Przestała wychodzić z pokoju i prawie nic nie jadła. Zmęczona nieprzespanymi nocami, siedziała w pokoju i próbowała chociaż na chwilę zasnąć. Za tydzień miała wrócić Wanda z wyjazdu, który bardzo się przedłużył. Romanoff nie mogła się już doczekać, kiedy znowu zobaczy brunetkę.

*Pov: Natasha*

Kolejny dzień minął tak samo. Leżałam i patrzyłam się w sufit bez celu. Po jakimś czasie przyszła do mnie wiadomość od Masona.

Mason:
Siostra dostała sprzęt

Nat:
Dzięki wielkie

Mason:
Nie ma za co
Od tego ma się przyjaciół

Popisalismy jeszcze chwilę po czym poszłam chwilę potańczyć.

Po kilku godzinach przebrałam się w wygodniejsze ubrania. Wzięłam wagę i się zwarzyłam. Schudłam dziesięć kilo przez dwa tygodnie. No cóż, trudno. A może to nawet lepiej? Odpaliłam papierosa i wyszłam na balkon. Patrzyłam w niebo pełne gwiazd. Wypalałam kolejne papierosy po kolei. Przyznaję, że zaczęłam więcej pić i palić, ale nie uzależniłam się. Pilnuję się. Jeszcze.

Wróciłam do środka pokoju i położyłam się z powrotem na łóżku. Usnęłam z nadzieją, że już się nie obudzę. Nie mam już dla kogo tu być. Mam nadzieję, że jak Wanda wróci będzie lepiej.

Czułam że już zasypiam, gdy nagle zobaczyłam, że drzwi do pokoju się lekko uchylają.

- Nat... Śpisz?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, poczułam jak oczy mi się zamykają. Zasnęłam.

*Pov: Steve*
W

yszedłem z pokoju Natashy i zszedłem na dół. 

Siedziałem w kuchni z kubkiem herbaty i myślałem o moim śnie. Ostatnio mam jeden taki sam, każdej nocy. Jestem na wielkiej sali. Jest tu mnóstwo ludzi, ale mój wzrok jest skupiony na tylko jednej kobiecie. Peggy. Tańczyłem z nią i czułem jakby reszta świata nie istniała. Po chwili jednak obraz się zmienił i przede mną stała Sharon. Chciałem ją odepchnąć i zapytać się co tutaj robi, ale nagle pojawiła się Natasha. Chciała mnie pocałować i gdy już była blisko, ziemia się pod nią załamała i rudowłosa spadła na sam dół. Krzyknąłem w jej stronę lecz nie odpowiedziała. Po chwili usłyszałem kroki za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Isę. Nareszcie nie będzie nam przeszkadzać. Powiedziała i mnie pocałowała.

Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem jak ktoś wchodzi do kuchni.

- Hej żołnierzu. Czemu nie śpisz? - spytała zalotnie, ale zmęczonym tonem Natasha.

- Jakoś ciężko mi zasnąć.

- Rozumiem. Dobranoc - powiedziała ziewając.

- Ta... dobranoc - odpowiedziałem wzdychając.

Kobieta zniknęła na schodach, a ja wróciłem do swojego pokoju. Gdy byłem już prawie przy moich drzwiach, zajżałem do pokoju Belli. Spała spokojnie. Ostatnio średnio się między nami układa. Mało spędzamy razem czasu. Zaczęła siedzieć bardzo dużo z Clintem, ale nie byłem o to zazdrosny. To było bardzo dziwne. Wróciłem do pokoju i myślałem o sytuacji, która wydarzyła się parę dni temu.

( wspomnienie )

Grałem z Isą, Tonym, Clintem i Samem w prawda czy wyzwanie. Wszystko było dobrze, lecz nagle była moja kolej.

- Steve prawda czy wyzwanie? - zapytał mnie Clint.

- Prawda.

- Podoba ci się Natasha?

- Clint... - westchnęła Isabella.

- No co? Pytanie to pytanie. Kapitanie odpowiadaj.

- Yyyyy... nie - odpowiedziałem niepewnie i poczułem jak się czerwienię.

- No okej - powiedział łucznik podejrzliwie.

Odwróciłem wzrok i zaczęliśmy grać dalej. Przyszła kolej na Isę.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytał Tony.

- Wyzwanie.

- Uuuu odważnie - powiedział Clint.

- Pocałuj Sama.

- CO?

- Ja i Clint jesteśmy zajęci, a Steve to twój chłopak więc wtedy to żadne wyzwanie. Zostaje nasz człowiek ptak.

- No dobra - powiedziała Isa, po czym pocałowała Sama.

A ja? Nie poczułem nic. Ani zazdrości ani gniewu. Po prostu tam stałem i się patrzyłem. Moja dziewczyna właśnie w pewnym sensie mnie zdradzała, a ja nie czułem się z tym źle.

Siedziałem u siebie na łóżku i po chwili zasnąłem.

*Pov Natasha*

W

róciłam do swojego pokoju, ale nie mogłam spać. Po jakimś czasie usłyszałam dziwne dźwięki, więc poszłam to sprawdzić. Okazało się, że dźwięki dochodziły z pokoju Steva. Śnił mu się koszmar. Ostatnio często mu się śniły. Nie żebym go szpiegowała czy coś.

Stałam chwilę przed uchylonymi drzwiami do jego sypialni, zastanawiając się czy powinnam wejść. Widząc jednak jak blondyn jest coraz bardziej przerażony, powoli weszłam do środka.

Przygryzłam lekko wargę i usiadłam na jego łóżku.

Zaczęłam delikatnie głaskać go po głowie i bawić się jego włosami. Rogers wtulił się we mnie jak w pluszowego misia, a ja nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Położyłam się bardziej, żeby było mi wygodniej i przyciągnęłam go do siebie bliżej.

Leżałam tak z nim dłużej niż zamieżałam, więc gdy byłam już pewna, że śpi już głębokim snem, zaczęłam uwalniać się z jego uścisku. Jego głowę, która wcześniej znajdowała się na mojej klatce piersiowej, ułożyłam wygodnie na poduszce. Dałam mu czułego całusa w czoło i wstałam kierując się do wyjścia. Przed wyjściem odwróciłam się ostatni raz w jego stronę. Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do swojego pokoju.

















Hejka. Trochę krótki rozdział ale jest.

Nic Już Nie Będzie Takie SamoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz