Tony Stark siedział w swojej pracowni, kiedy nagle w całej rezydencji zabrzmiały alarmy. Ekrany komputerów wokół niego zamigotały czerwonym światłem, a systemy natychmiast wyświetliły ostrzeżenie o naruszeniu zabezpieczeń. W jednej chwili Stark zrozumiał, że coś jest nie tak.
— Cholera! — warknął, gwałtownie podnosząc się z krzesła.
Pierwszą myślą był Peter. Chłopak wciąż nie wrócił do pełni zdrowia po traumatycznych przeżyciach z Deadpoolem. Mimo że starał się ukrywać swoje cierpienie, Tony widział, jak bardzo był zniszczony - psychicznie i fizycznie. Deadpool złamał Petera, a Tony poświęcił wszystkie zasoby, by poskładać go na nowo. Ale teraz... koszmar powracał.
Wiedział, że Deadpool jest wystarczająco szalony, by wrócić. Przyszła mu do głowy tylko jedna myśl: musi chronić Petera za wszelką cenę.
W kilka sekund Tony założył swoją zbroję i ruszył w stronę miejsca, w którym lokalizatory wskazywały obecność Petera i nieznanego intruza. Czas naglił, a Tony nie był w dobrym położeniu.
***
Peter czuł, jak substancja, którą Deadpool rzucił na niego, zaczyna działać. Ból przeszywał całe jego ciało, a jego umysł spowijała mroczna mgła. Wszystko wokół traciło ostrość, a jego myśli stawały się chaotyczne i rozproszone.
— Nie... — wyszeptał, próbując walczyć z trucizną. – Co ty mi zrobiłeś?! – krzyknął resztkami sił.
Deadpool stał nad nim, z wyraźnym zadowoleniem patrząc na jego zmagania.
— No dalej, Petey! Przestań się opierać! — zawołał z szaleńczym uśmiechem. — Im szybciej się poddasz, tym szybciej zacznie się zabawa!
Peter próbował się podnieść, ale jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Każda sekunda była męką, a kontrola nad jego umysłem zaczynała się wymykać. Mimo to wciąż starał się walczyć, szukać jakiejkolwiek iskry, która utrzyma go przy zdrowych zmysłach. Pomyślał o rodzicach, cioci i wujku, a nawet o miliarderze. Musiał się dla nich postarać. Chciał być silny i oprzeć się substancji.
Wtem drzwi wyleciały z zawiasów, a do pomieszczenia wpadł Iron Man. Stark, w najnowszej wersji swojej zbroi, uniósł ręce, gotowy do walki.
— Wade! Odwal się od niego! — krzyknął Tony, wycelowując repulsory prosto w Deadpoola.
Wade spojrzał na niego, jakby widok Starka był dla niego powodem do świętowania.
— Tony Stark! Jak miło! — zaśmiał się Wade, przechylając głowę. — Myślałem, że zostawisz swojego ulubieńca samego. Ale, Tony, Tony, Tony... jest już za późno. Peter jest mój!
Stark nie zamierzał tracić czasu. Błyskawicznie oddał strzał z repulsorów, celując prosto w Deadpoola. Strumień energii przemknął przez pokój z niszczącą mocą, ale Wade wykonał szybki przewrót, unikając ciosu z wprawą, jaką mógłby pozazdrościć najlepszy akrobata. Miał w tym coś z teatralnej zabawy.
— Oh, Tony, spokojnie! — zaśmiał się Deadpool, wykonując przewrót do tyłu. — Ty zawsze jesteś taki spięty! Czas wrzucić na luz!
Tony ruszył w jego stronę, z każdym krokiem przyspieszając, by nie dać Wade'owi szansy na kolejny unik. Wystrzelił kolejny strzał z repulsora, tym razem celując w nogi Deadpoola, próbując ograniczyć jego mobilność. Wade znów z gracją wywinął unik, skacząc na ścianę i odbijając się od niej z nienaturalną lekkością.
— Może trochę się zabawimy? — rzucił, przewracając oczami, jakby Tony był dla niego tylko drobną przeszkodą w drodze do większej nagrody.
Zanim Stark zdążył odpowiedzieć, Deadpool wyrwał do przodu z niesamowitą prędkością, mijając Tony'ego i biegnąc prosto w stronę Petera, który wciąż był oszołomiony, powoli poddając się wpływowi trucizny. Leżał już na ziemi, a jego oczy krzyczały o pomoc.
Tony natychmiast podjął pościg, aktywując odrzutowce w butach, by przyspieszyć. Wystrzelił z repulsorów, celując prosto w plecy Deadpoola, ale Wade, jakby wyczuwając ruch, znów wykonał zwód, tym razem ślizgając się pod wystrzelonymi wiązkami energii.
— Tony, naprawdę musisz nauczyć się celować! — krzyknął Deadpool, robiąc piruet i jednocześnie rzucając w stronę Starka małe, błyszczące granaty.
Tony ledwo zdążył zareagować, aktywując osłony i skacząc w bok. Granaty eksplodowały z ogłuszającym hukiem, zalewając pokój dymem i odłamkami. Stark wylądował z gracją na podłodze, przygotowany na kolejną rundę. Nie mógł pozwolić, by Wade zbliżył się znowu do Petera.
Przez dym Tony dostrzegł swojego podopiecznego, który zaczął poruszać się w sposób, którego Stark się obawiał. Chłopak zerwał się na nogi, ale jego oczy były puste, a ruchy mechaniczne, jakby ktoś przejął kontrolę nad jego ciałem.
— Peter! To ja, Tony! — zawołał, starając się dotrzeć do niego.
Jednak Spider-Man nie reagował. Z każdą sekundą jego ruchy stawały się bardziej płynne i agresywne. Skoczył na Tony'ego z prędkością, jakiej Stark się nie spodziewał, a jego pięść uderzyła w pancerz Iron Mana z siłą, która aż zachwiała Starkiem. W zbroi pojawiło się spore wgniecenie.
— Peter, przestań! — Tony krzyknął, próbując unikać kolejnych ciosów.
Spider-Man był jak maszyna, nie do zatrzymania. Jego ciosy były szybkie i precyzyjne, jakby jego ciało działało niezależnie od umysłu. Tony wiedział, że to efekt trucizny, którą Deadpool go zaatakował, ale świadomość tego nie pomagała. Musiał znaleźć sposób, by go zatrzymać, zanim Peter zrobi coś, czego nie będzie mógł cofnąć.
Wade stał z boku, śmiejąc się i obserwując ten chaos.
— Mój nowy pajęczy pomocnik! Nieźle, co? — zawołał, klaskając w dłonie z zachwytem. — Tony, serio, mogłeś sobie darować. Teraz już jest mój.
Miliarder wiedział, że musi działać. Jego systemy analizowały sytuację, próbując znaleźć sposób na przerwanie połączenia między Peterem a toksyną, ale nie miał dużo czasu. Chłopak rzucał się na niego z coraz większą siłą. Nie miał zamiaru walczyć z Peterem, ale nie miał również wyboru.
Stark aktywował system obronny swojego pancerza, wypuszczając serię impulsów elektromagnetycznych, które miały za zadanie chwilowo ogłuszyć przeciwnika. Peter zareagował natychmiast, uchylając się przed impulsami, jakby przewidywał każdy ruch Tony'ego.
Deadpool, widząc to, wybuchnął śmiechem.
— Serio? Myślisz, że to zadziała? — Wade podszedł do Petera, chwycił go za ramię i pociągnął w swoją stronę. — Musimy lecieć, Petey! Czas na szkolenie!
Tony próbował ich powstrzymać, ale Deadpool zaskoczył go ostatnim granatem, który rozbłysł przed nim, oślepiając go na kilka sekund. Gdy odzyskał wzrok, Wade z Peterem zniknęli w labiryncie korytarzy.
— Peter! — krzyknął Tony, ale było już za późno. Deadpool, ciągnąc Petera za sobą, zniknął w cieniach.
Tony ruszył w pościg, ale sygnał z lokalizatora Petera szybko zniknął, tak jak Deadpool - w mroku.
Tymczasem Wade, nie tracąc czasu, zabrał oszołomionego Petera do swojej nowej kryjówki - opuszczonej, zrujnowanej kamienicy w zapomnianej części miasta. Budynek stał samotnie pośród stert gruzu i zarastających roślin. Wyglądał na porzucony od lat, idealny do ukrycia kogoś przed światem.
Wade przyciągnął Petera do środka, rzucając go na podłogę.
— Witaj w mojej nowej norce, Petey! — powiedział, spoglądając na niego z szaleńczym błyskiem w oczach. — Teraz dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.
__________
1030 słów
![](https://img.wattpad.com/cover/376300195-288-k893380.jpg)
CZYTASZ
PAJĘCZA SIEĆ CHAOSU
Fiksi PenggemarPeter Parker, porwany przez Deadpoola, staje się jego marionetką, zmuszany do brutalnych czynów. Tony Stark rozpoczyna desperacką misję ratunkową, próbując ocalić chłopaka i przywrócić mu człowieczeństwo. W tej mrocznej walce Tony staje się dla Pete...