#3

2 0 0
                                    

Dwójka wojowników przebudziła się dopiero popołudniu. Dziewczyna wymruczała coś pod nosem gdy zaczeła wiercić się i przygotowywać do otwarcia oczu, gdy chłopak powoli otworzył oczy i poprostu zaczął układać się w pozycji siadu na łóżku. Giyu czule zmierzwił włosy Tabris, aby w końcu wybudziła się ze swojego snu.
-Wiem, źe spaliśmy krótko, ale trzeba powoli wstawać i ruszać w stronę powrotną.- powiedział niskim i ochrypłym głosem, po przebudzeniu.
Białowłosa powoli podparła się na łokciach i przeczesała włosy rękoma. Znów przekręciła się i usiadła, opierając się o zagłówek łóżka.
-Pierwszy raz walczyłam, z tak silnym demonem.- Powiedziała zamykając oczy i starając się nie myśleć o bólu.
-Poradziliśmy sobie dobrze, mało brakowało, abyśmy pokonali wyższą czwórkę.- próbował podnieść ją na duchu.
-Mało brakowało też do tego, abyśmy to my byli na przegranej pozycji.- mówiła pogrążona w myślach.
Giyu skrzywił się i objął ją ręką wokół ramion, w celu pocieszenia jej. Delikatnie kreślił kółka palcem po jej skórze.
-Nie możemy dopuścić do siebie takich myśli, jesteśmy jednymi z najsilnieszych. Poradzilibyśmy sobie.- na zakończenie swojej czułości, lekko ścisnął jej ramie i skończył ją dotykać i zrobił troche przestrzeni między nimi.
Szybko posprzątali po sobie, ułożyli wszystko tak jak było gdy tylko tutaj przyszli. Po tym odwróceni do siebie, ubrali się w swoje mundury. Zabrali wszystko i zamkneli za sobą drzwi. Udali się do recepcji, oddali klucze i szybko coś zjedli.
Ruszając w drogę powrotną, między nimi była komfortowa cisza. Oboje byli raczej introwertykami, którzy cieszą się swoją obecnością, mimo tego iż nie ciągle rozmawiali i właśnie to sprawiało, że czuli się w swoim towarzystwie wyjątkowo. Nie musieli robić nic na siłe, lubili się za to kim byli naprawdę.

Przez ciężką zimę szli blisko siebie, mimo iż mieli na sobie ubrane więcej niż zazwyczaj, było im zwyczajnie w świecie zimno. Mieli na sobie kilka warstw ubrań, jednak warunki dzisiaj były na prawdę nie do zniesienia. Szli szybkim tempem, nie zwracając uwagę na nic, poza drogą, którą przemierzali. Wokół cały czas ciągneły się drzewa, które nieznacznie były pokryte białym puchem. Nagle jednak przed ich oczami ukazała się zdumiewająca scena. Na małej polanie kobiecy demon, w ich oczach próbował zaatakować młodego chłopaka. Wodna i śnieżna hashira wymienili porozumiewawcze spojrzenia i rzucili się na pomoc chłopakowi. Gdy już byli blisko aby zaatakować demona, chłopak szybko uratował ich dwójke.
Giyu oraz Tabris patrzyli po sobie zdziwieni, zauważyli ochronne zachowanie względem siebie tej dwójki.
Chłopak z blizną na czole ukłonił się w ich stronę i mówił roztrzęsionym głosem.
-Błagam! Nie zabijajcie jej! To moja siostra! Nikogo nigdy nie skrzywdziła!- błagał ich ciągle.
-Zabijanie demonów to nasza praca, temu też musimy ukrucić- wtrącił z pełną powagą męski hashira.
-Nezuko... Nezuko jest inna! Przyrzekam! Błagam was! Nie zabijajcie jej!- na te słowa białowłosa odrzuciła go na pewną odległość, aby trudniej było mu uratować siostrę.
Demon zaczął walczyć z nami, starając ochronić się bordowowłosego. W pewnym momencie Giyu miał Nezuko w swoich rękach i w tym momencie powalony na ziemie chłopak, podniósł się i rzucił kamieniem w mężczyzne. Hashira szybko uniknął lecący przedmiot i przygotował się na unik ciosu chłopaka, który na niego biegł. Zanim zdążył zrobić więcej kroków, damska hashira spowodowała jego utratę przytomności, przez uderzenie jego punktu witalnego na szyji.
-Czy on przed chwilą nie miał siekiery w ręce?- przyjrzała się dokładniej chłopakowi.
-On... miał- odpowiedział jej jej towarzysz.
Po tym zobaczyła, jak w stronę niebieskookiego leci ostre narzędzie, szybko ruszyła aby go ocalić. Pociągneła go za sobą, przez co upadli na miękki śnieg. Nezuko wykorzystała okazje i wyrwała się z ich objęć.
-Ta dwójka, to jest coś.... niespodziewanego. Wyrzucił siekierę w powietrze, w tym samym czasie kiedy rzucił do ciebie kamieniem, aby odwrócić naszą uwagę.- stwierdziła szybko wstając z Giyu i podając mu ręke aby mu pomóc. Chłopak przyjął jej miły gest i wstał. Oboje patrzyli na demona, który zaciekle bronił swojego brata.
Przez chwilę oboję wpatrywali się w dziewczynę, aż do czasu gdy nie ruszyła na nich. Szybko się ockneli i zaczeli się bronić, jednak tym razem nie używając broni.
Giyu po chwili uczynił z dziewczyną to samo, co ja z jej bratem. Oboje teraz leżeli obok siebie nieprzytomni.
-Może oni na prawdę są inni niż reszta...- rozmyślał na głos Giyu. Mówił to cicho, jednak śnieżna hashira zdołała go usłyszeć.
Położyła mu ręke na ramieniu i lekko ścisneła.
-Może warto dać im szansę? Mimo iż jeden z nich to demon.- dodała od siebie dziewczyna. Zawsze była zbyt dobra dla innych.

Po pewnym czasie chłopak z blizną obudził się i odrazu uchwycił siostrę w swoje objęcia, był szczęśliwy, że jego siostra nadal była żywa. Uniósł wzrok i jego oczy się rozszerzyły gdy zobaczył, że przed nim, oparci o drzewo, nadal stoją zabójcy demonów.
-Obudziłeś się?- zapytała Tabris, z słyszalną troską w głosie. Lekko uśmiechneła się do chłopaka aby dodać mu otuchy. Chciała, żeby wiedział, że już nie musi się ich bać.
-T-tak...- odpowiedział niepewnie.
-Jak ci na imię?- białowłosa pochyliła się i otuliła kocem, rodzeństwo. Kupiła go specjalnie dla nich gdy byli nie przytomni.
-Oh, dziękuje. Jestem Tanjiro- odpowiedział drżącym głosem od zimna oraz wycieńczenia.
-Dam ci rade i proszę cię abyś się jej posłuchał, dla swojego i siostry dobra. Udaj się do stóp góry Sagiri. Mieszka tam starszy mężczyzna Urokodakai Sakonji. Powiedź, że przysyłają cię Tomioka Giyu oraz Shota Tabris. On powinien ci pomóc. Ostrzegam cię też, nie wystawiaj siostry na światło słoneczne. Aktualnie nic się nie dzieję, bo chmury, drzewa i śnieg blokują to działanie.- opowiedział bez namiętnie. Jeszcze kilka sekund patrzyli prosto na chłopaka, po czym w mgnieniu oka znikneli z obszaru jego widzenia.
Mężczynza i kobieta udali się w dalszą podróż powrotną, lekko wstrząśnięci wydarzeniami z tego dnia.
-Myślisz, że podjeliśmy dobrą decyzję?- zapytała Tabris, która w środku siebie, miała właśnie konflikt swoich sprzecznych emocji.
-Nie dowiemy się tego w najbliższym czasie, ale musimy pozostać dobrej myśli.- po tych słowach Giyu objął ją wokół ramion i nadawał tempo ich podróży.

Pozostała podróż mineła im szybko oraz przyjemnie. Nie odczuli w ogóle tego ile czasu mineło i tego jak zimno było. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że byli zbyt zajęci swoją obecnością. Natychmiastowo zdali raport mistrzowi Ubuyashikiemu oraz w końcu udali się na należyty odpoczynek. Giyu odprowadził dziewczyne do domu, aż po same drzwi.
-Cieszę się, że mogłam być z tobą na tej misji- uśmiechneła się do niego ciepło, szczerze mówiąc, było jej troche przykro, że misja dobiegła końca tak szybko.
-Było przyjemnie- skinął do niej głową, na zasygnalizowanie jej,że zgadza się z jej słowami.
-To, w takim razie... do zobaczenia- powiedziała cicho.
-Do zobaczenia-  jego głos był ledwie głośniejszy od szeptu.
Oboje przez dłuższą chwile wpatrywali się w siebie, po czym poszli w inne strony, nie chętnie oddalając się od swojego towarzystwa.
Niebieskooka powoli weszła do domu, przekraczajac próg drzwi, uniosła głos mówiąc.
-Wróciłam!- od razu po tym, usłyszała szybkie kroki zmierzające w jej stronę. Zobaczyła wystającą zza ściany podekscytowaną twarz Muichiro.
-Tabris!- uśmiechnął się chłopak, gdy tylko zobaczył dziewczyne, którą uważał za swoją siostrę, z którą nie miał żadnych powiązań krwi. Szybko podbiegł do niej i przytulił się do niej.
-Muichiro... tęskniłam- uśmiechneła się i spojrzała na niego z uczuciem. Zaczeła delikatnie głaskać jego włosy.
-Jak było na misji? Widzę nowe bandaże... czy stało ci się coś poważnego?- Muichiro odsinął się lekko od niej i spojrzał na nią z wielkimi oczami, które wypełnione były troską i ciekawością.
-Bywało gorzej. Nie masz się, o co martwić, naprawdę. Wszystkie rany mam opatrzone i stoje tutaj cała i zdrowa.-
Na twarzy Muichiro pojawił się znowu jego typowy, pusty, bez emocji wyraz twarzy. Kiwną głową na znak, że rozumie jej słowa.
-Ah no tak... zapomniałbym... mamy gościa- poinformował ją bez namiętnie.
-Gościa?- zapytała zdziwiona i mrugneła kilku krotnie. Nie tego spodziewała się po przyjściu z misji.

AKEBOSHIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz