Obudziłam się o 6. Spałam około 4 godziny. Wszystko mnie bolało spanie w autokarze to nie najlepszy pomysł. Chłopak spał mi na kolanach. Rozejrzałam się dookoła. Na dworze powoli zaczęło się rozjaśniać, ciągle jechaliśmy, a wszyscy dookoła mnie spali. W słuchawkach zabrzmiał mi dźwięk, dzwoniącego telefonu, a na wyświetlaczu zobaczyłam numer Kamila. Odpięłam pas, przesunęłam głowę chłopaka i poszłam, do toalety. Tam odebrałam telefon
-czego chcesz?-
-gdzie jesteś?- zapytał zdenerwowany
-nie twoja sprawa.- powiedziałam poirytowana jego dziecinnym zachowaniem.
-tak? No to zgadnij co znalazłem.- powiedział a ja nie wzruszona mruknęłam
-leki przeciwbólowe i nasenne. Te drugie są puste.-
-no i?-
-hahaha.. głupiutka zuziu..mogę tak zmanipulować rodziców, że chciałaś się zabić dlatego leki są puste, a ja cię uratowałem. Sama wiesz że na pewno mi uwierzą- kurwa. Jebaniutki miał rację. Uwierzą mu
-dobra. Czego chcesz?-
-potrzebuje hajsu 5 tysięcy. W dupie mam jak je zdobędziesz. I masz wrócić, gdziekolwiek jesteś. Masz 4 dni.-
-ale..- rozłączył się -kurwa. No ja pierdole. Skąd ja mu wezmę tyle pieniędzy..i jak mam wrócić do 4 dni..- zdenerwowana łaziłam w tą i z powrotem. Wyszłam z toalety i wróciłam na swoje miejsce, rozmyślając
-hejka, gdzie byłaś?- zapytała Dominika a ja nadal się patrzyłam w jedno miejsce
-ta, mhm.- mówiłam z ona podeszła i dotknęła mojego ramienia
-wszystko okej?- ja pierdole. NIE KURWA NIC NIE KEST OKEJ ALE WAM TEGO NIE POWIEM
-tak..- wyszeptałam przez zaciśnięte gardło.
-co jest?- zapytał multi budząc się.
-nic.- powiedziałam
-doma, idź na swoje miejsce - polecił Michał a ona tak zrobiła. Akurat był przystanek więc wszyscy wysiedli a my zostaliśmy
-teraz możesz mi powiedzieć.- powiedział Michał
-ale i tak nic nie zrobicie..- powiedziałam k od razu pożałowałam tych słów
-zrobimy, nie zależnie co się dzieje. Ale musisz nam najpierw powiedzieć o co chodzi- mówił
-on mnie szantażuje..- mówiłam
-kto?. - powiedział próbując utrzymać nerwy na wodzy ale ewidentnie mu się to nie udawało. U mnie tak samo. Tylko że mi po policzkach poleciały łzy. Łzy bezradności.
-proszę Zuzka, nie płacz, nie płacz- mówił a jego oczy złagodniały. Otarłam łzy i się zaśmiałam a na jego ustach pojawił się uśmiech. Ludzie masowo zaczęli wchodzić do busa a ja nie chcąc żeby ktoś zobaczył moje łzy schowałam głowę w ramieniu chłopaka.
-śpi?- zapytała najpiewniej Dominika
-przed chwilą się oparła. Próbuje zasnąć bo źle się czuje- tłumaczył chłopak. Dziewczyna podeszła i odgarnęła rozczochrane włosy z mojej twarzy.
-myszko, wszystko okej?- zapytała a ja wiedząc że może zobaczyć rozmazany tusz, schowałam głowę głębiej.
-dominika, siadaj wywalisz się.- mówił chłopak dziewczyny a ta poszła sobie. Gdy zostaliśmy sami na tyle, ja oparłam głowę z powrotem na oparciu, i spojrzałam na jasną bluzę chłopaka, na której został mój tusz.
-przepraszam, odkupie ci- mówiłam a chłopak pokręcił glową.
-to nic.-
I tu rozmowa się ucięła. Nie wiedziałam jeszcze co zrobię w sprawie z Kamilem, ale szczerze? Przy Michale...czułam się bezpiecznie. Jakby, odcięta od tego wszystkiego..ale przypomniałam sobie słowa..
"Zrobi jej krzywdę".