-Skarbie, twój dzisiejszy klient.
Sam sprowadził mnie do salonu. Stanęłam zaskoczona, gdy zauważyłam na kanapie Davida. Ubrany był w czarny garnitur i koszulę w tym samym kolorze.
Włosy miał idealnie ułożone, a broda miała kilkudniowy zarost.
Był tak przystojny jak w dniu w którym widziałam go po raz ostatni.
Zostaliśmy sami, a ja dalej nie wykonałam kroku. On również.-Tak zwykle obsługujesz klientów? Patrząc na nich?
-Znalazłeś mnie…
-Nie było trudno. To co zajmiesz się mną?
-Zabierzesz mnie stąd?
Pokręcił przecząco głową a ja poczułam ukłucie w sercu. Powoli podniósł się z kanapy, kierując kroki w moją stronę. Chwycił mnie za szyję zaciskając ją na tyle mocno, że nie mogłam nabrać oddechu. Nie był to gest który zwykle wykonywał.
-Uciekłaś ode mnie. Nic nas już nie łączy. Sama tego chciałaś. Zostałaś tym kim powinnaś być. Kurwą Jocelyn.
Łzy zaczęły płynąć po policzkach. Porzucił mnie. To chyba bolało najbardziej. Jego ton pełen pogardy. Wzrok w którym widziałam obrzydzenie.
Jego uchwyt nie zelżał. Mroczki zaczęły mi migać przed oczami, aż pochłonęła mnie całkowita ciemność.
Kiedy straciłam przytomność, ocknęłam się na swoim łóżku. Sen? To był tylko sen…
Mimowolnie się rozpłakałam. A może ten sen jest proroczy? Może faktycznie nas już nic nie łączy, a ja jestem w miejscu gdzie powinnam być. Skrzypnięcie. Za trzy sekundy ktoś wejdzie. Z czasem przywykłam do tego. Na początku na ten dźwięk dostawałam gęsiej skórki, bo nie wiedziałam co mnie czeka. Teraz już wiem.-Już nie śpisz? Co się stało?
Pokręciłam przecząco głową. Podciągnęłam kolana pod brodę. Kevin usiadł obok, zamykając mnie w uścisku. Bezpieczna przystań. Zdecydowanie.
-Mam prośbę.
-Jaką?-Załatwisz mi fentanyl?
-Po co…
-Chcę to wszystko zakończyć… Pozwól mi. Nie zabieraj mi jedynej opcji na wolność.
To była moja jedyna droga. Przedawkowanie. Chyba, że Chris mnie kupi to mu to podam.
-Daj mi parę dni.
-Dziękuję.
Wiem, że będzie mu ciężko. Nie chciał ofiar. Jednak nie mógł nic z tym zrobić. Wyszedł, dając czas na ogarnięcie się po nocy.
-Daj jej spokój Duke.
-A Ty co? Zakochałeś się w niej czy co?
-Zbawi Cię jak sam zrobisz sobie jedzenie?
-Od tego jest.
-Co się dzieje?
Zapytałam schodząc ze schodów. Rzadko się kłócili, a jeśli Kevin się nie uspokoi to nie będzie więcej takich momentów, bo się będą bali nas zostawić razem samych.
-Nic.
-Już robię śniadanie. Na co macie ochotę?
-Jajecznica z bekonem?
-Jasne.
Włączyłam radio, które podarował mi Sam. Prosiłam go o to, aż w końcu któregoś dnia mi je dał. Tańcząc do muzyki przygotowywałam posiłek.
Fred usiadł na kanapie, a Kevin gdzieś zniknął. Może i dobrze. Musiał się ogarnąć, bo inaczej inni się domyślą.-Proszę.
Położyłam talerz przed łysym mężczyzną uśmiechając się przesadnie.
-Jakie plany na dzisiaj?
CZYTASZ
Piekło Jocelyn
Romance21-letnia Jocelyn Wain stała się celem Potwora Wschodniego Wybrzeża. Kupiona na żonę trafiła jak wtedy myślała do piekła. Miała być posłuszna i uległa, a gdy się buntowała dostawała karę. Po miesiącu podsłuchuje rozmowę podczas której dowiaduje si...