Rozdział XI

7 1 18
                                    

Jak bym miała deja vu. Stałam w swoim pokoju, przed lustrem i patrzyłam na siebie, zachwycona. Katy stała za mną i podziwiała swoje dzieło.

- Jesteś piękną Lisiczko - uśmiechnęłam się. Stałam tam i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Rok temu byłam jeszcze głupią smarkulą, która nie akceptowała siebie. Teraz po roku czuje się piękną kobietą. Mam dopiero 18lat ale, zmiany które we mnie zaszły były ogromne.

Nie tak bardzo na zewnątrz jak w środku. Stałam się inna. Pewna siebie, waleczna i odważna.

Zawsze marzyłam żeby założyć, "mała czarną" i właśnie dzisiaj stoję w pięknej czarnej sukience do połowy uda. Opłata moje ciało w każdym odpowiednim miejscu, uwydatnia moje piersi, już nie takie duże jak wcześniej, ale nadal bardzo widoczne, talię i biodra. Moje uda zeszczuplały, a dzięki siłowni są smuklejszy i bardziej umięśnione. Wysokie szpilki wydłużyły moje nogi.

Czułam że mogę wszystko. Byłam z siebie dumna. Odrodziłam się z popiołów. Wiedziałam że nic nie może mnie powstrzymać, przed osiągnięciem celu.

- Jest pięknie, dziękuję Katy. - uśmiechnęłam się do niej
-Mi? Nie masz za co. To że wyglądasz tak jak teraz to tylko i wyłącznie twoja zasługa. Bądź dumna z siebie i noś wysoko głowę.

- Będę napewno. Zbieramy się?? - zapytałam, jednak do domu bractwa miałyśmy kawałek. A raczej mogłam zapomnieć że mój brat nas zabierze, więc musiałyśmy się już zbierać.

- Tak musimy, z buta to 30minut drogi.

Obie zrezygnowane wyszłyśmy z pokoju. Chłopaki robili coś w kuchni, weszłam się pożegnać.
- Chłopaki my się zbieramy, do zobaczenia na miejscu.
- O kur... W tym stroju wybierasz się na imprezę? - zapytał zdziwiony Tom  - Po moim trupie kurwa trupie. - Max patrzył na mnie jak na kosmitkę - Zakładaj dres, tak nie wyjdziesz - nagle Kat weszła do kuchni z wściekłą miną.
- Co ty pierdolisz Max, ona jest dorosła, może ubierać się jak chce. Wygląda pięknie i ma prawo pokazywać to piękno. A ty jak jesteś ograniczony to twój problem - oj chyba szykuje się wojna, widziałam że Max nie zamierza odpuścić. Spojrzałam na Toma i wskazałam głową, na drzwi. Może nam się upiecze i zdążymy wyjść przed burzą

- A kim ty jesteś żeby udzielać się w tym domu? Wogole cie tu nie powinno być. - wrzeszczał mój brat.
- Będę kiedy i gdzie będę chciała. Nie jesteś moim facetem nie będziesz mi mówił co mogę a czego nie mogę robić
- A szkoda... - Wow czy mój brat właśnie się przyznał że żałuję że nie są już parą? Byłam ciekawa co na to Kat. Ale nie usłyszałam odpowiedzi.

Wróciłam się do kuchni bo bałam się że już się pozabijali. Ale ku mojemu zaskoczeniu, oni... oni...
ONI SIĘ CAŁOWALI!!! Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Chciałam ich pogodzić i się udało. Haha....

Pokłócili się o mnie więc jak by na to nie patrzeć, pogodziłam ich. Geniusz.
- Yyy wybieracie się na imprezę? - zapytałam nie śmiało. Nie uzyskałam odpowiedzi. Max tylko kiwnął ręką żeby sobie poszła. Zaczęło się robić gorąco w kuchni.

Gdy byliśmy sami w salonie, Tom do mnie podszedł, złapał za rękę
- Wyglądasz obłędnie, ale ty o tym wiesz prawda? - pokiwałam głową- Przepraszam że tak zwiałem, przestraszyłem się twojego brata. Po tej akcji z Noha w zeszłym roku, twój brat, powiedział że zabije każdego który, zbliży się do ciebie.
- Czyli jeśli nawet bym chciała coś więcej, to ty ze strachu przed moim bratem, nie podejmiesz ryzyka?! - żałosne.

- To nie tak Inn - odsunęłam się, nie chciałam sobie psuć wieczoru.
- Nie ważne. - pokiwałam tylko głową-  Chyba będziemy musieli iść sami na imprezę, bo ta dwójką jest zajęta - zaczęłam się śmiać.

India TYLKO TYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz