Początkowo oboje widzieli tylko niewyraźne cienie, jednak powoli i ostrożnie podeszli do figur w cieniu, mając postawe przygotowania do walki, w razie wypadku. Nie musieli się długo przyglądać aby zobaczyć kobiecą postać demona, niewyobrażalnie pięknego demona.
Kobieta była bardzo wysoka, jej postawa ciała wyrażała samą grację oraz elegancje. Skóra jej była blada, przypominała kolorem porcelanę. Wielki kontrast stanowiły jej długie, aż do bioder czarne niczym węgiel włosy. Jej całe ciało pokryte było licznymi bliznami. Jej wzrok poskramiał każdego, jej oczy były złote i przypominały kształtem oczy węża. W odróżnieniu od większości demonów, była ona mniej skąpo ubrana. Miała na sobie czarną sukienkę, która sięgała jej do kolan, a jej rękawy zakrywały całe ramiona, w niektórych momentach była ona pokryta bardziej prześwitującym materiałem. Na sukience był mocno zawiązany gorset. Na jej nogach były poszarpane podkolanówki i buty na wysokiej podeszwie. Na dłoniach miała poszarpane rękawiczki, a jej szyje przyozdabiały liczne sznurkowe naszyjniki.
Jednak ta demonica nie była sama, przyciskała kogoś do drewnianej ściany jakiegoś domu. Ściskała gardło temu mężczyźnie, który wyraźnie błagał o pomoc, jednak nie był w stanie się wysłowić przez uścisk na szyji. Oboje hashira podeszli bliżej, a demon skierował swoją uwagę na nich, nie rozluźniając uścisku na osobie. Uśmiechneła się szeroko pokazując swoje ostre kły. Jednak to co nie mogło ujść obojętnie ich uwadze, to, to że kobieta miała napisane w prawym oku napis "wyższy", a w lewym "cztery". Szczęka Tabris lekko opadła, jednak odrazu poprawiła swoje zachowanie, nie mogła dopuścić do tego aby stracić swoją postawę przed demonem. Giyu mimo szoku zachował swój chłodny i cięty wyraz twarzy.
-Ucieło wam język, czy zamierzacie coś ze mną zrobić?- zachichotała nowo poznana kobieta.
-Biedne hashira.... niby takie potężne, a jak stawiane przed przeciwnikiem, to nagle stoją jak słupy soli! Tak właśnie ratujecie życie ludzi! Pogarszając sytuacje jeszcze bardziej!- Powiedziała czarnowłosa z poczuciem wyższości. Tak jak każdy inny demon, uważała, że ludzie są nic nie warci.
-Stań do walki z nami, a tego człowieka zostaw w spokoju!- podniosła swój głos Tabris, było słychać od niej stanowczość, co pokazywało, że szybko się nie podda.
-I czemu miałabym słuchać was? Was żałosnych zabójców demonów, kruchych i wrażliwych ludzi, którzy są tylko tędzy w mowie, a nie czynach?- Przemawiała wprost drwiąc z Giyu oraz Tabris.
Śnieżna oraz wodna hashira wyciągneły swoje katany i zwróciły je pewnie i odważnie w strone demona, po czym ruszyli aby uchronić niewinną osobę. Swoim nagłym ruchem, od razu zmusili demona, aby odstąpił od ofiary.
-Dziękuje!- krzyknął mężczyzna, po czym pobiegł tak szybko jak tylko mógł, gdzieś jak najdalej od tego miejsca.
Oboje hashira jednak pozostawali skupieni na demonicznej kobiecie przed nimi.
-Oh, jak uroczo... bohaterzy się znaleźli?- Powiedziała aktorsko się ekscytując oraz klaskając w ręce.
-Zamknij się...- powiedział ostro i chłodno Giyu, wpatrując się na nią wzrokiem, który wywoływał ciarki na plecach.
-Oh! Już się trzęse!- demonica udawała przerażenie i zmusiła się do lekkiego trzęsienia się swojego ciała.
Tabris i Giyu kiwneli do siebie i zaczeli wprowadzać swoją wyuczoną na treningach taktykę.
Demon obserwował z uśmiechem, gdy dwójka ludzi zaczeła ją atakować. Głównie swoją uwagę skupiła na niebieskookiej, zobaczyła jej ataki pełne elegancji, finezji i gracji.
-No powiem ci... ciekawa jesteś... połączenie walki i tańca? Pierwszy raz widze- W jej pochwale słychać było nute szczerości, demon naprawdę podziwiał styl walki Tabris.
-Zauważyłaś- odpowiedziała zdziwiona śnieżna hashira.
-Trudno nie zauważyć... musze powiedzieć, zaintrygowałaś mnie bardzo. Słuchaj... dam ci propozycje nie do odrzucenia.- mówiła pewna siebie demonica.
-Oh naprawdę? W takim razie słucham cię uważnie- odpowiedziała nadal walcząc razem z Giyu.
Chłopak był co raz bardziej zdenerwowany, nie cierpiał tego faktu iż demon z którym walczyli, starał się rozproszyć jego towarzyszke.
-Zostań demonem, będziesz pod moimi skrzydłami, wielkiej Eru! Czwartego górnego księżyca! Wyobraź to sobie! Wielka siła, wieczne życie, brak chorób, wieczna uroda!- Przemówiła podekscytowana Eru, mając nadzieje, że przekona dzirwczyne z którą walczyła.
Giyu natychmiastowo rozszerzył oczy i odruchowo położył ręke na ramieniu towarzyszki. Tabris natychmiastowo spojrzała mu w oczy i pokręciła głową, aby nie myślał nawet o tym, że chciałaby się zgodzić na taki układ.
-Nie jestem ani troche zainteresowana- Zostawiła zero miejsca na dyskusje, była pewna tego czego chce. Eru zdenerwowała się na te słowa i jej ataki przybrały na sile.
-Pożałujesz swej decyzji!- wysedziła przez zaciśnięte zęby.
Tabris razem, z Giyu desperacko unikali wszystkich ciosów, ze strony przeciwnika. Białowłosa umiejętnie wykorzystała sytuacje i wzrosła w sile. Styl oddechu śniegu polega, na odbijaniu ataków i szybkich ich unikaniu, łączy on elegancje, razem z zabójczą i nie spodziewaną techniką, zdaję się że jest on skuteczną formą manipulacji, kontrolowaniem ruchów oraz utrzymywanie przeciwników z daleka. Ten styl jest bardzo skuteczny, aby pomyślnie i szybko unikać wszelkich obrażeń. Użytkownik porusza się z precyzją oraz gładkością niczym spadające płatki śniegu.Oboje z hashira wykorzystali chwilowe rozproszenie i zmęczenie demona, skoncentrowali się oraz przygotowali na to, co ma za chwile nastąpić. Kiwneli do siebie głowami na znak, że teraz będą postępować według planu, który wcześniej ustalili między sobą.
-Trzecia technika oddechu śniegu: cicha zamieć-
-Pierwsza technika oddechu wody: cięcie tafli wody-
Oboje szepneli nazwy swoich technik, po czym wprowadzili je w użycie. Demon mimo iż oszołomiony ich szybkim działaniem, próbowała uniknąć i uchronić się przed ich wspólnym działaniem, jednak niestety była za wolna. Dwójka ludzi zdołała wywołać kilka poważniejszych obrażeń na ciele demona, jednak nie udało im się odciąć jej szyji.
Czarnowłosa spojrzała na nich zdziwiona, ale szybko na jej twarz wkradł jej się szeroki, drwiący uśmiech. Jej rany szybko się zregenerowały i zaczeła powoli zbliżać się w ich stronę.
-Musze szczerze powiedzieć, nie doceniłam waszej dwójki, mogę doznać tego zaszczytu i poznać wasze imiona?- patrzyła to na dziewczyne to na chłopaka ciekawskim wzrokiem. Można było dostrzec w jej oczach także coś w stylu... uznania?
-Jestem Tabris! Tabris Shota!- Powiedziała niebieskooka kładąc z dumą ręke na jej klatce piersiowej, w miejscu gdzie powinno znajdywać się serce. Jej głowa była podniesiona wysoko.
-Giyu Tomioka- odpowiedział obojętnie i chłodno jedyny chłopak, w towarzystwie.______________________
Ta sama trójka walczyła mocno trzymając się swoich stron i nie poddając się przez całą noc. Oboje hashira zaczynali być zmęczeni, byli obolali od licznych ran, które otrzymali podczas walki. Gdy słońce zaczynało wschodzić, demon spojrzał przerażony i nie myśląc dalej, od razu uciekł.
-Tym razem wam odpuszczę, ale następnym, albo zostaniecie demonami, w innym razie zostaniecie martwi, kilka stóp pod ziemią!- krzykneła kiedy szybko oddalała się od promieni słonecznych.
Giyu i Tabris, z jednej strony czuli ulgę, że w końcu mogą odpocząć i opatrzeć rany, ale z drugiej byli zawiedzeni, że nie byli w stanie uporać się z demonem, który wyrządIł im sporą krzywde.
-Myślisz, że dostaniemy gdzieś miejsce na odpoczynek o tej porze?- zapytała białowłosa patrząc na wschodzące promienie słoneczne.
-Małe szanse, ale warto spróbować, chodź- Giyu położył ręke na plecach dziewczyny i zaczeli się kierować, w stronę miejsc potencjalnego noclegu.Po ponad godzinie szukania i pytania, o wszelkich miejscach noclegu, w końcu znaleźli małą przytulną karczme. Obtoczona była magicznym ogrodem. Mimo iż większość roślinności była obecnie zakryta śniegiem, można było się domyślić że budynek ten osaczony jest pełną gamą różnorodnych gatunków. Z boku znajdował się zamarznięty staw, wokół którego były wielkie głazy, na których można było usiąść. Przechodząc do samego budynku karczmy, była ona niewielka i zrobiona z ciemnego drewna, nie wyglądała na bardzo bogatą lecz czystości już z zewnątrz nie można było jej zabraknąć. Hashira weszli przez wielkie drewniane drzwi, i rozejrzeli się po przytulnym pomieszczeniu recepcji, połączonego ze stolikami, na których można było zjeść posiłek, który można było zamówić. Podłoga skrzypiała pod ich nogami, z każdym krokiem który wykonywali. W końcu podeszli do blatu przy, którym stał młody chłopak, który wyglądał na zmęczonego nocną zmianą.
-Dzień dobry, macie może dostępny pokój o tej godzinie?- zapytał Giyu, mając nadzieje, że jego najskrytsze obecne marzenie się spełni.
-Otóż mamy pokój o tej godzinie! Nie jest to problem. Zostały same pokoje dwuosobowe z jednym łóżkiem. Mam nadzieje że to państwu, nie przeszkadza- opowiedział chłopak, szybko wyciągając klucze.
-Oczywiście, że nie przeszkadza. Ile musielibyśmy zapłacić?- uśmiechneła się lekko dziewczyna.
-To będzie 2100 yenów-
Zanim Tabris zdążyła coś zrobić, Giyu już zapłacił za nich obu.
-Pokój siedemnasty, na drugim piętrze, trzecie drzwi na prawo. Mogą tutaj państwo zawszę przyjść i coś zjeść, gdybyście zgłodnieli. Życze miłego odpoczynku.- pracownik podał im klucze i uśmiechnął się do nich.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, a Giyu kiwnął głową w zrozumieniu.
Oboje zaczeli kierowac się na wskazane miejsce. Tabris raz po raz ukradkiem patrzyła na idącego obok chłopaka. Nie mogła się powstrzymać aby nie dodać czegoś.
-Nie musiałeś płacić też za mnie.- Mówiła, z lekkim poczuciem winy. Nie lubiła jak ktoś za nią płacił.
-Ale chciałem i to tyle.- odpowiedział na chwile łapiąc kontakt wzrokowy z nią, po czym patrzył przed siebie szukając miejsca ich chwilowego pobytu. Znaleźli odpowiednie drzwi i przekręcili klucz. W środku znaleźli pokój przypominający klimatem ich część restauracyjną, jednak tutaj pokój był przyodziany w bardzo komfortowe i przytulne dywany, pełną palete pościeli, poduszek i wszystkiego co sprawiało, że klient mógł być zadowolony z usług.
Pierwsze co zrobili, to poszli wziąć prysznic, aby zmyć wszelki brud z walki, po tej czynności, wspólnie opatrzyli sobie rany, po czym położyli się wygodnie na wielkim, mięciutkim i milutkim łóżku i zasneli wycięczeni po całej nocy walki....