1/Przygoda czas start

5 1 0
                                    

Dzień jak co dzień. Wstaje ubieram sie, jem coś i wychodzę z domu. W miasteczku witam sie prawie z każdym, bo każdy mnie tutaj lubi i dobrze zna, ale nikt nie wie że poznałam Sparrowa. Wole sie tym nie chwalić. Minęło półtora roku, a ja dalej mam cichą nadzieje że sie spotkamy, jednak powoli zaczynam w to wątpić.
Siedząc po południu na fotelu i rozmyślając, zaczełam sie zastanawiać do kogo moge pójść z pomocą.
Barbossa? Nie.
Angelika?  Wole nie.
Myślałam naprawdę długo kiedy do głowy wpadła mi myśl. I to wcale nie głupia. Przez okno zobaczyłam statek towarowy a na nim pisało skąd pochodzi, Port Sun.
Przecież tam mieszka Will i Elizbateh, pomyślałam szczęśliwa.
Poniegłam na góre i szybko przebrałam sie w strój piraci i wziełam broń oraz szable. Wybiegłam z domu i niezauważalnie weszłam na pokład, na którym była masa ludzi. Były też dziewczyny więc łatwo wtopiłam sie w tłum. Nawet miałam wygodne miejsce do spania. Kolejnego ranka dalej płyneliśmy. Tak też mináł kolejny dzień. Przez chwile nawet zwątpiłam że dobrze płynę. Około godziny 19 byliśmy już przy brzegu.
Wysiadłam ze statku i wtedy przeszedł mnie strach.
A co jak sie wyprowadzili? Pomyśłam, ale w sumie to nie możliwe.
Nawet nie wiem który dom. Pomyślałam. Zaraz zwariuje. Zaczełam chodzić po domach i pukać do ludzi. Nie zwracali uwagi na mój strój, bo połowa z nich to piraci. Dostałam inforamcje od jakiejś pani że mieszkają w domu nr. 21 więc szybko go odnalazłam. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył Will.
-O, hej? -Zapytał nie wiedząc chyba kim jestem.-Nel, to ty. Przepraszam nie poznałem cię.-Powiedział z uśmiechem. Od razu przyszła Elizbateh.

-O co chodzi? -Zapytała też mnie nie pamiętając. -Nel, to ty. Ale sie zmieniłaś. Czego tutaj szukasz? -Zapytała.

-Przypłynełam do was, zapytać sie czy wiecie może gdzie jest Jack? -Zapytałam. Will spojrzał na swoją dziewczyne a ona na niego.

-Obecnie nie wiemy. -Powiedział.

-Chodz wejdź. -Powiedziała Elizabeth. A ja weszłam do ich domu. Usiedliśmy na kanapie.

-Więc? -Zapytałam.

-Niedawno sie z nim wiedzieliśmy.-Powiedział Will.

-Chyba wiem czemu nie płynie d ciebie. -Powiedziała cicho Elizbateh.

-Dlaczego? -Zapytałam.

-Nie bądź przez to smutna. -Powiedziała.

-Jack nie chce z tobą kontaku.-Dodał Will a w moich oczach pojawiły sie łzy. Znalazł kogoś innego?

-Ale to nie tak jak myślisz.-Powiedziała Elizbateh.

-To jak? -Zapytałam.-Jestem gotowa na wszystko.

-Napewno? -Zapytała.

-Tak. -Odpowiedziałam, chce wiedzieć.

-Ale nie bądz przez to smutna i daj nam skończyć.-Powiedział Will.

-Okej. -Odpowiedziałam.

-To przez pirackie prawa.-Powiedział.

-Pirackie prawa? Ale to o co chodzi?-Zapytałam serio zdziwiona.

-Jack wie że gdybyście byli razem sprawiał by ci ból.-Powiedziała dziewczyna.

-Ale jak? -Zapytałam.-Co mają do tego te głupie prawa?

-Piraci mają serca z lodu.-Powiedziała-Nie wszyscy, ale większość.

-A Jack ? -Zapytałam z cichą nadzieją.

-Jack jest dobrym człowiekiem i piratem.-Powiedziała.

-Chodzi o to że, gdybyście byli razem. I za kilka lat była byś naprzykład w ciąży to byś nie mogła pływać na okręcie, bo dziecko sama rozumiesz. Więc Jack by ci pewnie kupił dom i blablabla. Popłynął by na morze a ty byś była sama. Potem wychować byś musiała dziecko, bo on jest piratem i nie zawsze może przypłynąć. I pewnie skończyło by sie na tym że by już nie wrócił bo większość piratów ginie dosyć młodo.-Powiedział Will.

-Po kolejne. Pirackie prawa są chore(w książce sama je wymyślam)
Gdy pirat jest z dziewczyną już po ślubie ona ma już swoje jakby pirackie prawa. Jednak gdy jest narzeczoną, totalnie nie ma praw. To pirat decyduje za nią. Ale nie może jej zabić. Jednak gdy dziewczyna sama z nim serwie, wtedy pirat ma prawo ją ukatrupić i nawet tego do jego przestępw nie dopiszą. -Powiedziała Elizbateh.

-To głupie. -Powiedziałam oburzona.

-Prawda. -Powiedział William.

-Jack chce cie przed tym chronić.-Powiedziała.-Chodz pokaże ci twoją sypialnie.

-Ale ja nie moge tu spać. -Powiedziałam.

-Przypłynełaś to musisz odpocząć.-Powiedziała i pokazała mi pokój. Poten zjedliśmy kolację i poszłam sie umyć. Dostałam też tymczasowo piżdżame a Elizbateh wyprała moje ciuchy. Położyłam się do wygodnego łóżka, rozmyślając czy przypadkiem nie powinnam była wracać do domu. On chce dla mnie dobrze. A ja tego nie chce rozumieć.
Bo tęsknie...

Hejooo kochani, to druga część mojej książki która nie jest zbyt popularana. Ale zapraszam do czytania ma tylko 12 rozdziałów. Tam złapieci wątek i wracajcie tutaj, papa.

Zobaczymy co los przyniesie/Piraci z Karaibów 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz