Niezależnie od tego, jak wiele czasu spędzimy na fantazjowaniu o nowej szkole, rzeczywistość zapewne i tak nas zaskoczy.
***
Wedle kronikarzy Akademia Magii w Dargolessie była jedną z dwóch najstarszych, czarodziejskich uczelni w kraju. Być może nawet pierwszą, niestety „nadęte bufony" z Królewskiego Instytutu Magii w stolicy, nie potrafiły spojrzeć prawdzie w oczy i oddać historycznego pierwszeństwa magom z Dargolessy. Przynajmniej tak twierdził jego magnificencja Fineus Mimir — arcydziekan akademii, w niemal każdym ze swoich publicznych i koszmarnie długich wystąpień. O czarodziejach ze stolicy lubił mówić dużo, kwieciście i zwykle bardzo niepochlebnie.
Jak to bywało niekiedy w przypadku dwóch konkurencyjnych ośrodków wiedzy, akademia oraz instytut rywalizowały ze sobą na każdym możliwym polu. Spory naukowe toczono we wszystkich dziedzinach, wystarczyło, że jedna z uczelni zaczynała forsować nową magiczną teorię, zaraz druga stawała do niej w kontrze. Walka na płomienne rozprawy i śmiałe eseje potrafiła trwać całe dekady — do momentu aż ziemski padół opuściła ostatnia pamiętająca jej zarzewie osoba. Co bardziej szanowani profesorowie zdawali się brać wręcz za punkt honoru posiadanie kilku stałych naukowych oponentów — zwykle autorytetów w tej samej materii.
Kto i kiedy zapoczątkował to wzajemne podgryzanie? Tego pytania raczej nikt sobie nie zadawał. Obu stronom zbyt wiele satysfakcji dawała nieustająca polemika i coraz to bardziej wyszukane sposoby na poddawanie pod wątpliwość zdrowego rozsądku i kompetencji oponentów.
Jak przystało na cieszącą się dużą estymą Alma Mater wiedzy magicznej, akademia miała swoją siedzibę na zamku. Dużym, wykonanym z żółtego piaskowca i usytuowanym na górującym nad miastem nadmorskim klifie. Wzniesiona przed setkami lat budowla miała kilka pięter, rozliczne strzeliste wieże, dwa dziedzińce, a także okazały ogród. Nie posiadała za to żadnych widocznych murów obronnych. Otaczający uczelnie las oddzielał od zamku jedynie szeroki na sto jardów pas równo przystrzyżonej trawy. Duże okna oraz mnogość małych, dekoracyjnych balkoników jasno wskazywały, że kimkolwiek był konstruktor budowli wywoływanie zachwytu u patrzącego, stawiał ponad funkcje obronne.
Do akademii można było dostać się na trzy sposoby. Usytuowanym w głównym holu portalem teleportacyjnym — metoda preferowana przez dyplomowanych magów. Stromymi, drewnianymi schodami pnącymi się wzdłuż krawędzi klifu — wariant dla śmiałków lubiących ryzyko oraz adeptów łamiących zakaz opuszczania uczelni po wybiciu wieczornego dzwonu. Trzecią opcją najbardziej konwencjonalną i zwyczajowo wybieraną przez kandydatów oraz osoby niemagiczne, był kamienny trakt wiodący przez okalający uczelnię las. Zawiły niczym serpentyna, niezbyt szeroki, a do tego miejscami naprawdę wyboisty. Wystarczyło raz nim przejechać, aby zrozumieć, dlaczego większość czarodziejów decydowała się na podróż przez portal.
***
Stopa Frigg wystukiwała nerwowy rytm na drewnianej podłodze powozu, zupełnie niewspółmierny do spokojnego bujania karety, którą dziewczyna podróżowała wraz z ciotką. Ciemnowłosa, powoli zaczynająca już siwieć kobieta milczała od dłuższej chwili, bezskutecznie próbując ochłodzić się trzymanym w dłoni wachlarzem. Od rana panował potworny skwar, co w połączeniu gustowną, acz składającą się z wielu warstw materiału suknią Filippy, sprawiało, że na jej czole perlił się pot. Frigg przyzwyczajona do chłodniejszego klimatu, znosiła wysoką temperaturę równie źle i to pomimo znacznie lżejszego odzienia. Zignorowała absurdalne jej zdaniem wytyczne matki i zamiast błękitnej sukni, którą przygotowano dla niej na ten dzień, włożyła spodnie z miękkiej, brązowej skóry i sięgającą połowy uda zieloną tunikę. Zrobiła to z myślą o egzaminie z magii praktycznej. Nie wiedziała, na czym będzie on polegał, ale zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że tona falbanek i dyndająca u nasady pleców wielka kokarda, raczej się na nim nie sprawdzą.
CZYTASZ
Fryga
FantasiLekka, pełna humoru powieść o przygodach Frigg - młodej czarownicy, stawiającej pierwsze kroki w świecie magii. Stary zamek, nieco ekscentryczna rodzina i latający gobelin, co może pójść nie tak? Jak się okazuje, bardzo wiele rzeczy. Siądźcie wygo...