Rozdział 16

233 22 10
                                    

Chłopaki zeszli do piwnicy. Został tylko Kevin. Oczywiście, że reszta się z niego śmiała, że się zakochał.
Prawda była taka, że oboje zaczęliśmy czuć do siebie coś czego nie powinniśmy.
Nie powinnam, bo mam męża.
Nie powinien, bo jestem jego ofiarą.
Zmywałam naczynia, gdy w pewnym momencie zastygłam…

I'm trying but i keep falling down
I cry out but nothing comes now
I'm giving my all
And I know peace will come
I never wanted to need someone

Yeah, I wanted to play tough
Thought I could do all this on my own
But even Superwoman
Sometimes needed the Superman's soul

Help me out of this hell
Your love lifts me up like helium
Your love lifts me up when I'm down down down
When I've hit the ground
You're all I need*

*Fragment piosenki Sia-Helium

Wpatrzona w radio, czułam jak przyspiesza mi serce…

“Pomóż mi wydostać się z tego piekła
Twoja miłość unosi mnie jak hel
Twoja miłość unosi mnie jak hel gdy upadam
Kiedy sięgam dna
Potrzebuję tylko Ciebie”

Boże jakie to prawdziwe.
Policzki stały się mokre, ale w tym momencie nie liczyło się nic. Zniknęłam.
Byłam tylko ja i on.
Jego ręce na moich biodrach.
Jego oczy uważnie patrzące na moje ciało.
Jego serce bijące szybkim rytmem.
David… Potrzebuję Cię…
Płuca zaczęły się zaciskać. Dawno nie miałam ataku paniki.

-Jocelyn?

-Zaraz. Mi. Przejdzie.

Wydukałam między oddechami.

-Chodź tu.

Objął mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, uciekając od świata.
Delikatnie bujał nas na boki.
Zupełnie jakbyśmy tańczyli.
Jedną ręką podtrzymywał mi plecy, drugą gładził włosy.
Zaciągnęłam się jego zapachem.
Pachniał obłędnie.
Moje serce z czasem zaczęło się uspokajać.

-Co tam nasze gołąbeczki.

-Zamknij się kretynie.

-Już dobrze Kevin.

Wyszeptałam. Wcale nie było dobrze.
Było chujowo.
Chciałam się od niego odsunąć, ten jednak trzymał mnie dalej.
Byłam mu wdzięczna. Tak bardzo wdzięczna.
Nie wiem czy zdawał sobie sprawę z tego co robił. Ratował mnie. Ratował przed utonięciem.

-Co jej jest?

-Nic…

-Atak paniki. Już jest dobrze.

-Wystraszyła się twojego wielkiego kutasa czy co?

-Idiota.

-Hamuj się.

-Bo co mi zrobisz?

-Proszę uspokójcie się.

Wyswobodziłam się z uścisku i stanęłam między nimi.
Wyglądali jakby mieli skoczyć sobie do gardeł.

-Sam, Kevin…

-Odsuń się Skarbie.

-Nie. Nie zrobię tego.

-Kochanie proszę.

-Nie Kevin. Jeśli to zrobię to zaczniecie się bić. Nie wiem o co.

Patrzyłam raz na jednego, raz na drugiego. Oboje byli wściekli.

-Odkąd podpisałeś umowę z Chrisem, staliście się nie do życia. Co jest z Wami nie tak!

-Uspokój się Jocelyn.

Piekło Jocelyn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz