Przez moment nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero później połączyłam fakty i doszłam do tego, że po prostu zasnęłam na ławce. Ale skąd wziął się ten mężczyzna, który stoi przede mną i pyta się o mój stan. Zaczęłam analizować jego wygląd. Lekki zarost, włosy ułożone do góry na żel (przez chwilę pomyślałam, że musi naprawdę dużo używać tego żelu). Ubrany był w skórzaną kurtkę i biały T-shirt. Moje spojrzenie wylądowało na jego oczach, duże błękitne zupełnie jak ocean. Nie, nie to nie może być on. Przecież się od niego uwolniłam, przecież on został w Irlandii.- próbowałam jakoś sobie wytłumaczyć tą sytuację. Moje ręce na powrót zaczeły się trząść jak oszalałe. Wstałam i zaczęłam iść w nieznaną mi drogę, nie zwracając uwagi na tamtego faceta.
-Ej, poczekaj!- zawołał za mną i złapał mnie za nadgarstek.
Spanikowałam, bo teraz byłam pewna, że chce mi zrobić krzywdę. Odwróciłam się i niespodziewanie poczęstowałam go moją pięścią. Byłam zaskoczona siłą uderzenia, ponieważ zabolała mnie ręka. Bez chwili namysłu zaczęłam biec. Biec żeby mnie nie dogonił, bo wtedy nie wiedziałabym jak się zachować. Ten człowiek tak bardzo przypominał mi tego, który narobił mi tyle złego, że nie mogłam dłużej na niego patrzeć. Gdy dotarłam do jakiegoś ciemnego zaułku usiadłam i próbowałam złapać oddech. Wiedziałam też, że mój strach powrócił i na nic się zdały rozmowy z panią psycholog, która przełamała mój lęk do ludzi, a zwłaszcza tych, którzy mieli niebieskie oczy. Wszystko przepadło, gdy go zobaczyłam, był tak podobny, jego głos tak samo spokojny i opanowany. Przestań o tym myśleć, przecież twój ojciec nie żyje!- próbowałam odogonić natarczywe myśli. Chciałam chwycić walizkę i ruszyć dalej, ale gdy zamiast niej poczułam pod moją ręką beton, zorientowałam się, że zostawiałam ją przy ławce. Cholera. Teraz byłam zmuszona wrócić tam po moją rzecz. Wstałam i co chwila rozglądając się na różne strony poszłam po walizkę. Gdy dotarłam na miejsce jej nie było. Od razu wiedziałam, że to ten typ go ukradł. Złodziej! Chyba mam nadzwyczajny dar przyciągania rabusiów... W tym momencie nie miałam przy sobie żadnej potrzebnej do życia rzeczy. Wspaniale. Uświadomiłam sobie, że wylądowałam na ulicy.
Po miesiącu tułaczki i braku jedzenia byłam wyczerpana. Przemieszczałam się ciemnymi uliczkami unikając ludzi. Bałam się ich. Nie wykluczone, że zdziczałam, z powodu braku kontaktu z kimkolwiek. Co noc miałam koszmary, co noc budziłam się zlana potem. Nie wykluczone też , że śmierdziałam jak cap. Moje ciemne włosy były brudne i skołtunione. Nie pozostało nic z tamtej dziewczyny, która tu przyjechała miesiąc wcześniej. Byłam o połowę chudsza, sama skóra i kości porośnięte kurzem i błotem. Coraz bardziej trudność sprawiało mi poruszanie. Stawy i kości bolały mnie jak u siedemdziesięcioletniej kobiety, gdzie ja miałam dopiero dwadzieścia jeden.
Na dworze robiło się coraz chłodniej, coraz bliżej było do jesiennej pogody. Liście zaczęły żółknąć i opadać. Zapadła noc, a ja postanowiłam udać się do pobliskiego parku, aby przemyć swoją twarz w fontannie. Woda była zimna i przejrzysta i błyszcząca niczym diament. Nabrałam do butelki trochę wody i już miałam wracać, gdy poczułam zawirowania w głowie. Zrobiło mi się słabo i wszystko zaczęło się kołysać. Upadłam uderzając głową o róg fontanny. Jedynie co czułam to krew spływającą po mojej głowie. Nie mogłam się poruszyć, więc wiedziałam, że koniec jest blisko. Wcale się nie bałam, wręcz być może cieszyłam, że nareszcie przestanę cierpieć. Ostatnie co widziałam były te same niebieskie oczy co jakiś czas temu. Chciałam uciec, ale nie miałam siły poruszyć, ani jedną częścią mojego ciała. Tak jakby moja dusza została uwięziona w obcym ciele. Nie mając zbyt dużo do wyboru musiałam poddać się mięśniom mężczyzny, do którego wcale nie darzyłam sympatią, wręcz przeciwnie, ponieważ ukradł mi moją walizkę! Gdy mnie podnosił czułam ból, który był nie do zniesienia. Pamiętam tylko, że popatrzyłam w jego oczy i zemdlałam. Czyżbym umarła?
***
Było już dawno po północy, a ja musiałem wyjść z domu po prostu odreagować. Mój brat Shannon naprawdę przegiął. Od bardzo dawna nie pił, nie ćpał i nagle coś go tchnęło, żeby schlać się jak świnia. Jeszcze bezczelnie przyszedł do mojego domu i plótł największe bzdury.Opowiedział mi o jakiejś dziewczynie, która kąpała się w fontannie, podczas gdy on szedł na imprezę. Ten to ma fantazje. Po tym jakże prawdziwym wydarzeniu z jego życia ułożył się na mojej sofie i zasnął w najlepsze. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę pobliskiego parku. Usiadłem na ławce, ale mój odpoczynek nie trwał zbyt długo, ponieważ zobaczyłem kogoś nieprzytomnego przy fontannie. Może Shannon miał rację? Może to faktycznie była prawda. Podszedłem do skulonej postaci i zobaczyłem krew. Dziewczyna była brudna, a ubrania podarte. Jej twarz była spokojna, jakby czekała na śmierć. Piegi były bardzo widoczne. Zaraz, zaraz gdzieś widziałem już tą dziewczynę-pomyślał. Dopiero teraz sobie przypomniał to była ta sama dziewczyna, która ponad miesiąc temu obiła mu twarz, gdy tylko on chciał jej pomóc. Na samo wspomnienie tych zadziornych, ale i przestraszonych oczu sam do siebie się zaśmiał. Bez chwili namysłu wziął dziewczynę na ręce uważając przy tym na jej głowę, która wciąż krwawiła. Zobaczył jej szare ogromne oczy, które spoglądają na niego ze strachem i z nadzieją, ale zaraz potem znów je zamknęła, rozluźniając przy tym całe ciało. Zemdlała. Zaczął iść żwawym krokiem w kierunku swojego domu, ale nie szedł zbyt szybko, żeby jej nie uszkodził. Wiedział, że w każdej chwili może umrzeć, ale mimo, że jej nie znał nie chciał dla niej tego. Chciał jej pomóc.
15 minut temu.
-Shannon dzwoń po naszego lekarza!-zaczął krzyczeć Jared w momencie, gdy przekroczył próg swojego domu.
O dziwo mężczyzna już nie spał i gdy tylko zobaczył nieprzytomną dziewczynę od razu wybrał numer i zatelefonował do ich prywatnego lekarza, aby natychmiast tu przejechał.
-Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno.-mówił cicho Jared, a Melody zaczynała tracić puls.
YOU ARE READING
Let me go
FanfictionPo dramatycznych przeżyciach młoda Melody porzuca swój kraj, aby uwolnić się od prześladowań. Niestety już na samym starcie nie wszystko idzie jak należy. Zamiast ułożyć wszystko od początku w Los Angeles spotyka ją piekło, za które niemal nie przy...