Pov: Zack
Ona była piękna, niestety nie widziała tego w sobie. A ja nie wiem jak...jak mogłem ją skrzywdzić. Prawda jest taka że kiedyś się ścigałem a Vanessa mi pomagała. Kochałem ją, a ona... jak widać mnie nie kochała. Wiem czemu uciekła i wiem czemu mnie nienawidzi, gdy wyszedłem z więzienia a raczej jak już w nim siedziałem to chciałem żeby mi przebaczyła, dlatego zacząłem się zmieniać. Ale nie z wyglądu, zmieniałem się z charakteru, bo byłem gotowy to zrobić, dla niej.
-Vanessa jak tam po podróży?-spytała Lily-
-Ty suko!-odparła z płaczem Van-Serio?! Ja go nienawidzę! Ale wielkie dzięki "przyjaciółko" za naprawdę zajebisty prezent!!!-plakała mocno, widać że ją to zraniło- Widzę że jesteś naprawdę taka toksyczna jak mówili niektórzy!-
-Ale Van słuchaj...-
-Zamknij się! Dajcie mi żyć w spokoju! Albo wiecie co?! Dajcie mi chociaż zginąć!-
-Przestań Van... proszę- łkała Lily-
-Nie! Nie przestanę!- nie dałem rady i podszedłem do niej.-
-Kochanie choć- Mówiłem przytulając ją-
-Ni...Nien... Nienawidzę cię- możliwe że to właśnie w tym momencie pękło mi serce albo on po prostu zdeptała już wcześniej połamane kawałki- Już cię nie kocham, powinieneś to kurwa zrozumieć- ona mnie kiedyś kochała, ona mnie kochała.
Ona mnie kochała, kiedyś ale i tak kochała. O japierdole.
-A poza tym nie zamierzam nazywać się Mia- co kurwa? Jaka Mia?-
-No czym ty mówisz Van?- spytałem-
-No ona mi kazała- powiedziała, wskazując na Rebecce-
-Rebecca powaliło cię?!-
-Nie, tą suka powinna znać swoje miejsce. Tak?-
-Jak ja nazwałaś?- odpowiedziałem wyciągając pistolet.- No jak?!-
-No powiedziałam że to jest...- niedokończona mówić a już miała kulkę w czole, szkoda.-
-Aaaaaaa!- Van natychmiast zbladła- Psychopata! Dziwak i debil!- krzyczała pokazując na mnie palcem-
-Hej Vanessa, przepraszam- mówiłem spokojnie- zbyt pochopnie postąpiłem, ja...-
-Witam, witam! O to ta nowa koleżanka? A czemu tamta szmata umiera? Kurcze krótko mnie nie było a już tyle się dzieje-
Aria mogłaby czasami się zamknąć- O no tak wy mnie nie znacie, ja nazywam się Ariadna ale nazywajcie mnie Aria. Vanessa chcesz pójść ze mną do domu, spokojnie tobie nic nie. A ty Zack, ogarnij się. Serio, chcesz ja przestraszyć? Powiem ci tyle, już to zrobiłeś.- odparła po czym wzięła Van pod rękę i odeszła pokazując środkowy palec. Suka z niej trochę, ale... nie da się jej nie lubić.-Dobra co robimy z Rebeccą?- spytała Elen.-
-Zaraz zadzwonię do znajomego i się tym zajmie, najpierw spróbujmy coś z niej pozbierać, ale jak się nie uda to trudno. Zabijemy ją, bo skubana jeszcze oddycha.- odetchnąłem i postanowiłem kontynuować- No a co do Vanessy, jeśli dowiem się że ktoś jej coś nagadał, albo co gorsza jej coś zrobił... może się pożegnać ze światem. Nie żartuje.-
Po mojej wypowiedzi zadzwoniłem do Cadena i Davida. Streściłem im to co zaszło i "poprosiłem" żeby mi pomogli.
...
20 grudnia 2018 roku
Я умираю, мне снова надоело... Я хочу снова сдаться. Я снова сражаюсь с Эйденом. Он всегда будет сильнее меня.
Дэвид снова делает мне выговор, и мой отец всех избивает. Все как обычно.*
Odłożyłem notatnik i podszedłem pod odpowiednie drzwi, zapukałem miejsc nadzieję że tam siedzi.
-Czego chcesz kretynie?!-
-Aria, możesz tak nie wrzeszczeć?-
-Nie, nie mogę!- po tych słowach wszedłem do pokoju, była sama.- Och, hejka-
-Cześć, co z nią?-
-Przestraszyłeś ją, ale oprócz tego... nawet dobrze się trzyma.- odparła- Za to ja jestem wściekła że nie mogłam strzelić w Rebeccę, tym bardziej po tym jak dowiedziałam się co powiedziała.- wywróciłem oczami, jak widać nasza królowa piekła chciała śmierci Rebecci.- Wywracaj tak dalej oczami a ten nóż będzie w twojej ręce... albo nodze- uśmiechała się mówiąc to- wiesz że to się stanie, więc nie igraj ze mną-
-Dobra, sorry. Jak myślisz jak długo wytrzyma?-
-Miesiąc może dwa, uwierz jest za słaba. Nie zna tego świata. Она не может быть сильной.Если бы она могла, у нее был бы шанс.-
-Racja masz rację. Для нас он слишком слаб. Он не может драться. Он не может смотреть, как кто-то умирает. Она слабая .- zaśmiałem się na te słowa, nawet nie wiem czemu- Когда она научится... ты поможешь ей?-
-Tak, ale na razie... Nie zamierzam jej w to wciągać. Rozumiesz?-
-Taaaak, no to ja już idę- mówiłem wychodząc z pokoju-
-Надеюсь, ты умрешь медленно и красиво. Приятной смерти .- pomachała mi na pożegnanie, wiedziałem co mówiła. Wiedziałem co ma na myśli.-
...
V
anessa nie wychodziła z pokoju, nie chciała i nie miała po co. No bo według niej byłem potworem, ale nie wiedziała że jej nowa przyjaciółka skrywa więcej bólu, tajemnic i tropów niż ja.
-David? Co z Rebeccą?- zapytałem, chociaż niezbyt mnie to obchodziło-
-Żyje, niestety jeszcze żyje. Nie bój się, Rebecca ledwo się trzyma.- kiwnąłem głową i opuściłem pokój, podszedłem do dużych szklanych drzwi. W środku ćwiczyła Aria, a raczej biła do nieprzytomności jakiegoś jej kolegę. Biedaczek, pewnie poprosiła go o sparing. Chociaż nie ona kazała mu się bić, bo nikt nie chciał by się z nią zmierzyć. Nikt nie chciał umrzeć.
* Wszystkie tłumaczone teksty mogą zawierać błędy,
¹Umieram, znowu mam dość... Znowu chcę się poddać. Znowu walczę z Aidenem. Zawsze będzie silniejszy ode mnie.
David znowu mnie upomina, a mój ojciec wszystkich bije. Wszystko jest jak zwykle.
²Nie umie być silna. Gdyby umiałaby, miałaby szansę.
³Jest dla nas za słaba. Nie może walczyć. Nie może patrzeć jak ktoś umiera. Jest słaba
Kiedy się dowie... pomożesz jej?
⁴Mam nadzieję, że umrzesz powoli i z wdziękiem. Miłej śmierci.-
Jealousy, jealousy
