Rozdział 6

3 1 0
                                    

Gracjan pov.

- Co tu robisz...- powiedziałem do bruneta , który właśnie siedział na łóżku. Poszedłem  na piechotę dlatego tak późno wróciłem i chciałem sobie ulżyć ale widzę ,że będę mieć  z tym problem  (nie pamiętam czy wam wspominałam  ale nasze słoneczko się tnie )

Demon 

- Chciałem z tobą porozmawiać i ci wyjaśnić wszystko - powiedziałem wstając. Chłopak miał panikę w oczach i nerwowo zerkał na szufladę od biurka. Coś było ewidentnie nie tak, w szybkim tempie podszedłem do biurka i otworzyłem szufladę . Zobaczyłem kilka żyletek, jedne  były lekko zardzewiałe drugie prawie nowe  było na nich czuć słaby zapach krwi Gracjana. Podszedłem do niego złapałem za  rękę i podciągnąłem jego rękaw bluzy. Miał pocięte przedramiona , jedne ślady były prawie zagojone a inne wyglądały jakby zrobił je kilka dni temu. 

Chłopak zbudził się z transu i zaczął wyrywać się z mojego uścisku. Nie chciałem go ściskać  żeby nie robić mu więcej krzywdy. Puściłem jego rękę a złapałem go za ramiona. 

-Gracjan proszę uspokój się - przytuliłem go do siebie, a ten zaczął się szarpać ale nie ustąpiłem a chłopak w końcu przestał walczyć. Przytulił mnie i zaczął płakać w moje ramię. 

- Wszystko będzie dobrze cii spokojnie- głaskałem go po głowie i lekko kołysałem. Bałem się zacząć tej rozmowy , dobra dasz sobie radę.                                                                                                               - Gracjan przejechałem bo chciałem ci to wyjaśnić. Nigdy nie będę cię traktować jak rzeczy. Nigdy nie pomyślałbym o tobie jak o bezwartościowym. I kiedy powiedziałem ,że jesteś nasz nie chodziło mi  o przywłaszczenie- mówiłem ale chłopak mi przerwał.

- Dlaczego tak bardzo wam na mnie zależy. Jestem nikim, zwykłym nędznym człowiekiem  z którego się będziecie żywić. Jestem waszym pożywieniem i niczym więcej - chciałem coś powiedzieć ale znów mi przerwał. 

- Dlaczego miałbym zaufać osobie  , którą widzę pierwszy raz na oczy. przy czym mnie całujesz i dajesz fałszywą nadzieje. Nadzieje na to , że mogę być szczęśliwy. Jest Ci mnie szkoda  bo się tnę! Odpowiedz!!!!!!!!- patrzyłem w jego oczy i zastanowiłem się  czy powiedzieć mu prawdę, na pewno będzie zły jak dowie się później. Wziąłem kilka wdechów tego jego niesamowitego zapachu i pono9wnie na niego spojrzałem w jego piękne oczy. 

- Taki jest mi cię szkoda. Bo cię kocham , cała nasza trójka  cię kocha Gracjan - patrzyłem mu w oczy znów pojawiały się w nim łzy. Skoczył mi na szyje i wtulony w jej zagięcie zaczął płakać. Siedzieliśmy tak wtuleni kilkanaście minut brunet  zdecydował  się podnieść.                                         - Mogę przenocować u ciebie?- zapytał biorąc plecak z podłogi , chodził poi pokoju i zbierał różne  rzeczy i je do niego wkładał. Uśmiechnąłem się wstając z podłogi  i na moich spodniach osadziły się kłęby kurzu. Szybko je strzepałem tak żeby Gracjan ich nie zobaczył.                                   - Pewnie słoneczko- podszedłem do niego  złapałem jego plecak. Pocałowałem  go w czoło   i wyszedłem z jego  pokoju ciągnąc  go ze sobą. Będę musiał opatrzeć mu te rany. Na całe szczęście jego rodziców nie było na dole. Wsiadłem  do samochodu  a chłopak zaraz za mną  włączyłem się do ruchu. 

Gracjan 

Jechaliśmy już jakiś  czas i nagle sobie przypomniałem wypowiedź Demona.

- Jak to trzech skoro ja znam tylko was dwóch - pomyślałem to znaczy chciałem ale jednak powiedziałem to na głos. Nerwowo spojrzałem na chłopaka ale no był skupiony na drodze. Jechaliśmy  w takiej ciszy  ,że skręcił mi się żołądek. Po dłuższym siedzeniu  zrobiłem się senny i zasnąłem. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nas czworoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz