Rozdział 6

30 3 0
                                    

Kai Pov

Szedłem dalej w głąb lasu. Choć nie chciałem tęgi przyznać.... zgubiłem się...

Ze złością kopnąłem kamień nogą która mnie bolała -Auć! Ugh....-
"Głupia wyspa!" Pomyślałem ze złością dotykając moich zadrapań. Później odsunąłem rękę i zobaczyłem, że dalej krwawię.

Posmutniałem. "Zostawili mnie... Pewnie się teraz ze mnie śmieją..."

Zacząłem przedzierać się prez kolejne krzaki, ale kulając nie było to łatwe i przyjemne. Starałem się jak najmniej stawać na bolącą nogę.

Przedarłem się przez krzaki i się zatrzymałem. Tutaj jest jakaś ścieżka!
Rozglądnąłem się dookoła. Właściwie nie wiedziałem gdzie ona prowadzi, ale lepsze to niż bieganie na oślep w tym lesie.

Miałem iść już dalej gdy usłyszałem nad sobą szelest liści chociaż nie było tutaj wiatru, a wiewiórki nie dałyby rady zatrząść drzewem.

Odwróciłem się i zobaczyłem moich przyjaciół.
Moj smutek i zdezorientowanie zamieniły się w złość i odrzucenie.
Patrząc na nich zauważyli to.

-Kai gdzie poszedłeś?! Co ci się stało?!- Nya była pierwszą, która się odezwała.
Wyglądała na wkurzoną.

Moja złość wzrosła -Co mi się stało?! Powinnaś dobrze wiedzieć! Tak jak wy wszyscy!- wykrzyczałem.
Trochę się cofnęli. Szok i zdezorientowanie malowalo się na ich twarzach, a Nya wyglądała na zranioną. Jay złapał ją za rękę.

-Kai, o czym ty mówisz? Skąd mieli byśmy wiedzieć co ci się stało i gdzie poszedłeś?- zaczął zakłopotany Lloyd.

Spojrzałem mu prosto w oczy -Bo mnie wołaliście do serca wyspy! Pewnie się ze mnie nabijaliście gdy z tej głupiej skarpy wpadłem do rzeki! Nigdy bym nie pomyślał że zrobicie coś takiego- Spojrzałem na swoją siostrę -Nie spodziewałem się tego po tobie Nya...-

-Nie mamy bladego pojęcia o czym mówisz- powiedział Cole. Już miałem mu nagadać ale Zane coś powiedział -Kai, opowiedz nam co się stało-

Spojrzałem na Zane'a. Przewróciłem oczami. Postanowiłem opowiedzieć co się stało.

"Byłem w swoim namiocie. Czytałem jakąś książkę i byłem obrażony że mnie zostawiliście. Obok namiotu medytował Mistrz Wu, więc nie miałem też szansy się wykraść. Wtedy usłyszałem głos Lloyda. Powiedział że potrzebujecie pomocy i żebym udał się do serca wyspy.
Później odezwał się Zane, który powiedział abym nie przejmował się Mistrzem bo ten nic nie zauważy. Założyłem swoje gi i wyszedłem z namiotu. Mistrz dalej medytował i naprawdę nie zwracał na mnie uwagi.

Od razu pobiegłem do lasu. Biegłem prosto, ale nie słyszałem już waszych głosów. Nie zauważyłem że przede mną jest duża skarpa.
Przez nieuwagę potknąłem się, przeturlałem się przez krzaki i kilka drzew. Wtedy mocno uderzyłem o coś nogą, chyba o kamień. I na końcu wpadłem do rzeki która była na dole.

Wyszedłem z wody i zacząłem się rozglądać. Zauważyłem że jestem blisko wulkanu. Jedyne co tam było to ruina jakiegoś domu, ale nie wchodziłem tam. Jedyne czego wtedy chciałem to wrócić i was ochrzanić."

-I tak właśnie się tutaj znalazłem. Zgubiłem się i po prostu nie wiedziałem gdzie idę. A mój komunikator się zepsuł więc nie mogłem z wami rozmawiać. Mam nadzieję że jesteście z siebie zadowoleni- Powiedziałem.

Zane i Lloyd spojrzeli na siebie zdezorientowani.
-Ale Zane i Lloyd nie wołali cię. Ciągle trzymaliśmy się razem- powiedział Jay.

-Daruj sobie- Powiedziałem i stanąłem na mojej zranionej nodze. Wydałem z siebie jęk z bólu i upadłem..
"Ale to boli..."

 Erupcja (Kai) 🔥🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz